Dzieci na weselach. Czy to może się udać? "Dzieci zniszczyły nam księgę gości"

Organizacja ślubu i wesela nie należy do najłatwiejszych, a przyszłe pary młode muszą zmierzyć się z wieloma dylematami. Jednym z nich jest zaproszenie na wesele najmłodszych, których obecność na weselu może przysporzyć wielu problemów.

Ślub i wesele to wyjątkowe wydarzenie dla pary młodej, która chce przeżywać ten dzień w otoczeniu najbliższej rodziny i przyjaciół - a co za tym idzie, także z ich dziećmi. Nie da się jednak ukryć, że obecność najmłodszych na weselach bywa kłopotliwa nie tylko dla ich rodziców, ale i pary młodej. Z tego powodu coraz więcej osób decyduje się organizować wesela bez dzieci. To rozwiązanie budzi jednak sprzeciw wśród rodziców, którzy to sami woleliby zadecydować o zabraniu swoich pociech na to wydarzenie.

Zobacz wideo

Dzieci na weselu: zapraszać czy nie?

Taką możliwość dała swoim gościom Agata. - Zapraszaliśmy gości całymi rodzinami, ufając, że rodzice najlepiej znają swoje pociechy i sami są w stanie zdecydować, czy taka impreza będzie dla nich odpowiednia - mówi Agata w rozmowie z kobieta.gazeta.pl. Jak jednak przyznaje, nie każdy z gości wykazał się w tej kwestii rozsądkiem. - Lubimy dzieci i nie mieliśmy nic przeciwko ich obecności, jednak nie wszyscy rodzice wykazali się odpowiedzialnością - przyznała Agata, rozczarowana postawą niektórych z gości. - Niespełna roczny syn kuzynki płakał przez całe nabożeństwo, skutecznie zagłuszając naszą przysięgę - wyznaje. I choć zaznacza, że nie może mieć pretensji do dziecka, które było najwyraźniej przerażone zgromadzonym w kościele tłumem, nie jest w stanie ukryć żalu do jego rodziców. - Wystarczyło wyjść z kościoła i uspokoić pociechę, zamiast zmuszać wszystkich zebranych do wysłuchiwania wrzasków przerażonego dziecka, niszcząc tym całą ceremonię - mówi rozgoryczona.

Co więcej, niedopilnowane pociechy zrujnowały im pamiątkową księgę gości. - Pomazały ją kredkami, niszcząc wklejone zdjęcia i zamazując zapisane tam życzenia - wyznaje poruszona. 

Kłopotliwe okazuje się jednak nie tylko zachowanie najmłodszych na uroczystości, ale i dostosowanie wesela do ich potrzeb. Monika również zdecydowała się zaprosić dzieci na swój ślub, bo jak mówi, uważa ich za ważnych członków rodziny. - Nie widziałam powodu, dla którego miałabym ich nie zapraszać, szczególnie że większość zaproszonych dzieci stanowiły pociechy mojego rodzeństwa - tłumaczy nam Monika.

Jak jednak przyznaje, nie sądziła, że duża ilość najmłodszych na weselu, tak bardzo utrudni jego organizację. - Zdecydowana większość gości zdecydowała się zabrać na uroczystość swoje pociechy, jednak ich prośby naprawdę nas zaskoczyły - wyznaje. Jak tłumaczy, goście dzwonili do niej z wieloma zaskakującymi żądaniami. - Jedna z kuzynek poprosiła nas o usadzenie jak najbliżej wyjścia, by mieć blisko na znajdujący się na zewnątrz plac zabaw. Druga chciała z kolei, byśmy zamienili okrągłe stoły na te w kształcie prostokąta, bo jak tłumaczyła, wygodniej dostawić do nich wózek. Trzecia z kolei prosiła o dodatkowy pokój, w którym mogłaby w spokoju karmić piersią - wylicza Monika, zdziwiona roszczeniową postawą najbliższych.

Rozczarowana postawą gości była także Ola, która specjalnie dla najmłodszych zatrudniła animatorkę. - Nie chciałam, by rodzice musieli spędzać całe wesele, goniąc za swoimi pociechami, dlatego zatrudniłam animatorkę, która mogłaby przejąć ich obowiązki - tłumaczy. Jak się jednak okazało, mimo starań i licznych atrakcji, dzieci i tak wolały spędzać czas z rodzicami, którzy postanowili potraktować to, jako wymówkę i wyjść z wesela na zaledwie trzy godziny po jego rozpoczęciu. - Okazało się, że animatorka była zupełnie zbędna, bo rodzice nie chcieli spuszczać dzieci z oczu i już po dwóch godzinach została sama w otoczeniu balonów i innych atrakcji. Co więcej, rodziny z dziećmi szybko opuściły wesele, a my płacąc za ich miejsca i pomoc animatorki tak naprawdę wyrzuciliśmy pieniądze w błoto - wyjaśnia Ola.

Kłopotliwa okazuje się być także obecność nastolatków, którzy nie są zainteresowani placem zabaw czy innymi atrakcjami, które można zabawić młodsze dzieci. - Towarzystwo dorosłych ich nudzi, a zabawy wymyślane przez animatorkę są dla nich zawstydzające, trudno więc zapewnić im jakąś rozrywkę - tłumaczy Ola, której 11-letni kuzyn czytał podczas wesela książkę. - Fajnie, że znalazł sobie jakieś zajęcie, ale ciężko było patrzeć na siedzącego w kącie nastolatka, dla którego najwyraźniej cała zabawa była torturą - przyznaje.

By uniknąć podobnych problemów, niektóre pary decydują się organizować wesele, nie zapraszając na nie najmłodszych. Jak się jednak okazuje, takie rozwiązanie również potrafi przysporzyć problemów. - Wiele gości się na nas obraziło, traktując pominięcie swoich pociech w zaproszeniu, jako zlekceważenie całej rodziny. Decydując się więc na wesele bez dzieci, naraziliśmy się naszym rodzinom, co przysporzyło nam chyba jeszcze więcej kłopotów - opowiada z kolei Paulina. - Uważamy, że wesele z alkoholem nie jest miejscem dla dzieci, poza tym każde dziecko to kolejny koszt, dlatego zdecydowaliśmy się zrezygnować z ich obecności. Mieliśmy nadzieję, że nasi najbliżsi uszanują nasze zdanie... Niestety, bardzo się pomyliliśmy, a wiele z nich po prostu się nie pojawiło - podsumowuje rozczarowana Paulina.

Więcej o: