Melissa Blake od urodzenia cierpi na nieuleczalną chorobę kości i mięśni, zwaną zespołem Freemana-Sheldona. To rzadka choroba genetyczna, cechująca się m.in. deformacją twarzy. I to właśnie ze względu na swój nietuzinkowy wygląd Blake przez lata padała ofiarą drwin.
Rodzice kobiety robili jednak wszystko by zapewnić jej normalne dzieciństwo i nauczyć ją wiary w siebie. To właśnie dzięki ich wsparciu Blake ukończyła dziennikarstwo i z powodzeniem rozwija karierę w takich magazynach jak "Elle", "Glamour" czy "Cosmpolitan".
Przez lata jej największym marzeniem była jednak praca w modelingu, co ze względu na reakcję ludzi na jej wygląd, wydawało się niemożliwym do zrealizowania zadaniem. - Wielokrotnie słyszałam, że jestem na to za brzydka - opowiadała Blake w jednym z wywiadów.
Kobieta nie poddawała się jednak w dążeniu do celu i zaczęła regularnie publikować swoje fotografie w internecie. I choć jej działania spotykały się z ogromną krytyką internautów, którzy jawnie wyśmiewali jej wygląd, nie zniechęcało to kobiety, której starania w końcu zostały docenione.
Mindy Scheier, założycielka i dyrektor generalna "Runway for Dreams", pomogła spełnić jej marzenie o pracy w modelingu i w 2020 zaprosiła ją do wzięcia udziału w New York Fashion Week. Niestety, ze względu na pandemię koronawirusa wydarzenie odbyło się online. Mimo to Blake z radością wzięła w nim udział, stając się inspiracją dla innych osób z niepełnosprawnościami.
Podczas wydarzenia z dumą pozowała, opowiadając o przeszkodach, z jakimi musiała się zmierzyć na swojej drodze, a także zaapelowała do przedstawicieli branży modowej, by docenili też osoby niepełnosprawne. - Słuchajcie osób niepełnosprawnych. Nasze głosy i historie mają znaczenie - zaznaczyła.