Rozwód przed 30-tką. "Bańka prysła. Siedem miesięcy po ślubie, mąż oznajmił mi, że poznał kogoś innego"

28-letnia Patrycja wzięła rozwód dwa lata temu, a 27-letnia Kinga rozstała się z mężem zaledwie rok po ślubie. - Zdaliśmy sobie sprawę, że ta nasza młodzieńcza miłość to za mało, by stworzyć prawdziwą rodzinę - wyznała Patrycja, której małżeństwo z pierwszą, szkolną miłością, okazało się pomyłką.

Patrycja poznała Tomka jeszcze w gimnazjum i jak twierdzi, była to miłość od pierwszego wejrzenia. - Przeniósł się do naszej szkoły w ostatniej klasie i od razu zwróciliśmy na siebie uwagę - wspomina w rozmowie z kobieta.gazeta.pl Patrycja, która wyszła za Tomka po pięciu latach związku. - Było nam dobrze i wydawało się, że znamy się, jak łyse konie. Oboje nie zdecydowaliśmy się iść na studia, myśleliśmy więc, że małżeństwo to kolejny, naturalny etap naszego życia i choć oboje byliśmy jeszcze młodzi, byliśmy święcie przekonani, że to naprawdę odpowiednia pora. Poza tym zawsze bardziej niż o karierze marzyłam po prostu o rodzinie - domu, mężu, dzieciach - przyznaje.

Zobacz wideo

Rozwiodły się przed 30-stką

Niestety, ich małżeństwo nie trwało długo, a 28-letnia dziś Patrycja jest już dwa lata po rozwodzie. Jak mówi, w ich związku zaczęło się psuć tuż po ślubie. - Zamieszkaliśmy razem dopiero po ślubie i to uświadomiło nam, że jednak wcale nie znamy się tak dobrze. Randki, wieczory filmowe i wypady ze znajomymi do baru zamieniły się w prawdziwe, nie zawsze idealne życie pełne obowiązków - tłumaczy Patrycja, u której rodziców zdecydowali się zamieszkać po ślubie.

- Rodzice oddali nam piętro swojego domu, przerabiając je na osobne mieszkanie, co zapewniało nam potrzebną w związku prywatność, jednak dla Tomka okazało się to niewystarczające - mówi, chociaż przyznaje, że wina za rozpad związku spoczywa na ich obojgu. - Tomek nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości, irytowali go moi rodzice proszący o pomoc w skoszeniu trawy, czy pomalowaniu płotu. Do tej pory mieszkał w bloku z rodzicami, więc nie zdawał sobie sprawy z obowiązków, jakie wiążą się z posiadaniem domu. Po pracy chciał po prostu odpocząć przed telewizorem albo wyjść ze znajomymi, nie potrafił docenić pomocy rodziców w nasz start - wyjaśnia Patrycja. - Może zbyt mało go wspierałam i nie byłam wystarczająco wyrozumiała, ale mi też nie było łatwo. Tomek nie mógł zrozumieć, że ja też pracuje i jestem tak samo zmęczona, jak on. Nie miał jednak zamiaru pomagać mi z obiadem, czy w sprzątaniu. Zrozumiałam wtedy, że moje marzenie o dziecku się nie ziści, bo on sam jest jeszcze dzieckiem - wyjaśnia rozczarowana.

- Oboje podeszliśmy do wizji małżeństwa nieco zbyt optymistycznie. Wydawało nam się, że nic się nie zmieni, poza tym, że będziemy spędzać ze sobą więcej czasu, a przecież o niczym innym wtedy nie marzyliśmy - przyznaje Patrycja. - Probowaliśmy walczyć o to małżeństwo, jednak narastająca w nas frustracja zamieniła sporadyczne kłótnie w ciągłe awantury z byle powodu, a wspólnie spędzane chwile zaczęły nas męczyć, zamiast przynosić radość. Zdaliśmy sobie sprawę, że ta nasza młodzieńcza miłość to za mało, by stworzyć prawdziwą rodzinę, a wraz z upływem lat, zmieniły się nasze nastoletnie priorytety, które okazały się znacznie od siebie różnić - opowiada. I choć rozwód uważa za swoją wielką porażkę, przyznaje, że traktuje go jako cenną lekcję na przyszłość, która pozwoliła jej wiele się o sobie dowiedzieć. - Teraz twardo stąpam po ziemi, wiem, jakie mam wady i zalety, ale też czego oczekuję od drugiej osoby - podsumowuje Patrycja, która od pół roku jest w nowym, szczęśliwym związku.

Po rozwodzie jest już także 27-letnia Kinga, która rozstała się z mężem zaledwie rok po ślubie. - Wcześniej byliśmy ze sobą przez trzy lata i nie byliśmy w sobie może szaleńczo zakochani, ale świetnie się rozumieliśmy i z pewnością była pomiędzy nami namiętność. Oboje byliśmy po studiach i rozpoczynaliśmy dobrze zapowiadające się kariery, więc ślub był dla nas po prostu dopełnieniem obrazka, zwiastującego idealną przyszłość - przyznaje. Okazało się jednak zgoła inaczej. - Pierwsze problemy w pracy, pandemia i związana z nią kwarantanna sprawiła, że zaczęliśmy męczyć się własnym towarzystwem i stopniowo od siebie oddalać. Bańka prysła. A już na siedem miesięcy po ślubie, mąż oznajmił mi, że poznał kogoś innego i po prostu się wyprowadził - wyznaje Kinga, której trudno pogodzić się z zaistniałą sytuacją. - Od rozwodu minęło dopiero kilka miesięcy, więc wciąż to przeżywam. Przez pierwszy miesiąc prawie nie wychodziłam z łóżka. Nigdy nie przypuszczałabym, że nasze małżeństwo może się tak skończyć i to w tak krótkim czasie - wyznaje roztrzęsiona.

Jak dodaje, rozwód w młodym wieku stał się dla niej pewnego rodzaju stygmatem. - Widzę spojrzenia sąsiadów, słyszę szepty ciotek, albo pań urzędniczek... Boli mnie rozczarowanie rodziców i świadomość, że już drugi raz nie stanę przed ołtarzem - przyznaje Kinga. - Wydaje mi się, że poddawani presją otoczenia, zauroczeni wizją bajecznego przyjęcia zbyt pochopnie podejmujemy pewne decyzje, których konsekwencje ciągną się za nami całe życie - podsumowuje.

*imiona bohaterów zostały zmienione

Więcej o: