Żenujące zachowania byłych partnerów. "Zażądał zwrotu zabawek, które kupił naszemu dziecku"

Były partner Edyty domagał się od niej zwrotu pieniędzy za wymalowanie mieszkania, a partner Kingi po rozstaniu zażądał od niej oddania zabawek, które kupił ich wspólnemu dziecku. - Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę - wspomina Kinga.

Kinga rozstała się z Adamem, kiedy ich syn miała zaledwie 1,5 roku. - Tak naprawdę psuło się między nami już w trakcie ciąży, jednak oboje mieliśmy nadzieje, że dziecko naprawi naszą relację. Jak wiele par, okazało się, że byliśmy w błędzie - mówi Kinga, która nie zdecydowała się na ślub z ojcem dziecka, mimo nacisków ze strony rodziny. - Moja ciąża była dla nas niespodzianką, nie chcieliśmy robić niczego na siłę - mówi, dodając, że synek jest jej oczkiem w głowie.

Zobacz wideo

"Zraniłam jego męską dumę"

Niestety, ojcostwo przerosło jej partnera. - Adam nie był gotowy na dziecko. Znikał na całe dnie i noce, zostawiając mnie z małym. Chodził na imprezy, wyjeżdżał na weekendy z kolegami, spędzał noce na dyskotekach... - żali się kobieta, która nie mogła liczyć na wsparcie mężczyzny. I to właśnie, dlatego zdecydowała się z nim rozstać. - Nie mógł znieść tego, że to ja podjęłam decyzję o rozstaniu. Zraniłam tym jego męską dumę - przyznaje Kinga.

Adam długo nie mógł zaakceptować jej decyzji. Mimo że oboje nie byli szczęśliwi w związku, nie spodziewał się jej odejścia. - Abstrahując od jego zachowania w trakcie naszej relacji, najgorsze było chyba to, co zrobił później - opowiada Kinga. Jak się okazało, mężczyzna zażądał od niej zwrotu... zabawek i wszelkich przyborów, jakie kupił ich dziecku. - Po rozstaniu wyprowadziłam się z jego mieszkania do rodziców, zabierając przy tym większość rzeczy synka - łóżeczko, wózek, chodzik, fotelik do samochodu i jego ulubione zabawki - wymienia. I to właśnie wszystkie te rzeczy kazał jej zwrócić mężczyzna.

- Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Pojawił się w drzwiach mieszkania moich rodziców z jakimś szemranym kumplem, robiąc awanturę na pół klatki. Odpuściłam. Co innego mogłam zrobić? Powiedział, że przecież też będzie zajmował się synem i potrzebuje tych rzeczy u siebie. Problem w tym, że od naszego rozstania, od którego właśnie minął rok, ani razu nie widział syna, a swoim zachowaniem chciał się po prostu na mnie zemścić - wyznała Kinga, która pozwała byłego partnera o alimenty. - Najsmutniejsze jest to, że nasze rozstanie odbiło się na niczego niewinnej istocie, która miała pecha, że jej ojciec sam mentalnie jest jeszcze dzieckiem - podsumowuje.

"Chodziło o zemstę"

Rozstanie źle zniósł także partner Edyty, z którym ta zerwała zaręczyny po pięciu latach wspólnego mieszkania. - Im bliżej ślubu, tym bardziej byłam pewna, że Paweł nie jest osobą, z którą chcę spędzić resztę życia. Zdałam sobie sprawę, że w pewnym momencie miłość zastąpiło przyzwyczajenie - tłumaczy Edyta, w której mieszkaniu zdecydowali się razem zamieszkać. - Po zaręczynach zdecydowaliśmy, że zamieszkamy w mieszkaniu, które odziedziczyłam po babci. Wcześniej musieliśmy je jednak wyremontować - mówi. I to właśnie mieszkanie, stało się kością niezgody pomiędzy byłymi partnerami.

- Moi rodzice, zdawali sobie sprawę, że wszystko może się jeszcze wydarzyć, więc to oni pomogli mi z remontem. Ustaliliśmy jednak, że Paweł pomoże nam w malowaniu całego mieszkania. W końcu też miał tam mieszkać, a po ślubie miało należeć także do niego - opowiada Edyta.

Po ich rozstaniu mężczyzna zażądał jednak zwrotu poniesionych kosztów. - Stwierdził, że to on stracił najwięcej na tym rozstaniu i powinnam mu to zrekompensować. Wyliczył ile dokładnie. ludzie płacą za malowanie takiego metrażu i kazał mi zapłacić tę kwotę. Kazał mi też zwrócić talerze z Ikei i wszelkie prezenty, jakie kiedykolwiek od niego dostałam - opowiada Edyta.

Kobieta nie zamierzała się jednak ugiąć. - Jego zachowanie było żenujące, z przyjemnością oddałam mu wiec pierścionek i inne prezenty, ale zwrot pieniędzy za malowanie mieszkania był dla mnie istną kpiną. Mieszkał w nim prawie pięć lat, a rachunkami dzieliliśmy się po połowie. Malowanie potraktowałam, więc jak wyjątkowo niski czynsz. Znałam go zresztą od lat i wiedziałam, że nie chodzi mu o pieniądze a o zemstę - opowiada Edyta. Jak dodaje, jej były partner nachodził ją jeszcze przez pół roku, ale wkrótce później znalazł kolejną partnerkę i nareszcie ustąpił. - Teraz są już zaręczeni. Czy muszę mówić, jaki pierścionek jej wręczył? - podsumowuje Edyta, której były partner wręczył jej pierścionek zaręczynowy kolejnej partnerce. 

*imiona bohaterów zostały zmienione

Więcej o: