W środę został wyemitowany trzeci odcinek dziesiątej edycji Top Model. W jednej z sesji brali udział nie tylko modele, lecz także zwierzęta. Fakt ten wzbudził ogromne kontrowersje. Sesja odbywała się w lesie. Zestresowane zwierzęta wierzgały i kopały zdezorientowanych uczestników programu, którzy nie wiedzieli, jak poradzić sobie w tej sytuacji.
Głos w sprawie zabrała jedna z jurorek Top Model - Joanna Krupa. - Wszyscy wiedzą, jak ja i Michał zawsze bronimy zwierząt i wiem, że produkcja nigdy nie doprowadziłaby do sytuacji, w której zwierzęta by się męczyły lub mogły w jakikolwiek sposób ucierpieć. [...] Podczas sesji nad alpakami czuwali opiekunowie, którzy dbali o nie, a czas nagrań został ograniczony do minimum - powiedziała w rozmowie z serwisem Pudelek Joanna Krupa.
Inne zdanie na ten temat ma właścicielka alpak. W rozmowie z serwisem Interia Kobieta zdradziła, jak przebiegła współpraca z Top Model. - Zwierzęta musiały czekać ponad półtorej godziny, by w ogóle wejść na plan, przez co miały dosyć, zanim się tam pojawiły - powiedziała.
Zdaniem kobiety zwierzęta zostały potraktowane jak element scenografii. - To [...] problem twórców, że wyobrazili sobie piękną scenę, w ogóle nie biorąc pod uwagę specyfiki zwierząt - ujawniła.
Kobieta dodała, że według niej wskazane byłoby poświęcenie alpakom nieco więcej czasu:
Żadnych konsultacji, przygotowań, choćby właśnie dać możliwość spotkania modeli z alpakami przed sesją, żeby się poznali... Alpaki weszły w już ustawioną scenę w tych paprociach, w grupę obcych dziwnie ubranych ludzi. Źle rozegrane.
Może cię także zainteresować: