Katarzyna Boni jest autorką m.in. książki "Ganbare! Warsztaty umierania" opowiadającej o Japończykach, zmagających się z żałobą po tsunami i awarii elektrowni w Fukushimie. I to właśnie Kraj Kwitnącej Wiśni stał się inspiracją dla jej pomysłu.
- Kiedy w 2014 roku zbierałam materiały do książki o życiu Japończyków po tsunami, często słyszałam, że chodzą nad morze porozmawiać z tymi, których zabrała fala. Albo jadą do szamanki - itako - zadać zmarłym pytania. Zmarli są obecni w ich życiu na różne sposoby. Ale dla mnie najpiękniejszy sposób na obcowanie ze zmarłymi znalazł pan Sasaki z niewielkiego miasta Otsuchi. Jeszcze przed tsunami w budce telefonicznej zdobiącej jego ogród postawił zwykły, stary telefon. Nazwał go kaze-no denwa - telefon na wietrze. Kiedy podnosił słuchawkę, słyszał w niej głos zmarłego kuzyna. Odbywał z nim długie rozmowy - tłumaczy Boni. Jak dodaje, po tsunami, w którym zginęło prawie 16 tys. osób, udostępnił on telefon innym osobom.
- Odwiedziło go ponad 10 tysięcy osób. Podnosili słuchawkę i zaczynali rozmowę. Czasem tylko milczeli, czasem słuchali, czasem mówili nieprzerwanie. Wypowiadali wszystko to, co leżało im na sercu. Żegnali się - opisuje dziennikarka, która skontaktowała się z mężczyzną, prosząc o zgodę na odwzorowanie jego pomysłu w Polsce.
- Na wietrzy telefon wybrałam miejsce na Jazdowie - ciche i spokojne, otoczone zielenią, ale w samym centrum miasta - informuje. Jak dodała, projekt wsparło Stowarzyszenie Otwarty Jazdów, a za projekt budki odpowiada Paweł Kowalski, który dostosował pomysł Japończyka do polskich warunków.
Budka będzie biała, drewniana, z przeszklonymi ścianami, a w Jazdowie stać będzie przez rok.