Około ósmej rano Sonia Michalczuk wybrała się do Biedronki w olsztyńskiej dzielnicy Zatorze. To właśnie tam usłyszała rozmowę mężczyzny, który bez krępacji chwalił się koledze zdradą, jakiej dopuścił się na firmowym wyjeździe do Giżycka. Oburzona jego zachowaniem kobieta postanowiła zainterweniować, dzieląc się historia na TikToku.
- Jeśli masz na imię Iwona, mieszkasz na Zatorzu w Olsztynie i masz dwóch synów, to dziś o ósmej rano twój mąż robi zakupy w Biedronce i chwali się przez telefon koledze Markowi, że spał z koleżanką na wyjeździe firmowym w Giżycku - napisała w wideo opublikowanym na platformie.
Nagranie szybko stało się viralem, wywołując w sieci burzliwą dyskusję. Część internautów dziękowała jej za kobiecą solidarność i próbę dotarcia do zdradzanej, wysyłając jej przy tym wiele wsparcia, natomiast część osób nie szczędziła jej przykrych słów, zarzucając rozbicie rodziny.
Jak się jednak okazało, nagranie dotarło do oszukiwanej kobiety, która podziękowała jego autorce za ostrzeżenie. - Dałyście mi siłę. Muszę się od niego uwolnić - napisała oszukiwana kobieta, kontaktując się z Sonią Michalczuk, która w prywatnej wiadomości przesłała jej nagranie rozmowy mężczyzny.
- To jego trzeci wyskok w bok. Ja jestem już z synami u rodziców. Dziękuję. Bardzo mi pomogłaś - zwierzyła się Iwona, zgadzając się na publikację rozmowy. Jednocześnie podkreśliła, że nie rozumie postawy mężczyzn, którzy obarczyli ją winą za zdradę, a autorce nagrania zarzucili niszczenie rodziny. Natomiast wsparcie, jakie otrzymała od innych zdradzanych kobiet, dało jej siłę do opuszczenia mężczyzny.
-To nagranie, to co ona tam mówił - obrzydliwe... Dziękuję ci jeszcze raz. Dzięki tej burzy, którą wywołałaś, dałaś mi nowe życie. A komentarze - nową moc. Czwartej kochanki nie będzie. Przynajmniej nie za mojej warty. A moja warta przy nim dziś się skończyła - wyznała kobieta.