Sandra Kubicka jest jedną z popularniejszych polskich modelek. Przez wiele lat mieszkała w Miami, a na swoim koncie ma współprace z czołowymi, międzynarodowymi markami oraz sesje dla największych zagranicznych magazynów. Sandra Kubicka aktywnie prowadzi swoje konto na Instagramie i obecnie jest nie tylko modelką, lecz także influencerką. Na swoim profilu zgromadziła już ponad 617 tys. obserwatorek i obserwatorów, z którymi regularnie dzieli się różnymi momentami ze swojego życia. Od momentu, kiedy zdiagnozowano u niej zespół policystycznych jajników, swoje zasięgi wykorzystuje również po to, by dzielić się z kobietami swoimi przeżyciami związanymi z tą chorobą.
Ostatnio Sandra Kubicka po raz kolejny udostępniła na swoim profilu post, w którym poruszyła temat PCOS. Modelka opublikowała zdjęcia, na których pokazała m.in. z jakim trądzikiem musiała się zmierzyć. W opisie wspomniała również inne, dużo gorsze dla niej dolegliwości.
- Już od 2 lat mowie otwarcie i głośno o mojej walce z #PCOS. Chce dać Wam sile i nadzieje bo można z tym żyć. Sama wypłakałam mnóstwo łez i wiem jak bardzo potrzebne są te słowa. Nie wiedziałam nawet ze coś takiego istnieje dopóki mama nie powiedziała „Sandra idź do ginekologa i zbadaj się pod kątem policystycznych jajników." Pamiętam ten okropny czas niewiedzy. Nie życzę tego nikomu. Najpierw było całe spuchnięte ciało. Potem pryszcze na klatce piersiowej, okropnie bolące bulwy na twarzy, ciemne i twarde rosnące włosy w dziwnych miejscach... No i najgorsze: brak miesiączek i owulacji. To ostatnie jest chyba najgorsze psychicznie pomimo tego ze jest najmniej widoczne. Szczególnie gdy Twoim marzeniem jest macierzyństwo - zaczęła swój wpis Sandra Kubicka.
- Pamiętam swoją diagnozę do dziś, skończyło się łzami jeszcze w gabinecie. Całe życie byłam bardzo szczupła i wysportowana, dlatego nie mogłam zrozumieć, co się dzieje z moim ciałem. Dlaczego gdy trenowałam tak samo jak całe życie, nagle dostawałam odwrotne rezultaty. Im więcej ćwiczyłam tym więcej tyłam, TESTOSTERON. Jeżeli macie swoje podejrzenia zbadajcie poziom testosteronu. Dalej te okropne pryszcze, włosy i spuchnięta twarz. No i ta ocena z mojej branży. Słyszałam, że przytyłam bo imprezuje, bo źle się odżywiam, że się "zapuściłam" no i finalnie sesje się skończyły bo byłam "za gruba" - kontynuowała.
Na koniec modelka przyznała, że po dwóch latach walki z chorobą, dzięki diagnozie, dobrym lekom, a także odpowiednio dopasowanej diecie i pielęgnacji skóry, wyprowadziła swoje zdrowie na dobre tory:
- Minęły 2 lata… pryszcze zniknęły, okres wrócił, waga w normie. Chce Wam powiedzieć ze da się! Dobry lekarz, kosmetolog, dobrze dobrana dieta pod Was oraz leki! Trzymajcie się dziewczyny! Jeszcze będzie pięknie! - podsumowała.