Sonia o raku piersi dowiedziała się w wieku 32 lat. Wcześniej słyszała, że to jej hipochondria

Sonia Ziemba-Domańska miała zaledwie 32 lata, gdy dowiedziała się o swojej chorobie nowotworowej. Dzisiaj wspiera kobiety, które mierzą się z tym problemem i zachęca do badań profilaktycznych. W rozmowie z Kobieta.gazeta.pl opowiada o swoich doświadczeniach i najnowszej kampanii Estee Lauder Polska na rzecz walki z rakiem piersi "Powiedz jednej osobie".

Natalia Kondratiuk-Świerubska, Kobieta.gazeta.pl: Jest pani jedną z twarzy najnowszej kampanii Estee Lauder. Czy traktuje pani swój udział w tym projekcie jako swego rodzaju misję?

Sonia Ziemba-Domańska: Czuję się przede wszystkim z tego powodu wyróżniona. Jestem doświadczona przez chorobę nowotworową, dlatego też jest to dla mnie bardzo ważna rola i tak - trakuję to jako misję. Tylko dzięki temu, że ten temat jest poruszany, powstają tego typu kampanie, więcej kobiet się bada.

To już druga odsłona kampanii Estee Lauder na rzecz walki z rakiem piersi. Kto w tym roku został w nią zaangażowany?

To osoby z różnych grup wiekowych i związane z różnymi dziedzinami. Ja wystąpiłam z moją przyjaciółką Patrycją Sztuk. Poza tym pojawia się także Marta Superstyler z Mężem Janem Maciejewskim, Edyta Herbuś z Heleną Norowicz, Anita Włodarczyk wraz z przyjaciółką Sylwią Drobik, Sandra Kubicka z przyjaciółką Magdaleną Kaczmarek, Joanna Jędrzejczyk z siostrą Ewą Jędrzejczyk.

 

Więcej ciekawych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Z czym wiąże się zaangażowanie w kampanię bliskich osób?

W tym roku skupiamy się przede wszystkim na tym, by zadbać o najbliższych i zmotywować ich do badań. Stąd też hasło: Powiedz jednej osobie. Chcemy zwrócić uwagę na to, jak ważną rolę w działaniach profilaktycznych odgrywa nasze otoczenie. Nawet jeśli jedna osoba dzięki naszym słowom uda się na badania, to już jest ogromny sukces. Z kolei ubiegłoroczna kampania z hasłem "Czas pokonać raka piersi" była bardziej ogólna. Teraz skupiamy się na uczuciach i emocjach. I na tym, że dzięki temu, że jesteśmy sobie bliscy, że się kochamy, to badamy się dla siebie.

Mimo licznych kampanii społecznych wiele osób nadal boi się badań profilaktycznych. Mam wrażenie, że nadal popularne jest podejście "nie pójdę do lekarza, bo jeszcze mi coś wykryje".

Niestety to bardzo powszechny problem. W wielu przypadkach ten strach działa tak paraliżująco, że ludzie w ogóle zapominają o badaniach. Często wychodzą też z założenia, że skoro nic się nie dzieje, nic ich nie boli, to nie trzeba tego sprawdzać. A przecież rak w większości przypadków nie boli. Z kolei, gdy już tak się dzieje, jest to często zaawansowane stadium choroby. Według mnie lepiej wiedzieć o chorobie wcześniej i zacząć leczenie niż pozwolić na to, żeby ten proces toczył się w organizmie latami.

Jaką radę ma pani dla osób, które boją się badań profilaktycznych?

Ja zawsze przekonuję, by nie myśleć, że badania są po to, by coś wykryć. Lepiej podejść do tego tak: upewnię się, czy nic mi nie jest. Taka narracja w mojej ocenie jest o wiele bezpieczniejsza.

Gdyby nie upór, nie usłyszałaby pani diagnozy w odpowiednim czasie.

Nie jestem jedyną osobą z mojego środowiska, która ma za sobą takie doświadczenia. To jest bardzo przykre. Dlatego też uważam, że upór i drążenie to nie jest przesada. Ja na przykład słyszałam, że to moja hipochondria. Mnie jednak to nie przekonywało, bo miałam wyczuwalnego guza. Uważam więc, że jeśli coś nas niepokoi, warto sprawdzić to w dwójnasób. Róbmy też badania w zaufanych miejscach u dobrych diagnostów. I przede wszystkim nie bójmy się dociekać.

Co mówili pani lekarze?

Słyszałam na przykład, że jestem za młoda na chorobę, że to niegroźny guzek. Ostatecznie okazało się, że tak nie jest. Te cztery miesiące tułaczki po lekarzach spowodowały, że nowotwór rozrósł się na całą pierś. Wówczas konieczna była już amputacja. Na szczęście w pewnym momencie trafiłam na bardzo dobrą lekarkę, która długo robiła mi USG. I sama skierowała mnie na mammografię oraz biopsję, dzięki czemu zmiana nowotworowa została wykryta. USG tego nie wykazało. Gdybym nie trafiła do tej lekarki, to nie wiadomo, co by się stało.

Rzadko kiedy kieruje się tak młode osoby na mammografię.

Przyjęło się, że mammografię powinno wykonywać się dopiero po 40. roku życia. Uważa się, że u młodych kobiet wystarczy samo badanie USG. Moja historia jest doskonałym przykładem na to, że wcale tak nie jest. Dlatego uważam, że czasami warto wykonać mammografię nawet na własną rękę. Zwłaszcza jak coś nas mocno niepokoi.

Pani przykład pokazuje, że zachorować mogą także bardzo młode osoby.

Dlatego też edukacja jest bardzo potrzebna. I tak naprawdę tych kampanii przypominających o badaniach profilaktycznych nie ma aż tak dużo. A tegoroczna akcja Estee Lauder jak najbardziej wpisuje się w komunikację z młodymi ludźmi. To kampania social mediowa, mamy hasztag #powiedzjednejosobie, kobiety są oznaczane w postach i komentarzach. Poza tym wzięły w niej udział Superstyler czy Sandra Kubicka, które mają ogromne zasięgi. Co więcej, od 1 października produkty Estee Lauder będą oznaczone Różową Wstążką, która przypomina o problemie.

Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego!

Ja także bardzo dziękuję i oczywiście zachęcam do badań profilaktycznych.

Zobacz wideo Samobadanie piersi - kiedy i jak je wykonujemy?
Więcej o: