22 października mija rok od wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, które doprowadziło do niemal całkowitego zakazu aborcji w Polsce. Na Gazeta.pl opisujemy, jak przez ten czas zmienił się krajobraz aborcyjny.
Dr Agata Loewe*: To może zacznijmy opowieść o nim od wyjaśnienia jego podstaw.
W Polsce panuje model edukacji seksualnej, który opiera się na dwóch elementach. Albo na abstynencji — czyli tematu nie ma, bo o seksie się nie mówi, seks może uprawiać dopiero dorosły człowiek i można z nim o tym rozmawiać, ale tylko jak się zapyta, zagai, będzie chciał rozmawiać.
Seksnegatywny model edukacji seksualnej, polegający na sianiu strachu — w którym pewnie wzrastałyśmy ty i ja — który mówi o tym, że seks jest zły, a dokładniej, że "od seksu" zawsze może ci się "coś przytrafić".
Edukacja seksualna w szkołach poświęcona była temu, żeby powiedzieć jak najbardziej praktyczne i ważne informacje związane z redukcją ryzyka – co oznaczało, że z seksem zawsze wiąże się jakieś ryzyko.
I oczywiście to w jakimś sensie prawda, ale można to przekazać w inny sposób.
Sekspozytywny model edukacji seksualnej przekazuje praktyczną wiedzą w afirmatywny i bezpośredni sposób. Chcesz uprawiać seks, to traktujemy cię poważnie i uczymy odpowiedzialności. Mówimy, jak jest bez owijania w bawełnę i pokazujemy też płynące benefity.
Używaj prezerwatyw, ciesz się przyjemnością. Jak ci pęka prezerwatywa, to wiesz gdzie pójść. Jak nie wiesz, jak zaproponować partnerowi/partnerce seks oralny z prezerwatywą to mówisz, że będziesz teraz pachniał bananem, to będzie jak jedzenie lodów bananowych.
A nie straszenie — tak jak u nas — tym, że prezerwatywa jest fundamentalnie zła i że ma pory. To rodzi lęk przed seksem, nie tylko ciążą.
Absolutnie. I to ani u dziewczynek, ani u chłopców – lecz po prostu sprawia, że seks staje się straszny.
Jak jeszcze młodzi ludzie usłyszą od rodzica "Uważaj, bo ci zrobi dziecko!" albo "Uważaj, bo jej zrobisz dzieciaka!" oraz "A my się nim nie będziemy zajmować" - to sprawi, że 15- / 16-latek nie będzie nawiązywał zdrowej relacji intymnej opartej o porozumienie tylko o manipulację — będzie widział w kobiecie taką, "co złapie na dziecko", a nastolatka w mężczyźnie predatora. I jak oni mają sobie wzajemnie zaufać?
O antykoncepcji i badaniach na STI (wykrywanie chorób przenoszonych drogą płciową) przecież się u nas nie rozmawia — więc jak już coś się dzieje, to jest dramat, bo przecież nie mamy łatwego dostępu do tabletek po, testów na HPV ani aborcji. A rodzice boją się tematu, udają, że go nie ma, zawstydzają tak, jak ich uczono i albo wsparcia nie dadzą, albo "będą musieli wychować".
Tak, ale powinni się o tym dowiedzieć w sposób informujący, niestraszący.
Bo co się wiąże z tym drugim modelem i traktowaniem młodych ludzi jak "głupich nastolatków"? Myślenie: "Dobra, i tak jestem głupią nastolatką, pewnie i tak seks będę uprawiać. Jak zajdę w ciążę to nikomu nie mogę o tym powiedzieć. Będę żyła we wstydzie, w poczuciu grzechu i samotności. Będę musiała urodzić." To są komunikaty, które płyną do młodych ludzi z domu i ze szkoły, i z kultury.
I one są w nas — nieważne czy masz potem te 26, 35, 45 lat — to jest zawsze z tyłu głowy: seks jest brudny, facetowi nie można zaufać, że to kobiety same mają sobie z tym poradzić.
Więcej tekstów na temat konsekwencji orzeczenia ws. aborcji przeczytasz na Gazeta.pl
Że np. jako kobieta wchodzisz w sytuację intymną zawsze z pozycji zachowawczej.
Zawsze masz z tyłu głowy, że on cię może wykorzystać i zostawić, więc musisz zawsze grać w gry, które zapewnią ci iluzję bezpieczeństwa, mieć swoje pieniądze na wypadek, gdyby trzeba było uciekać. Przestajesz ufać. Zaczynasz się bać.
I taką nie jest.
Zresztą wiele kobiet jest do tego nauczonych nadużywania swojego ciała. Nawet tak transakcyjnie, że seksu się używa: ja ci dam to, bo ty mi potem dasz to. Wiele kobiet też nie wie, jak odmówić. Nie tylko seksu, ale też obowiązku macierzyństwa. Mnie zawsze zmraża, kiedy słyszę, że na pytanie o to, czym jest dla nich przyjemność, to mężczyźni odpowiadali, że orgazm, kobiety, że brak bólu.
Smutna kobieta, zdjęcie ilustracyjne shutterstock.com
Kobiety są nauczone żyć z chronicznym bólem, który się pojawia w relacji seksualnej. Same to bagatelizują, bo czują, że jeśli nie będą się wykazywać na tym polu, będą gorsze, a mężczyzna pójdzie do innej. To już wolą zacisnąć zęby i znieść. Już samo to może wywoływać lęk przed ciążą, może też być to to, że zostaniemy zamknięte w archetypie matki.
Aseksualnym, cierpiącym. Wiele kobiet, żeby tego uniknąć, zmusza się do seksu albo bagatelizuje swoje cierpienie. Wiele młodych matek bardzo szybko po porodzie od razu stara się wrócić do formy, upiększyć się. To zaprzeczenie tego, że twoje ciało przed chwilą przeszło przez naprawdę ogromny wysiłek przy wydaniu kogoś na ten świat.
To, co jest ciekawe to, też to, że pomimo naszej całej "prorodzinnej polityki" — komunikaty, jakie dostaje kobieta od lekarzy ginekologów prowadzących ciążę, są często w ogóle nie do przyjęcia.
Do tego fizjologiczny aspekt bycia w ciąży jest nadal traktowany w kategoriach tabu — czegoś obrzydliwego, czegoś, o czym nie chcesz słuchać, dopóki absolutnie nie musisz. Sama będąc w ciąży dopiero – i to jako seksuolożka! – dowiedziałam się o rzeczach, o których wcześniej nie miałam pojęcia: choćby laktacja, obszar mięśni dna miednicy, czy okołociążowych komplikacji.
Nie mówiąc już o temacie utraty ciąży, czyli poronieniu – które są tabu. Podobnie jak aborcja czy niechciana ciąża.
Oczywiście. I to nawet u osób, które nie mają z polityką nic wspólnego. Bo do chyba każdej Polki dotarła informacja, że jeśli zajdziesz w ciążę i dowiesz się w jej trakcie, że zdrowie płodu jest zagrożone, że twoje życie jest zagrożone – to nie możesz nic z tym zrobić, bo nawet procedury medyczne ratujące płód mogą zostać niewdrożone. Oczywiście można uznać, że wiele osób po prostu uznaje, że im się to nie wydarzy i że wszystko będzie dobrze. Jednak protesty pokazały, że wiele kobiet jednak się z tym lękiem zidentyfikowało. Wiele z nich zadało sobie pytanie: co by było gdyby się okazało, że będę musiał podjąć taką decyzję, będę miała, nie wiem USG czy test PAPP-A i się okaże, że tam są jakieś wady wrodzone.
…bo dopóki się nie znajdziemy w takiej sytuacji, to nie wiemy, jak się zachowamy.
Jednak dla wielu kobiet nawet perspektywa tego, że urodzą chore dziecko i ich państwo w tym momencie w żaden sposób nie wesprze — była jasna. To też sprawia, że seks, który już wcześniej został obarczony tym całym ciężarem wokoło negatywnego modelu edukacji seksualnej, które miały wpływ na nasze poczucie bezpieczeństwa i przyjemność z seksu — został jeszcze bardziej dociążony.
Wiem, że wiele par podczas demonstracji przeprowadziło ze sobą taką rozmowę, że co by było, gdyby miało im się urodzić dziecko. A co jeśli chore. "Czy ty mnie wtedy, kochanie, zwieziesz do Holandii?".
Wiele osób zaczęło poważniej rozmawiać o seksie. Bo nawet jeśli jesteśmy ze sobą konsensualnie, luźno, tylko dla przyjemności, to czy jeśli coś się zdarzy, to pojedziemy razem po "tabletkę po", czy jeśli się dowiemy, że mamy infekcję intymną to zadzwonimy do siebie, no i co jeśli się zdarzy, jeśli będziemy w ciąży? To są pary, które dojrzale podchodzą do seksu. I to właśnie rozbraja ów lęk przed ciążą.
Bo seks to nie tylko multiorgazm, ale przede wszystkim wzajemny szacunek i poszanowanie autonomii ciała – swojego i cudzego.
Tak, brak lęku przed tym, że ktoś nas nadużyje – bo to omówiliśmy: metody antykoncepcji, to, na co się godzimy, na co nie. To buduje takie związki, które mogą świadomie wejść w świadome rodzicielstwo, które poradzi sobie nie tylko z płaczącym w nocy dzieckiem i opieką nad nim, ale też nad tym, że to dziecko urodzi się np. chore.
dr Agata Loewe fot. mat. prasowe Instytutu Pozytywnej Seksualności
Dr Agata Loewe — psycholożka kliniczna i międzykulturowa, psychoterapeutka systemowa, seksozofka, seksuolożka, sex coach założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności. Od 2009 roku współpracuje z instytucjami działającymi na rzecz równości w zakresie płci, genderu, seksualności oraz relacji i dostępu do praw seksualnych człowieka. Prowadzi prywatną praktykę oraz organizuje i prowadzi zajęcia dla osób, które chcą lepiej rozumieć własną seksualność oraz profesjonalnie pomagać innym w tym zakresie. Związana ze Światową Organizacją Zdrowia Seksualnego (WAS), amerykańskim SCU oraz brytyjskim Pink Therapy.