Polacy i Polki pokazują paragony z zakupów. "Niedługo nie będzie nas stać na ugotowanie sobie obiadu"

Polacy w reakcji na stale rosnące ceny podstawowych produktów, zaczęli publikować w mediach społecznościowych zdjęcia paragonów z codziennych zakupów. - Jak młodzi ludzie mają myśleć o zakładaniu rodzin, kiedy niedługo nie będzie nas stać na ugotowanie dla siebie obiadu? - komentują zbulwersowani Polacy.

Więcej takich tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Jak wynika z najnowszego komunikatu Głównego Urzędu Statystycznego, ceny towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2021 roku wzrosły w porównaniu z wrześniem 2020 roku aż o 5,8 proc. To najwyższa inflacja w Polsce od 20 lat i jak prognozują eksperci, może być jeszcze gorzej. 

Zobacz wideo

Inflacja 2021. Akcja #DrogiPremierze

Skok cen podstawowych produktów spożywczych znacznie odbija się na jakości życia Polaków. W ramach protestu partia Nowoczesna zapoczątkowała więc na Twitterze akcję pod hashtagiem #DrogiPremierze, chcąc w ten sposób uzmysłowić partii rządzącej, ile wynoszą koszty życia w Polsce. Bo jak się okazuje - ci nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Udowodnił to, chociażby jeden z ostatnich wywiadów premiera Mateusza Morawieckiego, który zapytany o koszt bochenka chleba, nie był w stanie udzielić odpowiedzi.

- Rozpoczynamy akcję #DrogiPremierze, będziemy wysyłać paragony, żeby pokazać panu, jak jest drogo, bo pan tego po prostu nie wie - powiedział poseł Adam Szłapka podczas środowej konferencji prasowej. Do akcji masowo dołączyli Polacy, publikując w sieci zdjęcia paragonów z codziennych zakupów.

Olej rzepakowy za 9,99 zł, chleb żytni za 12,50 zł, masło za 7,49 zł czy jabłka za 5 zł za kilogram - to tylko kilka z przykładowych cen, które zbulwersowały Polaków.

Jak młodzi ludzie mają myśleć o zakładaniu rodzin, kiedy niedługo nie będzie nas stać na ugotowanie dla siebie obiadu?
Przez twój rząd 100 zł do wydania w Lidlu to tyle co nic, a kiedyś robiłam zakupy na 5 dni dla całej rodziny.

- pisali zbulwersowani.

- Byłam w małym, lokalnym sklepiku - tam gdzie w większości kupują ludzie starsi. Za podstawowe rzeczy: olej, ser, kostkę masła, kapustę, włoszczyznę, jajka, jogurt, śmietanę i dwa pomidory zapłaciłam ponad 60 zł! - zauważyła z kolei Joanna Czerska-Thomas, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy.

- #DrogiPremierze chyba czas znów zrobić zakupy w fejkowym sklepie z sokami za 2 PLN - podsumował jeden z internautów. 

Porozmawiajmy o urodzie. Wypełnij naszą ankietę TUTAJ

Więcej o: