Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl
Do sytuacji doszło w Tomsku w Rosji. Siergiej Samborski zaalarmowany opowieściami innych pacjentek na temat zaniedbań, jakich personel miał się dopuszczać względem jego babci, postanowił dostać się do szpitala, podając za lekarza z innego oddziału. Mężczyzna opiekował się nią przez trzy dni, podając jej jedzenie i lekarstwa oraz zmieniając bandaże i wkładki inkontynencyjne, a prawdziwą tożsamość pozwolił mu ukryć kombinezon ochronny.
Jak podają rosyjskie media, mężczyźnie udało się przemycić do szpitala pieluchy, opatrunki przeciwodleżynowe, nożyczki, serwetki i żywność w strzykawce. - Wszedłem do budynku i zapytałem, gdzie leży pacjentka. Kiedy wszedłem na oddział, moja babcia leżała w moczu i kale. Miała wymiociny w ustach i rurkę tlenową, ale nie w ustach, a na czole - mówił Samborski, cytowany przez Radio Swoboda.
- Sytuacja w szpitalu była okropna, czułem się jak w więzieniu. Lekarze twierdzili, że się spieszą, ale oddziały były w połowie puste. Zapytałem jednego pielęgniarza, dlaczego nie może zmienić bielizny pacjentom, odpowiedział po prostu, że się leni - opowiadał zbulwersowany mężczyzna, który udostępnił też nagranie ze szpitala.
Po trzech dniach zmuszony był przerwać swoje odwiedziny, ze względu na przeniesienie babci na inny oddział, a także dociekliwość personelu. Wkrótce później 84-latka zmarła, a jako przyczyny zgonu podano zakażenie koronawirusem, zapalenie płuc, ostra niewydolność sercowo-naczyniowa i oddechowa.
Sprawą zajął się Komitet Śledczy, a jak podała tomska telewizja TV2 w poniedziałek państwowy urząd Roszdrawnadzor ujawnił naruszenia w szpitalu. Nie sprecyzowano jednak, o jakie dokładnie chodzi.
Władze zarzucają jednak Samborskiemu manipulacje w celu zdyskredytowania służby zdrowia. Co więcej, mężczyzna ma dostawać pogróżki. Mimo to zapewnia, że zrobi wszystko, by ukarano naczelnego lekarza szpitala Aleksandra Chołopowa i lekarza prowadzącego babci.