Więcej o obecnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej na stronie głównej Gazeta.pl
Maciej Stuhr wraz z żoną Katarzyną Błażejewską Stuhr, chcąc pomóc uchodźcom, dołączyli do aktywistów z "Grupy Granica", w ramach której zostali pełnomocnikami czterech Syryjczyków, ubiegających się o azyl w Polsce. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Stuhrowie zaangażowali się w pomoc migrantom. Rok temu małżeństwo przygarnęło pod swój dach Czeczenkę Madinę wraz z dziećmi, której pomagali ubiegać się o mieszkanie socjalne.
Teraz z kolei para postanowiła wybrać się z wizytą pod Hajnówkę, na granicę polsko-białoruską, gdzie przebywają migranci.
- Nareszcie nie siedzimy w domu, patrząc na te okropne historie, bo tego się już w domu nie da oglądać i wytrzymać psychicznie tej rozterki. Widzimy rozpaczliwe wołanie o pomoc ludzi, których życie już nie tylko jest zagrożone, ale jest na krawędzi, a my nic nie możemy z tym zrobić i widzimy, że mało kto chce cokolwiek z tym zrobić. Brak pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji doprowadzi wkrótce do niewyobrażalnej tragedii - mówił aktor w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Refleksją z wizyty aktor podzielił się także na Instagramie. - Ostatni weekend spędziłem w pobliżu naszej wschodniej granicy i oto kilka refleksji na ten temat. Punkt pierwszy: podziękowania. Spotkałem absolutnie fantastycznych ludzi na miejscu. Ludzi z Podlasia, w którym się zakochałem, w którym jest pięknie i są piękni ludzie. Pełni dobrej energii, dobrej woli. O wielkich sercach, którzy pomagają, działają i są - wyznał poruszony postawą ludzi, zaangażowanych w pomoc uchodźcom.
- Nie sądziłem, że jest was tyle. Bardzo wam, kochani, dziękuję, że jesteście. Wiem, że się boicie, że działacie, że czasami myślicie, że jesteście sami. Nie jesteście. Widziałem was tam mnóstwo, a i my z oddali jesteśmy z wami sercem. Będziemy przyjeżdżać i wam pomagać - zapewnił.