Więcej historii z życia wziętych na stronie głównej Gazeta.pl
Chelsie Hill jest sparaliżowana od pasa w dół, dlatego na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Od zawsze jednak marzyła, by pójść do ołtarza na własnych nogach, dlatego w dniu swojego ślubu zdecydowała się zrealizować to marzenie i zrobić tym samym niespodziankę swojemu partnerowi.
- Całe życie wyobrażałam sobie, że w dniu ślubu stanę przed ołtarzem oko w oko z moim ukochanym. Po wypadku nie byłam jednak pewna, czy kiedykolwiek znajdę kogoś, kto mnie naprawdę pokocha - napisała na Instagramie, gdzie podzieliła się relacją z uroczystości.
- Zaakceptowałeś i pokochałeś mnie taką, jaką jestem. Dlatego tego wyjątkowego dnia, chciałam zrobić coś, o czym od zawsze marzyłam. Stanąć u twego boku, gdy składamy sobie przysięgi - wyjaśniła Hill, która została sparaliżowana w wyniku wypadku samochodowego, w którym brała udział w wieku 17 lat.
W realizacji marzenia pomógł jej tata, który podtrzymywał ją za ramię, gdy ta szła do ołtarza, korzystając z chodzika. - Gdy tylko zobaczyłam Jay'a, widziałam, jak opadła mu szczęka z wrażenia - wspomina Hill w rozmowie z portalem insider.com. - Był w szoku, ponieważ z tatą trzymaliśmy nasz plan w sekrecie - tłumaczy.