Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl
Małgorzata Rozenek nigdy nie ukrywała, że to właśnie dzięki metodzie in vitro udało jej się zostać mamą. Po urodzeniu swojej najmłodszej pociechy - Henryka, celebrytka postanowiła założyć fundację MRM, chcąc poprzez nią wspierać inne pary zmagające się z niepłodnością.
We wtorek, z ramienia fundacji została zorganizowana konferencja poświęcona właśnie in vitro i niepłodności. Wystąpili na niej tacy specjaliści, jak m.in. dr Grzegorz Południewski i dr Katarzyna Kozioł. Głos zabrała także sama Małgorzata Rozenek, która podzieliła się z obecnymi własnym doświadczeniem w temacie niepłodności.
- Rady w stylu: "No weź się w garść" albo "Co ty, no przestań, wszystko będzie dobrze" były nagminnie dawane takim osobom. (...) albo "Przestań się tak na tym focusować, wy się za bardzo staracie". I to się mówi do kobiety, która ma niedrożne jajowody i choćby nie wiem, jak bardzo się starała, to i tak jej się nie udrożnią - wyznała Rozenek.
- Jak zaczynałam trudną drogę dochodzenia do macierzyństwa właśnie poprzez procedurę in vitro, to był czas, że się mówiło nawet o "dzieciach Frankensteina". (...) dzidziuś Majdana najlepiej pokazuje, (...) że chyba nie ma takich problemów, tak jak [nie mają] Stanisław i Tadeusz. Procentowo dzieci urodzone dzięki tej metodzie nie różnią się od tych urodzonych w sposób naturalny - zaznaczyła, apelując przy tym, byśmy nie wstydzili się rozmawiać o in vitro i niepłodności.