W wieku 26 lat ważyła 130 kg. "Brakowało mi tchu"

W krytycznym momencie waga Sim Godoy wskazywała 130 kilogramów. Miała wówczas 26 lat. Kobieta przyznaje, że z otyłością walczyła już od dziecka. - Nigdy nie rozumiałam, dlaczego nie wyglądam, jak wszyscy inni - wyznała w rozmowie z magazynem "Womens Health", gdzie podzieliła się swoją historią.

Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

- Jedyne, co pamiętam, to uczucie dyskomfortu w mojej skórze i uczucie, że jestem nie na miejscu. Nie mogłam patrzeć na zdjęcia rodzinne, na których byłam. Co gorsza, nawet przy zwykłych czynnościach, jak chodzenie, zaczynało mi brakować tchu. Trudności miałam nawet z siadaniem i wysiadaniem z samochodu. Mimo szukania kolejnych wymówek postanowiłam, że muszę znowu zacząć działać w imię swojego zdrowia - tłumaczy Godoy, która przez lata wypróbowała wiele diet, które miały jej pomóc zrzucić nadprogramowe kilogramy.

Robisz zdjęcia w ten sposób? To powszechny błąd, przez które nie wyglądają dobrze:

Zobacz wideo

"Na nowo nauczyłam się zdrowej relacji z jedzeniem"

W rzeczywistości jednak żadna z nich nie przynosiła rezultatów. - W pewnym momencie moja mama załatwiła mi nawet osobistego trenera. Chodziłam na siłownię, próbowałam detoksu, diety keto i Jenny Craig - wymienia Godoy, która w końcu postanowiła skonsultować swoją wagę z lekarzem.

Jak się okazało, Godoy cierpi na zespół policystycznych jajników, który może powodować właśnie przyrost masy ciała. Pod opieką specjalisty zmieniła więc nawyki żywieniowe, wyliczając dziennie zapotrzebowanie kaloryczne z lekkim deficytem, który nareszcie pozwolił jej w kontrolowany i zdrowy sposób zrzucić zbędne kilogramy. Po kilku miesiącach od wprowadzenia zmian w swoim odżywianiu rozpoczęła także regularne treningi, zaczynając od spokojnych, półgodzinnych spacerów.

- Na nowo nauczyłam się zdrowej relacji z jedzeniem. Jem teraz więcej różnorodnych potraw i jestem zdecydowanie bardziej otwarta na próbowanie nowych dań. (...) Nadal regularnie cieszę się też wszystkimi swoimi ulubionymi potrawami (raz w tygodniu jem pizzę!) - wyznaje Godoy, która podkreśla, że największa zmiana, jaka zaszła w jej życiu, dotyczyła sposobu myślenia.

- Kiedy zaczynałem tę podróż, nie miałam żadnych oczekiwań. Nie zakładałam, że będzie trwała, ale byłam już zmęczona poczuciem wstrętu i współczucia do swojej osoby. Nikt inny nie mógł tego zmienić oprócz mnie (...) - przyznała.

- Najlepszą radą, jaką mogę dać komuś, kto zaczyna swoją przygodę z odchudzaniem, jest nie skupianie się na wadze - podkreśla Godoy, której od 2018 roku udało się już zrzucić blisko 60 kilogramów.

 
Więcej o: