To nie była moja decyzja, tylko decyzja mojej mamy. Na początku chciałam nauczyć się jakiegokolwiek języka europejskiego. Myślałam o hiszpańskim, włoskim, niemieckim i polskim. Moja mama sprawdziła w internecie, że rozwija się coraz większa współpraca między Polską a Chinami, dlatego uznała, że będzie to przyszłościowy kierunek.
Nie tylko języka, ale też ogólnej wiedzy o Polsce. Rozmawialiśmy o literaturze, historii, filmach, muzyce, sytuacji dyplomatycznej.
Oczywiście! Oglądaliśmy polskie filmy i zaskoczyło mnie to, że filmy przeznaczone są dla konkretnych grup wiekowych. W Chinach nie ma podziału na filmy dla dzieci, 12+, 16+ i dla dorosłych. Poza tym zdziwiło mnie to, że są tworzone animacje dla dorosłych, które poruszają ciężkie tematy. Kiedy po zajęciach wracaliśmy do akademika, dyskutowaliśmy o tym, co oglądaliśmy. Wszyscy byli zmęczeni tą tematyką. Dużo filmów wydało mi się brutalnych i depresyjnych. Dla nas to nie było zbyt przyjemne. Raz nauczyciel pokazał nam fragment "Potopu" i zobaczyliśmy bohaterów, którzy piją, walczą i krzyczą. Powiedział, że to pokazuje typowy charakter narodu. Byliśmy pod wrażeniem.
Tak, planowałam to już po skończeniu studiów w Chinach. Na trzecim roku przyleciałam na roczną wymianę studencką do Torunia. Też na polonistykę. Wtedy to miasto wywarło na mnie duże wrażenie. Kiedy wróciłam do Chin, wiedziałam, że będę chciała kontynuować naukę w Polsce.
Bardzo mnie wspierali, ale martwili się. Przed samą przeprowadzką do Polski sytuacja pandemiczna była trudna. Mieliście wtedy około 10 tys. przypadków dziennie. Ja byłam już po szczepieniu w Chinach, ale rodzice próbowali przekonać mnie, żebym została. Tylko że wiedziałam, że jeśli zostanę w Chinach, studia online nie będą miały zbyt wiele sensu, bo nie będę używała jęzka. Nalegałam, żeby pozwolili mi się przeprowadzić i się zgodzili.
Wysiadłam z samolotu i tylko trzy taksówki czekały przy wyjściu na lotnisku. Większość sklepów i restauracji była zamknięta. Na ulicach było bardzo mało ludzi. Wieczorami widziałam z okna akademika, jak niektórzy wychodzili na spacer ze swoimi psami. Zbliżało się wtedy Boże Narodzenie, ale poza dużą choinką na rynku głównym nie było świątecznej atmosfery. Nic nie było jak wtedy, kiedy byłam w Polsce dwa lata temu. Byłam trochę zagubiona, chociaż czułam się bezpiecznie dzięki wprowadzonym obostrzeniom. W tym czasie poznałam wielu zagranicznych przyjaciół. W naszym akademiku były osoby z Włoch, Meksyku, Ukrainy, Białorusi, Kazachstanu, Pakistanu itd. Spotykaliśmy się codziennie w kuchni i tam razem gotowaliśmy. Ja, chociaż nie byłam w tym zbyt dobra, starałam się gotować chińskie potrawy i doskonalić swoje umiejętności. Z drugiej strony każdy uczył innych czegoś od siebie. Teraz wiem, jak zrobić włoską zupę warzywną, białoruskie bułeczki z truskawkami czy ukraińskie placki. Gotowanie, rozmawianie i spacerowanie było dla nas wtedy główną rozrywką. To był miły czas.
Trudno porównać. Studia za granicą zwykle są mniej stresujące. Z drugiej strony studentom przeszkadza bariera językowa, co utrudnia naukę. Jednak moim zdaniem łatwiej się studiuje w Polsce niż w Chinach. Sam tryb nauki niewiele się różni, ale w Chinach studenci zazwyczaj mieszkają w akademiku na kampusie. Studiują i mieszkają razem parę lat, dlatego może ta atmosfera nauki jest silniejsza.
Jeszcze nie. W tym roku spędzę wigilię w rodzinnym domu mojej przyjaciółki. To będą moje pierwsze święta "po polsku". Jestem bardzo podekscytowana. Nie mogę się doczekać ubierania choinki, gotowania dwunastu potraw. Uwielbiam barszcz z uszkami, zupę grzybową i makowiec. Nie jadłam jeszcze kutii ani klusek z makiem, może tym razem będę miała okazję spróbować. Będziemy też śpiewać kolędy i dzielić się opłatkiem.
Jeżeli chodzi o Boże Narodzenie, to wiadomo, że Chiny nie są krajem religijnym. Tradycja bożonarodzeniowa jest wciąż bardzo młoda. Świąteczna atmosfera jest najczęściej widoczna w centrach handlowych. Pojawiają się tam różnorodne choinki i dekoracje świąteczne. Co ciekawe, Święta Bożego Narodzenia w Chinach stają się coraz bardziej chińskie. Zwyczaj obdarowywania się nawzajem "owocami pokoju" w wigilię jest spotykany tylko w Chinach. Chińskie słowo oznaczające jabłko jest podobne do słowa pokój, więc obdarowywanie się jabłkami oznacza życzenia pokoju i szczęścia.
Chińczycy w Boże Narodzenie wychodzą z domu i imprezują z przyjaciółmi, zamiast spędzać czas z rodziną, jak to się dzieje na Zachodzie. Typowe sposoby świętowania Bożego Narodzenia to pójście do restauracji, do kina, śpiewanie karaoke lub robienie zakupów. Młode pary lub małżeństwa często chodzą wtedy na randki.
Filmiki Polki Weroniki Truszczyńskiej. Na swoim kanale opowiada o kulturze, obyczaju współczesnych Chin. Bardzo mnie to przyciągnęło. W oczach Weroniki nawet takie rzeczy, na które nie zwracałam uwagi, stają się intrygujące. Poza tym widzę, że kultura japońska, reprezentowana przez mangę i sushi, oraz kultura koreańska, reprezentowana przez zespoły koreańskie i koreańskie dramaty, mają w Polsce stosunkowo dużą publiczność. A niektóre współczesne fakty na temat kultury chińskiej nie są jeszcze znane Polakom. Pomyślałam sobie, że warto opowiedzieć o chińskiej kulturze z perspektywy chińskiej młodzieży.
Ubrań i Taobao, czyli chińskiego odpowiednika Allegro. Mogę tam kupować dosłownie wszystko. Szybko, tanio. Jest duży wybór i dużo komentarzy. Robienie zakupów na polskich platformach nie jest tak przyjemne.
To nie tylko moje spostrzeżenie, ale też moich koleżanek. Często nie odpowiadają nam rozmiary, ale też styl. Kolorystyka i fason są monotonne. Jedna z koleżanek zamawia dla siebie rzeczy z Taobao z przesyłką do Polski, bo tu nie może nic znaleźć.
Na razie zamierzam wrócić do Chin po studiach, natomiast łączę język polski z moją przyszłością, a także moja więź z Polską nigdy nie zostanie przerwana. Podjęłam taką decyzję, ponieważ jestem jedynaczką, gdybym została dłużej w Polsce, rodzice pewnie bardziej by za mną tęsknili. Poza tym chciałabym zostać nauczycielką języka polskiego w Chinach. Chcę przybliżać cudny język polski oraz piękne krajobrazy i kulturę Chińczykom!