Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl
Wokół relacji między teściową a synową narosło wiele stereotypów. Teściowa postrzegana jest często jako jędza, która we wszystko się wtrąca, a synowa natomiast to zarozumiała dziewucha, która chce zabrać matce syna... Ja zawsze miałam nadzieję, że to tylko stereotypy i chciałam, by przyszła teściowa postrzegała naszą relację bardziej pod kątem tego, że zyskuje córkę, a nie traci syna. Niestety się przeliczyłam, bo mimo moich szczerych chęci, nie udało mi się zyskać sympatii matki mojego męża.
Moje relacje z teściową nigdy nie były zbyt zażyłe. Już na pierwszym naszym spotkaniu dała mi do zrozumienia, że niezbyt mnie polubiła. Raczej się tym nie przejmowałam, bo w końcu to nie z nią miałam układać sobie życie. Traktowałam ją z szacunkiem aż do dnia naszego ślubu, który przez to, co zrobiła chciałam odwołać. Wydawało mi się, że takie historie zdarzają się tylko w filmach. Niestety ja osobiście takiej doświadczyłam. Otóż moja teściowa podczas naszego wesela postanowiła zrobić mi chyba jedną z największych przykrości. Na kilkanaście minut przed ceremonią pojawiła się w naszej sali wystrojona w długą suknię z białej koronki, która do złudzenia przypominała suknię ślubną! Nie potrafię opisać tego, co wtedy czułam... Mieszały się we mnie wściekłość i smutek. Miałam wrażenie, że chce zająć moje miejsce. Chciałam ją wyprosić, albo w ogóle odwołać wesele. Na szczęście mój (wówczas przyszły) mąż zdołał mnie nieco uspokoić mówiąc, że nikt nie przeszkodzi nam tego dnia i nikt nie wygląda piękniej ode mnie. Postanowiłam, że weźmiemy ślub, ale teściowej nigdy tego nie zapomnę.
Ku mojemu zaskoczeniu w trakcie wesela żaden z gości nie skomentował wyglądu mojej teściowej. Ja nie odezwałam się do niej słowem, natomiast mój mąż porozmawiał z nią i kazał jej natychmiast przebrać się w coś innego lub opuścić wesele. Cieszę się, że stanął po mojej stronie, bo to chyba dało teściowej do myślenia... Po pewnym czasie przeprosiła mnie tłumacząc, że zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że robi coś źle i może zrobić mi tym przykrość... Ja jej jednak nie wierzę i myślę, że nasze relacje nie mają już szansy na jakąkolwiek poprawę.
G.
***
Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.