Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl
Katarzyna Skrzynecka wielokrotnie musiała mierzyć się z krytyką internautów, którzy zarzucali jej retuszowanie własnych fotografii poprzez odmładzanie się czy wyszczuplanie sylwetki. W jednym z ostatnich wywiadów artystka postanowiła więc szczerze opowiedzieć o swoim podejściu do zabiegów medycyny estetycznej i dążeniu do figury zgodnej ze współczesnymi kanonami piękna.
Zawsze wychodzisz źle na rodzinnych zdjęciach? Jest na to sposób:
- Na pewno nigdy nie będę ukrywała swojego wieku i odmładzała się na siłę – czy to zmieniając PESEL, czy korzystając z chirurgii plastycznej. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne. Z godnością noszę moją 50-letnią gębę i mam nadzieję, że nic się w tej kwestii nie zmieni - zapewniła w rozmowie z Plejadą.
- Wiadomo, że jeżeli jest się już w pewnym wieku, to można wspomóc się delikatnymi zabiegami medycyny estetycznej po to, by utrzymać buzię w dobrej kondycji. Ale nigdy nie należy popadać w przesadę. Ja całe życie wszystko wyrażam ekspresyjną mimiką twarzy, co chwilę podnoszę brwi do góry, przez co zmarszczki mimiczne mam już od 19. roku życia. Ale nie wyobrażam sobie, żebym miała wstrzyknąć sobie botoks. Prawdopodobnie całkowicie straciłabym wtedy swój charakter. To już nie byłabym ja - podkreśliła.
Ze szczerością opowiedziała także o walce o dawną sylwetkę oraz o tym, jak wpłynęła na nią pandemia. - Około trzy lata temu postawiłam spróbować wrócić do figury z czasów studiów, zawzięłam się i w trzy miesiące, za sprawą dobrze dobranej diety i aktywności fizycznej, udało mi się to bez tzw. efektu jo-jo. Sama byłam zaskoczona. Niestety, półtora roku po tym, jak zeszczuplałam, ogłoszono lockdown i zamknięto teatry. (...) W domu trudno było mi się zmobilizować, by poćwiczyć na dywanie. Siłownie były nieczynne. Podłamana i sfrustrowana tym, że nie mam pracy, odreagowywałam, pozwalając sobie na różne małe przyjemności, takie jak dobra kolacja z mężem i słodkie winko do tego. I tak: tu kilo, tam kilo i po roku "latynoski tyłek" i "fest cyc" z powrotem były na swoim miejscu - przynała.
Zaznaczyła jednak, że w przyszłości chciałaby wrócić do pracy nad wymarzoną sylwetką, jednak nie jest ona jej priorytetem. -Przyjdzie czas, że znów konsekwentnie popracuję nad "formą", ale do tego trzeba mieć też spokój ducha. (...) Ale z drugiej strony – czy każdy musi być chudy? Przecież to, że czasem wpadnie nam kilka dodatkowych kilogramów, to nie powód, by tracić radość życia. Ja w tym momencie mam inne priorytety i nie bardzo mogę znaleźć czas, by uprawiać sport - podsumowała.