Więcej ciekawych tematów na stronie głównej Gazeta.pl
Pomysł na nazwę "Girls Watch Porn", powstał, gdy dwie przyjaciółki - Paulina Krzyważnia i Paulina Kołaczek spotkały się na babskim wieczorze. Rozmawiając o romantycznej miłości niczym z amerykańskich komedii romantycznych, doszły do wniosku, że przecież nie każda kobieta marzy o księciu na białym koniu i bukietach róż. - Zanim założyłyśmy markę modową działał więc blog. Powstał z potrzeby mówienia wprost o rzeczach, o których często rozmawiałyśmy tylko między sobą. Chciałyśmy łamać stereotypy.
Może wiele osób zaskoczę, ale w "Girls Watch Porn" nie chodzi tylko o porno i o to czy kobiety je oglądają czy też nie, a raczej o to, że kobiety to też ludzie!
- mówi Paulina Kołaczek, która z zawodu jest projektantką graficzną, a prywatnie sekspozytywną feministką i wielbicielką mody, która wiele lat pracowała jako stylistka. Projektuje i produkuje podkoszulki (i inne części garderoby) z deklaracją "Girls Watch Porn". Ze względu na słowo "porn" w nazwie, pojawiło się sporo problemów związanych z cenzurą. - Algorytmy z automatu potrafią ściągać treści związane z erotyką, dlatego w niektórych miejscach nazwa musiała zostać zastąpiona nazwą GWP Brand - mówi projektantka.
Girls Watch Porn - koszulka zaprojektowana przez Paulinę Kołeczek fot. mat prasowe Girls Watch Porn
- Zawsze powtarzam, że równie dobrze można powiedzieć "dziewczyny piją piwo" albo "dziewczyny grają w rugby", ale to właśnie "porno" przyciąga największą uwagę i wzbudza kontrowersję i to nawet po 10 latach od powstania nazwy bloga.
Udzielam wielu wywiadów i jest mi przykro, że mówienie o kobiecej seksualności szczególnie w odniesieniu do porno to wciąż temat tabu
- podkreśla Paulina. - Oglądanie filmów o treściach erotycznych to jedna z tych rzeczy, o których mówi się, że kobiecie nie wypada robić. I my - choć haftujemy tę deklarację na koszulkach - wcale nie chcemy się tym chwalić. Myślę, że większość z nas nie ma takiej potrzeby, żeby obwieszczać to całemu światu, tu bardziej chodzi o normalizację, o zrozumienie, że kobiety też mają swoje potrzeby i nie ma w tym nic dziwnego - podkreśla Paulina.
Osoby, które kupują słodkie różowe czy czerwone podkoszulki z deklaracją (ale również falbaniaste majtki z napisem "my body my rules", "not yours" czy "magical") cenią sobie nie tylko jakość produktów, lecz właśnie wartości, które marka przekazuje.
- T-shirt z napisem "Girls Watch Porn" to zawsze dobry początek do dyskusji o podwójnych standardach. Osoby, które zakładają to hasło z pewnością chcą coś zamanifestować
Jestem z nich dumna - mówi Paulina.
- Cieszę się, że nie wyważasz otwartych drzwi i nie pytasz, czy Polki konsumują pornografię - śmieje się Ewa Stusińska - doktor nauk humanistycznych, autorka książki "Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity", która prowadzi stronę i fanpage porno-grafia.pl, interesuje się zjawiskami wykluczonymi przez dyskurs publiczny i przyznaje do zainteresowania pornografią wedle zasady: "W sercu mieć dobro, a w głowie - trochę dzikiego porno". Wtóruje jej Magdalena Smaś-Myszczyszyn, seksuolożka, psychoterapeutka, specjalistka psychoterapii uzależnień, superwizorka, wykładowczyni akademicka z Centrum Terapii Lew-Starowicz w Warszawie.
Badania mówią, że kobiety stanowią do 30 procent konsumujących pornografię. Co więcej: w 2018 roku przeprowadzono badania, z których wynikało, że Polki są na 8 miejscu na świecie jeśli chodzi o częstotliwość oglądania pornografii. I z roku na rok ta liczba wzrasta
- opowiada seksuolożka. - Kobiety są coraz bardziej świadome swojej seksualności, tego, że mają prawo do satysfakcji seksualnej, ale też chcą zobaczyć jak wygląda seks innych osób. Są po prostu ciekawe, poszukują tego co je rozbudzi i pytają: "gdzie indziej mam się tego nauczyć?".
Smaś-Myszczyszyn zwraca uwagę na to, że kobiety mają swoje fantazje seksualne, które chcą realizować i poprzez oglądanie i masturbację często te fantazje częściowo realizują. Ale też dzięki pornografii odkrywają przed sobą nowe fantazje, dzięki, którym mogą "w głowie kręcić swoje własne filmy". Pornografia i to, co zobaczą często je na siebie otwiera i pomaga np. porozmawiać z partnerem czy partnerką o swoich potrzebach. - Część z nich ogląda pornografię mainstreamową, ale jest spora grupa, która ogląda tę tak zwaną "dla kobiet", którą ja określam jako "alternatywną" - bo przecież nie jest ona tylko dla kobiet, jest po prostu inna niż pornografia głównego nurtu - wyjaśnia seksuolożka.
Może warto powiedzieć, że owa pornografia mainstreamowa w pewien sposób pojawiła się na świecie za sprawą… Polki. - Teresa Orlowski bardzo szybko odkryła, że w kwestii produkcji filmów pornograficznych nie ma po co przepłacać - tłumaczy dr Ewa Stusińska. - Ludzie pragną jak najszybszego zaspokojenia, a nasza rodaczka z Dębicy z jej niesamowitym talentem do biznesu - jej firma VTO była w latach 80. największym producentem porno w Europie - zrezygnowała z kosztownej tradycji filmów z fabułą, typowej dla amerykańskiego i niemieckiego kina lat 70., i zaczęła kręcić proste seksualne numery, które dziś zalały Internet.
Orlowski deklarowała: "Nie potrzebuję dwóch godzin na głaskanie i pachnienie", bo na seksie chciała po prostu zarobić
Owa pornografia "alternatywna" to często właśnie więcej "głaskania". - Co jest w niej ważne to to, że jest tam ukazana relacja: kobieta w tym rodzaju filmów nie jest uprzedmiotowiona, nie jest tylko "dodatkiem do mężczyzny". To, co jest w niej też ważne to konsensualność, pytanie "czy mogę?" - tłumaczy seksuolożka. W pornografii mainstreamowej panuje bezrefleksyjność: nie ma gry wstępnej, nie ma bliskości, nie ma komunikacji. W tej "feministycznej" czy "dla kobiet" kobiety są na równi z drugą osobą lub osobami. Podejmuje się kwestie akceptacji siebie, drugiej osoby, naszego ciała w rozmaitych, nie tylko sformatowanych pod pornografię mainstreamową formach. Widzimy też stosowany przez aktorów rodzaj zabezpieczenia, zakładanie prezerwatywy czy użycie chusteczki oralnej.
A tymczasem w mainstreamowym porno nadal liczy się duży biust i szczupła sylwetka - badania zawartości filmów porno podają że to ponad 65% - często zwraca się również uwagę na jasnoróżowe wargi sromowe, brak owłosienia u kobiet, natomiast u mężczyzn dominuje duży członek i muskularne ciało
- opowiada seksuolożka. W porno alternatywnym, które polecają zarówno Magdalena Smaś - Myszczyszyn, jak i Ewa Stusińska pojawiają się realizowane kobiece fantazje - z resztą jeden z najsłynniejszych cykli Eriki Lust, twórczyni alternatywnego porno - „X Confessions" powstał w ten sposób, że reżyserka poprosiła kobiety z całego świata o wysłanie jej swoich fantazji, na podstawie których realizowała swoje filmy doceniające różnorodność.
Jeśli jednak chodzi o porno mainstreamowe, to - bazując na dorocznych statystykach Pornhuba - preferencjami nie odbiegamy od mężczyzn, "japońskie", "milf", "anal" znajdują się w czołówce stawki dla obu płci na całym świecie
- podkreśla Stusińska. Smaś Myszczyszyn podaje konkrety: frazy wpisywane przez kobiety na całym świecie to najczęściej: "lesbijki" - i to niezależnie od orientacji seksualnej - "trójkąt", "duży penis", "popularne wśród kobiet", "osoby ciemnoskóre", "gangbang" i "anal".
Komentarz? Stusińska: - Pornografia - pomimo podziemnego statusu i pozornego zróżnicowania - jest dziś fenomenem tak silnie ujednoliconym, że pożeramy w zasadzie ten sam fast food. Pewien kulturowy trening, jaki wszyscy nieświadomie przechodzimy, sprawia, że wybieramy treści skutecznie oddziaływujące na afekty, mistrzowsko udramatyzowane, z dobrze oświetlonym ciałem, efektem hiperrealności - w praktyce filmy najlepiej pozycjonowane i możliwie darmowe. Treść fantazji nie ma tak dużego znaczenia.
Wszyscy oglądamy te same seriale na Netflixie, teledyski na YouTube i to samo porno
- mówi.
Jeśli jednak sięgniemy po porno alternatywne, możemy spodziewać się, że spełnione będą kryteria, określone przez Feminist Porn Award: udział kobiety w procesie twórczym, prezentowanie przyjemności, radości i doznań seksualnych kobiety oraz poszerzanie granic reprezentacji - chodzi o wychodzenie poza mainstreamowy patriarachalny schemat.
- Bardzo często gdy ogląda się mainstreamowe porno - komentuje Smaś-Myszczyszyn - żaden z tych warunków nie jest spełniony i to naprawdę widać, np.: jeśli zna się objawy podniecenia u kobiety. Wystarczy tona lubrykantu i szczypanie brodawek sutkowych… Podpytuję ją jeszcze o mainstreamowe porno, bo wiele kobiet deklaruje, że się w nim odnajduje. - Zgadza się - mówi Smaś-Myszczyszyn. - Choć jest tworzone głownie z myślą o odbiorcach - mężczyznach, ma odpowiadać na męskie fantazje.
Bywa tam dużo uprzedmiotowienia kobiet, przemocy, czegoś na co wiele kobiet nie zgadza się na co dzień w seksie, np. wytrysk na twarz, ciągle przemieszczanie się członka i zmiana ze stosunku analnego do waginalnego czy oralnego bez żadnej formy zabezpieczenia, higieny, brak jakiejkolwiek konsensualności, czyli pytania się o zgodę. Kobieta jest zawsze ze wszystkiego zadowolona i zawsze się na wszystko zgadza, jest przedmiotem do tego, żeby mężczyzna mógł się zadowolić
Tak w rzeczywistości nie wygląda seks. Jednak mężczyźni uczą się go z pornografii i naprawdę wydaje im się, ale kobietom też - że seks tak wygląda - mówi seksuolożka.
Pytam o konsekwencje dla kobiet uczenia się seksu z mainstreamowej pornografii. - Nie zwracają uwagi na siebie, na swoje potrzeby, milczą kiedy coś im nie odpowiada, albo ich "nie" jest niesłyszanie bądź brane jako element podniecającej gry "o, fajnie, że mi się opierasz to podniecające", a nie jako znak sprzeciwu. Kobiety też często myślą o sobie, że coś jest z nimi nie tak skoro nie wyglądają, tak jak w tych filmach lub nie są tak "podniecone" jak aktorki porno, nie krzyczą podczas seksu, nie podoba im się to co robi partner itp. bo niestety mainstreamowa pornografia stanowi dla nich wyznacznik tego jak powinien wyglądać seks - opowiada mi terapeutka.
- Chciałabym żeby nikt nie uczył się z porno - żadnego, nawet tego alternatywnego - seksu - mówi Smaś-Myszczyszyn. - Ale jeśli nie mamy dostępu do innego rodzaju wiedzy i doświadczenia - lepiej zobaczyć alternatywne porno niż uczyć się z tego mainstreamowego - radzi seksuolożka.
Ale najważniejsze, żebyśmy pamiętali, że kobiety mają prawo oglądać pornografię i czerpać z niej przyjemność, że mają prawo masturbować się do pornografii, żeby realizować czy poszerzać swoje fantazje i potrzeby seksualne i mają prawo mówić o tym mówić nie tylko w małych, zaufanych gronach
- oświadcza. Wtóruje jej dr Stusińska, która mówi, że kobiety porno oglądają, ale się nie przyznają, bo… oglądanie pornografii jest tożsame z przyznaniem się do masturbacji. - A to choć facetom kulturowo uchodzi, to kobietom już niekoniecznie. Ale wypij kiedyś wino ze swoją przyjaciółką i podpytaj, czy czasem ogląda… Ja odkryłam niedawno wspaniały hiszpański projekt FourChambers. Gdy podzieliłam się tym na swoim fun-page'u, odezwała się znajoma dziennikarka z szanowanej gazety i przyznała, że też uwielbia - uśmiecha się badaczka.