Przejęta Agnieszka Włodarczyk dosadnie o rodzicach zakatowanej Mai. "Jak można być tak obrzydliwie złym śmieciem"

Agnieszka Włodarczyk nie potrafiła ukryć poruszenia tragiczną historią 10-tygodniowej Mai, która zmarła w wyniku brutalnego pobicia przez swoich rodziców. - Płakać mi się chce. Nie mogę tego pojąć, jak można łamać swojemu dziecku rączki i katować aż umrze w męczarniach - wyznała przejęta aktorka.

Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Agnieszka Włodarczyk w lipcu minionego roku po raz pierwszy została mamą. Od czasu narodzin syna aktorka skupia się przede wszystkim na obowiązkach mamy, w pełni oddając się opiece nad synem. Tragiczne doniesienia ze Starogardu Gdańskiego, w którym rodzice zakatowali swoją dziesięciotygodniową córkę, dogłębnie poruszyły więc młodą mamą, która postanowiła odnieść się do sprawy za pomocą mediów społecznościowych.

Zobacz wideo

Agnieszka Włodarczyk poruszona historią 10-tygodniowej Mai

- Nie wiem nawet, jak zacząć... - rozpoczęła, nawiązując dalej do głośnej sprawy senatora PiS, który wlókł za samochodem psa, który następnie zdechł w męczarniach.

- Kiedy masz psa i słyszysz, że ktoś przywiązał swojego do auta, po czym dodał gazu, patrząc, jak jego ciało rozrywa się na asfalcie, masz ochotę zrobić temu śmieciowi najgorsze rzeczy. Za każdym razem, kiedy słyszysz o takim przypadku, nie mieści ci się w głowie, że człowiek - istota rozumna teoretycznie - może chcieć tak skrzywdzić żywą istotę - kontynuowała.

- A teraz, co powiesz na to, jak dbasz o swoje dziecko tak, jak umiesz najlepiej. Kiedy coś go boli, jest głodne, chce się przytulić, lecisz, żeby go ukoić, żeby mu pomóc, żeby tych oczu, które patrzą na Ciebie z ufnością nigdy nie zawieźć. Ono jest zupełnie bezbronne, niewinne i ufa ci bezgranicznie. A co, jeśli są na tym podłym świecie "rodzice", którzy katują nowo narodzone własne dziecko i patrząc w płaczące z bólu oczy, łamią rączki? Znęcają się nad maleństwem, biją do tego stopnia, że w mękach umiera? - zastanawiała się wyraźnie poruszona historią dwumiesięcznej Mai.

- Jak byście nazwali takie zjawisko? Nie mam kur... na to słów! Jak można być tak obrzydliwie złym śmieciem?! Takie potwory nie powinny się urodzić! - grzmiała aktorka. - Nie mogę tego przeżyć. Musiałam to z siebie wyrzucić. Wybaczcie - zakończyła wpis.

Swoje poruszenie wyraziła także na Instastories, gdzie zamieściła nagłówki artykułów informujących o sprawie zakatowanej dziewczynki. - Płakać mi się chce. Nie mogę tego pojąć, jak można łamać swojemu dziecku rączki i katować aż umrze w męczarniach - dodała.

Na końcu udostępniła zdjęcie swojego synka, zapewniając o wielkiej miłości, jaką go darzy. - Jezu, jak ja kocham mojego aniołka - wyznała, nie mogąc zrozumieć bestialskiego postępowania rodziców 10-tygodniowej Mai.

 
Więcej o: