Chcieli, by została żoną gwałciciela. Nie zgodziła się, więc grożono jej śmiercią

17-letnia Franca Viola z Sycylii została zgwałcona przez byłego chłopaka. Po tragicznym wydarzeniu nastolatce zaproponowano, by zawarła tak zwane "małżeństwo naprawcze". Co ciekawe, jej "nie" zmieniło historię.

Więcej ciekawych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl

Zobacz wideo Terlikowski: Chcieliśmy oddać głos pokrzywdzonym

"Małżeństwa naprawcze" zawierano przed laty we Włoszech, by "zmyć hańbę" z ofiary gwałtu. Uważano, że kobieta, decydując się na ten krok nie tylko ratuje swoją reputację, lecz także "przywraca honor" rodzinie. Z kolei sprawca dzięki takiemu rozwiązaniu mógł uniknąć kary. Prawo to było pozostałością po kodeksie Rocco, który sięga czasów faszystowskich. 

Zerwane zaręczyny

Franca Viola urodziła się w 1948 roku na Sycylii. Dziewczyna pochodziła z religijnej i konserwatywnej rodziny. Jako 15-latka zaczęła spotykać ze starszym o osiem lat Filippo. Bardzo szybko doszło do zaręczyn pary. Jednak pewnego dnia okazało się, że Filippo został aresztowany za kradzież. Wówczas Franca zerwała z nim kontakt oraz oddała pierścionek zaręczynowy.

Po dwóch latach mężczyzna wyszedł z więzienia. Był przekonany, że uda mu się odbudować relację z Francą. Okazało się jednak, że dziewczyna jest już związana z kimś innym. Mimo to Filippo postanowił ją odzyskać. Jednak jego starania nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. To budziło w nim ogromną frustrację. 

 

Porwanie nastolatki

26 grudnia 1965 roku, pod nieobecność ojca, Filippo z grupą mafiosów włamał się do domu Violów. Napastników próbowała zatrzymać matka nastolatki oraz jej młodszy brat. Kobieta została mocno pobita. Podobno ledwo przeżyła atak. Natomiast brat chwycił ramię siostry na tyle silnie, że sprawcy porwali go razem z Francą. Jeszcze tego samego dnia wypuścili chłopca, nie robiąc mu krzywdy. Warto wspomnieć, że Filippo był siostrzeńcem Vicenza Rimiego, przywódcy sycylijskiej mafii, nazywanej przez jej członków Cosa Nostra. 

17-latka była przetrzymywana przez osiem dni w opuszczonej chacie. W końcu odnaleźli ją policjanci. Obdukcja wykazała pobicie oraz wielokrotny gwałt. Dopuścił się go były narzeczony. W ten sposób mężczyzna chciał zmusić dziewczynę do małżeństwa. Planował powołać się na artykuł 554 włoskiego Kodeksu karnego, który określał gwałt jako "obrazę moralną". Artykuł ten mówił:

Małżeństwo, które sprawca przestępstwa zawiera z pokrzywdzonym, unieważnia przestępstwo, także w odniesieniu do tych, którzy brali udział w samym przestępstwie; a w razie wyroku skazującego ustaje egzekucja i skutki karne. 

Franca była nieugięta

Fillippo długo przekonywał 17-latkę do zawarcia z nim związku małżeńskiego. Jednak mimo krytyki społeczeństwa, dziewczyna nie wyraziła zgody na ślub. Na ugodę nie zgodziła się także jej rodzina. Mężczyzna zaoferował jej ojcu piacatę - co oznacza zawarcie umowy między rodzinami na ślub. Początkowo ten udawał, że chce iść na ugodę. Dzięki temu zwabił Filippo, który przez cały czas się ukrywał. W końcu mężczyzna został schwytany przez policję.

Grożono jej śmiercią

Decyzja nastolatki wzbudziła kontrowersje. Gdy o jej doświadczeniach zrobiło się głośno, do domu Violów zaczęła spływać krytyka ze strony lokalnych mieszkańców. Wysyłano groźby podpalenia domu, a nawet zapowiedzi zabójstwa nastolatki. Co więcej, na każdym kroku Franca słyszała wyzwiska.

To wszystko nie złamało jednak 17-latki. Warto wspomnieć o ogromnym wsparciu, którego udzielili jej bliscy. Ojciec dziewczyny od początku obiecywał, że będzie bronił swojej córki. Było to w tamtych czasach bardzo niecodzienne, gdyż często to właśnie rodziny zgwałconych dziewczyn zmuszały je do ślubów z oprawcami. 

Jej "nie" zmieniło historię

Sprawa trafiła w końcu do sądu, a rozprawie przyglądał się cały kraj. Filippo zeznał, że nie zgwałcił byłej narzeczonej. Jego zdaniem była to fuitina, czyli ucieczka zakochanej pary, w celu "skonsumowania związku" i zmuszenia rodziny do wydania zgody na ślub. Jednak co istotne, sycylijska fuitina zakładała dobrowolność stron. Franca natomiast stanowczo zaprzeczyła, by zgodziła się na ucieczkę.

Ostatecznie mężczyzna został uznany za winnego. Skazano go na 10 lat więzienia. Z kolei niezgoda 17-latki na ślub z gwałcicielem doprowadziła do tego, że we Włoszech finalnie zniesiono tak zwane prawo matrimonio riparatore.

Więcej o: