Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl
Omenaa Mensah w jednym z ostatnich wywiadów poruszyła temat polskiej edukacji, w której upatruje się przyczyn m.in. polskiego rasizmu. - Mam wrażenie, że wszystko, co dzieje się teraz w Polsce, ma swoje podłoże właśnie w braku edukacji - stwierdziła w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
- Przecież nikt nie rodzi się rasistą. To my, dorośli, tworzymy stereotypy i zamykamy w nich nasze dzieci. Cieszę się, że moja córka dostała się już na studia i jest z dala od tej propagandy tłoczonej na siłę do młodszych głów. Dlatego trudno mi dziś sobie wyobrazić, że puszczę swojego syna do publicznej szkoły. Moje dzieci wyrastają w zrozumieniu dla równości, różnorodności. Wiedzą, że obok nich nie stoi wyznanie, kolor czy orientacja, tylko człowiek, który ma imię - mówiła Mensah, podkreślając, że choć kocha Polskę, nie jest w stanie zaakceptować polskiego rasizmu i ksenofobii, którym sama wielokrotnie musiała stawić czoła.
Mensah nawiązała także do lekcji religii, która to jej zdaniem ma olbrzymi wpływ na polską młodzież. - Nauka religii w szkole to jedno wielkie nieporozumienie - stwierdziła otwarcie. - Dzieci powinny się uczyć etyki. Tego, że filozofie są różne, a ich wyznawcom należy się szacunek. Że nie wolno się śmiać, bo ktoś ma pejsy albo hidżab na głowie - kontynuowała.
- Nie można nadawać praw i przywilejów tylko jednej grupie i filozofii, która w dodatku już dawno nie jest w większości. Czy świat nie byłby lepszy, gdyby każdy miał w ręku menu, z którego może wybrać sobie tę potrawę, która mu odpowiada? Przecież tylko wtedy taka wiara jest szczera i prawdziwa. Wtłoczenie dzieciom religii na siłę w szkołach nie zadziała. To tylko stracony czas - tłymaczyła, podkreślając, jak ważna jest tolerancja i szacunek wobec innych.