Mieli usunąć jej znamię, a zamiast tego poparzyli twarz. Miała wtedy zaledwie dwa lata

Zawsze traktowała swój wygląd jako część swojej tożsamości. Z dystansem mówi, że jest to jej znak rozpoznawczy i gwarantuje, że "nigdy nie będzie musiała przedstawiać się dwa razy". Jednak już jako dziecko musiała zmierzyć się z bolesnymi doświadczeniami. Gdy miała dwa lata, lekarze chcąc zmniejszyć laserowo widoczność jej znamienia, popełnili błąd i poważnie ją poparzyli.

Więcej podobnych tematów znajdziesz na Gazeta.pl

Zobacz wideo Gwiazda o wielu talentach tylko nas wpuściła do swojego domu. "Jesteście pierwsi"

Tessa Schiethart to 26-latka pochodząca z Amsterdamu, która urodziła się ze znamieniem pokrywającym większość jej twarzy. Rozpoznano u niej zespół Sturge’a-Webera, czyli chorobę objawiającą się klinicznie naczyniakiem płaskim twarzy w obszarze skóry, rzadziej w dolnej części twarzy, tułowiu czy na błonach śluzowych ust lub gardła. Tessa prawdopodobnie urodziła się również nie widząc na jedno oko, na drugie widzi obecnie w 80 procentach.

Błąd lekarzy pozostawił blizny 

Rodzice Tessy już od początku zachęcani byli przez lekarzy, by poddać córkę laserowemu leczeniu, które miałoby na celu zminimalizować widoczność znamienia. Tłumaczyli, że skóra znosi tę procedurę znacznie lepiej w wieku niemowlęcym. Gdy Tessa Schiethart miała sześć miesięcy poddana została regularnym zabiegom z użyciem lasera. 

Przymierzyła swoją suknię ślubną po 35 latach. Zupełnie nie przewidziała reakcji męża (zdjęcie ilustracyjne) Przymierzyła swoją suknię ślubną po 35 latach. Nie przewidziała reakcji męża

Kiedy skończyła dwa lata, lekarze ze szpitala, w którym była leczona, użyli nowego lasera do wykonania ostatniej serii zabiegów. Niestety maszyna została skalibrowana na znacznie wyższym poziomie niż powinna, a mała Tessa została z poważnymi oparzeniami wokół nosa i nad lewym okiem. To zdarzenie było nie tylko źródłem cierpienia dziewczynki oraz jej rodziców, lecz także pozostawiło na jej twarzy widoczne blizny.

 

"To mój znak rozpoznawczy"

Pomimo trudów, z którymi Tessa musiała mierzyć już od najmłodszych lat, przyznaje, że zawsze traktowała swój stan jako część swojej tożsamości. Ma w sobie mnóstwo samoakceptacji oraz dystansu i jak sama twierdzi, znamię to jej "znak rozpoznawczy", dzięki któremu "nigdy nie będzie musiała się przedstawiać dwa razy".

Blizny należą do mnie tak samo jak moje znamię. Mam problemy ze wzrokiem w wyniku SWS i dla mnie o wiele ważniejsze jest to, że mogę widzieć świat, zamiast spędzać czas na "kamuflowaniu" twarzy, aby być inaczej postrzeganym przez ludzi. To walka o uratowanie wzroku, a nie znamię, miała wpływ na moje dzieciństwo. Musiałam przerabiać cały rok szkoły podstawowej, bo prawie codziennie przez rok byłam w szpitalu. Teraz każdego dnia poświęcam czas na moją wewnętrzną istotę, co pomaga mi zachować zdrową relację z moim wyglądem zewnętrznym

- wyznała.

"Wierzę w edukację"

Obecnie Tessa Schiethart jest trenerem życia, aktywnie prowadzi swój profil na Instagramie i pomaga innym ludziom żyć pełnią życia. Jak sama przyznaje, zawsze interesowało ją to, jak ludzie są postrzegani w społeczeństwie, dlatego postanowiła przeprowadzić na uniwersytecie badania na ten temat.

W zeszłym roku prowadziłam badania nad doświadczeniami osób z widocznymi różnicami z napiętnowaniem i dyskryminacją, co jest dla mnie bardzo osobistym tematem. To było dość podróżnicze spotkanie i rozmowa z wyjątkowymi ludźmi o różnych twarzach i zdecydowanie odegrało to rolę w mojej własnej podróży i związku z moim znamieniem. Wierzę w edukację i pozwalanie światu dostrzegać i angażować się w różnorodność we wszystkich jej formach i aspektach. W przyszłości mam nadzieję kontynuować te badania i promować równe traktowanie i pełną akceptację różnych wyglądów twarzy i ciała w społeczeństwie

- powiedziała 26-latka.

 

Jak swój dzień spędza 'tradycyjna żona'? Modli się, sprząta, a wieczorem czyta Pismo Święte (zdjęcie ilustracyjne) Jak swój dzień spędza "tradycyjna żona"? Modli się, sprząta i czyta Pismo Święte

Celem Tessy jest szerzenie świadomości widocznej różnicy poprzez dzielenie się własną historią życia ze znamieniem na twarzy. Jej kampania "To Face The World" ma na celu promowanie różnic w społeczeństwie i organizacjach, inspirowanie innych do bycia sobą i zmianę w patrzeniu na różnorodność przez nasze społeczeństwo.

Dzieci są najlepsze, ponieważ nie mają filtra, po prostu mówią to, co myślą, więc często jestem pytana: "co się stało z twoją twarzą?" i mówię im, że to znamię, z którym się urodziłam. Wtedy najczęściej po prostu wracają do zabawy. Może to także pomóc rodzicom, którzy często w takich sytuacjach po prostu mówią swoim dzieciom, aby przestały się gapić. Zawsze zachęcam ich, aby po prostu zapytali, czy chcieliby dowiedzieć się więcej. Im więcej ludzi rozmawia, tym mniej barier. Ludzie często mówią, że Holandia to bardzo tolerancyjny kraj i to prawda. Ale tolerancja bez zaangażowania nic nie znaczy i jeśli nie nauczymy się mówić i zadawać pytania z szacunkiem, nic się nie zmieni

- tłumaczy Tessa Schiethart.

Źródło: dailymail.co.uk

Więcej o: