Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl
W ostatnim czasie media obiegły szokujące fakty dotyczące Hugh Hefnera, który miał regularnie dopuszczać się przemocy seksualnej wobec zamieszkałych w jego rezydencji kobiet. Po latach "króliczki Playboya" postanowiły przerwać milczenie, ujawniając ciemną stronę charakteru założyciela legendarnego magazynu. Do ich traumatycznych wyznań, o których rozpisują się międzynarodowe media postanowiła teraz nawiązać Ewa Minge.
- Czytam co jakiś czas o biednych, wykorzystywanych kobietach czy też raczej króliczkach - zaczęła obszerny post na Instagramie. - One i ten dewiant Hugh Hefner. Zmuszane, upokarzane, nieszczęśliwe. Nie wyglądają, mówiąc szczerze, na licznych zdjęciach, jakie można znaleźć w sieci, na ofiary przemocy. Mogę się mylić oczywiście - stwierdziła.
- To, że facet nieźle się bawił kobietami jak lalkami w sklepie z zabawkami, jest oczywiste, ale te lalki były, jak widać na pierwszej z brzegu fotografii, raczej dumne z roli, jaką im wyznaczył - kontynuowała.
- Żyję na tyle długo, że doskonale pamiętam szokujące dla mnie sceny, kiedy to dziewczyny na niebotycznych szpilkach paradowały z pomponem w tyłku i uszami królika na prestiżowych imprezach organizowanych przez miesięcznik "Playboya". U nas w stolicy były to jedne z bardziej pożądanych imprez, a ich różowa oprawa stanowiła szczyt marzeń dla młodych dziewczyn - wspominała.
- Jako osoba od zawsze nierozumiejąca prezentowania się kobiet na jarmarkach, nieprzekonana do wszelkich wyborów miss, w których czasem jako jurorka uczestniczyłam (a powinnam zgodnie z sumieniem odmawiać), czułam zażenowanie z powodu dobrowolnego, pełnego dumy eksponowania wdzięków w oprawie jakby rodem z targu niewolników. Ale czy niewolnik wdzięczy się do publiczności i szeroko otwiera błyszczące oczy i ciało? - zastanawiała się, dodając przy tym, że sprzeciwia się naruszaniu godności kobiet z powodu wykonywanego zawodu.
- Kiedy czytam zwierzenia niektórych kobiet z bardzo potrzebnego ruchu "me too", zastanawiam się, dlaczego mają pretensje do mężczyzny, przyjmując jego zaproszenie do jego pokoju hotelowego, gdzie w godzinach nocnych mają omawiać rolę w jego filmie? Trochę dziwne i dla mnie jednoznaczne miejsce, dalekie od gabinetu szefa, a co za tym idzie - oczywiste w swoim zamiarze. Idziesz i dziwisz się, że facet wita cię w szlafroku, ale wchodzisz dalej. Później przeżywasz szok, że on ten szlafrok chce zrzucić i zapodać ci swój cennik. Jeżeli chcemy, aby nas szanowano, szanujmy wpierw same siebie. Są oczywiście prawdziwi mordercy kobiecej godności, ale o tym innym razem - stwierdziła dosadnie.