Więcej podobnych tematów znajdziesz na Gazeta.pl
Anonimowa internautka postanowiła podzielić się zwoją związkową historią na portalu Reddit. Kobieta przedstawiła się jako 22-latka, która przez pewien czas spotykała się z ze starszym o 13 lat mężczyzną. Mimo różnicy wieku, relacja z 35 latkiem układała się całkiem nieźle, gdyż połączyła ich wspólna pasja. W pewnym momencie jednak w ich rozmowach zaczął dominować temat jej mieszkania. Okazało się bowiem, że mężczyzna ma z nim jakiś problem.
- Ciągle spotykaliśmy się u mnie, a on nieustannie narzekał, np. na hałasy sąsiadów za ścianą, na co kompletnie nie mam wpływu. Moje mieszkanie to po prostu wydzielona część domu jednorodzinnego. Więc jak można się spodziewać, nie zapewniono tu żadnego wygłuszenia ścian, a podłogi są stare i skrzypią przy najmniejszym ruchu - wyjaśnia 22-latka. Najwidoczniej mężczyzna przywykł do innych standardów i ewidentnie nie odpowiadały mu warunki, w których mieszka dziewczyna, z którą się spotyka. - Ten temat powracał jak bumerang - przyznała.
- Ja już przyzwyczaiłam się do tego, że sąsiadka ogląda seriale tak długo, aż nie zaśnie, a sąsiad wstaje do pracy o 4 nad ranem. W dodatku teraz wiele osób pracuje z domu, więc w ciągu dnia miewają służbowe rozmowy. Niektórzy też zapraszają znajomych. Jakoś musiałam do tego przywyknąć. On jednak nie potrafił tego zaakceptować i proponował, że do nich zadzwoni, albo pójdzie poprosić, by zachowywali się ciszej. Według mnie to było strasznie żenujące - relacjonuje.
W pewnym momencie dziewczyna miała już dość jego pretensji i wytknęła mu, że nie może spotykać się z 22-latką, nie akceptując jej sytuacji mieszkaniowej. - Nie wiem, czy wiesz mieszkanie w takich warunkach jest normalne dla osoby w moim wieku. Wszystko przyjdzie z czasem - powiedziała mu. Jednocześnie zaczęła zastanawiać się, dlaczego nie mogą spotykać się również u niego, skoro w jej mieszkaniu wszystko go drażni. Kiedy poruszyła temat, 35-latek miał tłumaczyć, że mieszka daleko i "nie ma odpowiednich połączeń, by dziewczyna tam dojeżdżała". - Wiele osób mówiło mi, że to tzw. czerwona flaga i zdecydowanie powinno mnie to zaniepokoić - zdradziła internautka.
Ostrzeżenia przyjaciół sprawiły, że 22-latka postanowiła sprawdzić mężczyznę w sieci. Wystarczyło, że wpisała w wyszukiwarkę kilka jego danych, które znała, by dowiedziała się prawdy. - Udało mi się wyszukać budynek, w którym miał mieszkać. Przeraziłam się. Współwłaścicielem domu była kobieta o takim samym nazwisku. Nie mam pojęcia, czy to jego obecna żona, była żona czy siostra, ale gdy tylko się zorientowałam, do czego to może prowadzić, od razu go zablokowałam. Boję się, że tak naprawdę cały czas był w związku. W końcu gdyby to była jego siostra, albo ktoś z rodziny, dlaczego miałby to ukrywać i nie spotykać się tam ze mną? Jestem wdzięczna wszystkim osobom, które mnie ostrzegały - podsumowała.
Źródło: Reddit