Więcej ważnych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl
23 lutego to Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Celem tego dnia jest upowszechnienie wiedzy na temat tej choroby oraz zachęcenie chorych do leczenia. Jako Gazeta.pl wspieramy tych, którzy potrzebują wsparcia i pomocy. Jak co roku 23 lutego przypominamy o problemie.
Ewa Adrianna Zalewska: Moje własne doświadczenia. Miałam bardzo niestabilne dzieciństwo. Zaczęło się od tego, że wspólnik taty zaciągnął horrendalne długi. W tym czasie byłam świadkiem częstych kłótni rodziców - bardzo je przeżywałam, zaczęłam nawet się okaleczać. Niestety nasza rodzina się rozpadła.
Tak, taki długotrwały stres odciska na dziecku duże piętno. Pamiętam, że gdy byłam licealistką, a później studentką, to czułam, że coś jest nie tak. Jednak w tamtych latach nie było jeszcze takiej świadomości chorób psychicznych.
Tak, ta zmiana jest diametralna. Jeszcze kilkanaście lat temu wizyta u psychiatry równała się z pójściem do szpitala psychiatrycznego i byciem "czubkiem". A przecież psychiatra to lekarz, jak każdy inny. Boli mnie noga - idę do ortopedy. Z kolei, jeśli czuję się fatalnie psychicznie, mam problem z tym, żeby podnieść się z łóżka - to idę do psychiatry.
Zauważyłam, że obecnie dzieciaki nawet gdy nie szukają pomocy, to mają znacznie większą świadomość. Dzięki temu wiedzą, co mogą zrobić, gdy spotka ich taki problem. Istnieją przecież różne profile poświęcone tej tematyce, telefony zaufania. Mam nadzieję, że ta zmiana uratuje wiele psychik.
Gdy rozpadł się mój wieloletni związek, byłam sama w domu, a przecież przez ostatnie 10 lat zawsze był ktoś obok. Wcześniej, gdy czułam się źle, kładłam się spać. Zazwyczaj po przebudzeniu było mi znacznie lepiej. Jednak w tamtym momencie sen przestał mi pomagać. Rano było nawet gorzej. Wtedy czynności takiej jak umycie zębów czy włosów były dla mnie piekielnie trudne. Do tego doszedł straszny lęk o najważniejszą osobę w moim życiu, czyli babcię. Codziennie rano dzwoniłam do niej, aby upewnić się, czy wszystko jest dobrze.
Te myśli były bardzo uporczywe. W głębi duszy liczyłam jednak na to, że ktoś pojawi się na tym moście i mnie uratuje. Dopiero w tamtym czasie stwierdziłam, że potrzebuję pomocy.
Początkowo byłam bardzo zestresowana. Ale z czasem to oczywiście się zmieniło. Uczęszczałam także terapię. To w połączeniu z leczeniem farmakologicznym przyniosło bardzo dobre efekty.
Na samym początku dostałam podobno dosyć lekki lek. Pamiętam, że jak pierwszy raz zażyłam tabletkę, to czułam się tak, jakby wypiła sześć filiżanek espresso. Nagle z osoby, która nie miała siły dosłownie na nic, zaczęłam robić mnóstwo rzeczy, nadrobiłam wszystkie zaległości. Myślałam, że tak będzie zawsze. Co istotne, nie piłam alkoholu w czasie leczenia. Psychiatra powiedział wyraźnie - albo leczenie, albo alkohol.
Po czasie okazało się, że ten środek jest dla mnie za słaby. Lekarz zdecydował więc o wprowadzeniu nieco silniejszego. Poczułam poprawę. Jednak wtedy przeżyłam swój pierwszy w życiu atak paniki.
To był bardzo aktywny okres w moim życiu, dużo się działo. Pewnego dnia jechałam do sklepu budowlanego. Już w taksówce nie mogłam złapać głębszych oddechów, myślałam, że zaraz zemdleję. W sklepie dostałam ataku paniki. Cała się trzęsłam, serce waliło mi jak szalone. Pracownicy zabrali mnie do pokoju socjalnego.
Tak i to właśnie pan z pogotowia uświadomił mnie, że to atak paniki. Dostałam też zastrzyk.
Tak, to było najgorsze uczucie na świecie. Po tym przeważającym doświadczeniu zgłosiłam się do mojego psychiatry. W czasie tej wizyty uświadomił mi, że czas odpocząć. Dostałam L4 na miesiąc. Pamiętam, że to mnie bardzo zestresowało - bałam się, że stracę pracę przez takie długie zwolnienie. Moja szefowa podeszła jednak do tego z ogromnym zrozumieniem.
Odpoczęłam po prostu od życia. Wyjechałam do wujka na Mazury. Jadłam, spałam, biegałam. Bardzo mi to pomogło.
Dostałam jeszcze mocniejszy lek. Jednak w tym przypadku pierwsze trzy tygodnie były fatalne.
Było tragicznie. Miałam myśli samobójcze, ale lekarz powiedział mi, że taka reakcja jest możliwa i żebym to przetrwała. Cały czas miałam jego słowa z tyłu głowy. Po trzech tygodniach przyszła poprawa. Leczyłam się do momentu, aż poznałam mojego obecnego chłopaka Kacpra. Czułam się już na tyle dobrze, że podjęliśmy z lekarzem decyzję o odstawieniu leków.
Bałam się bardzo! Nie mogłam sobie wyobrazić życia bez leków, które tak bardzo mi pomogły. Dzisiaj jednak funkcjonuję normalnie, czuję się bardzo dobrze. I czuję się w końcu wolna od depresji.
Ja również dziękuję za wysłuchanie mojej historii!
Gazeta.pl wspólnie z Polską Akcją Humanitarną uruchamiają akcję "Pomocnik". W jej ramach przygotowaliśmy ebook dla rodziców i opiekunów dzieci i nastolatków, które przechodzą trudny czas, zmagają się z kryzysem psychicznym. "Pomocnik" jest dostępny do ściągnięcia za darmo.