Więcej podobnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl
Jedna z internautek uważa, że im więcej się dzieje w okolicy oczu, tym lepiej. Świadczyć o tym mogą jej brwi, które zdecydowanie różnią się od obecnego wzorca. Choć rzeczywiście wpisują się poniekąd w trendy, to z pewnością jest to osobista interpretacja 27-latki, która je maluje.
O gustach się nie dyskutuje, jednak w różnych epokach naszego świata mogliśmy spotkać się z różnymi kanonami piękna. Sammi-Jo Haliford ma 27 lat i pochodzi z Wielkiej Brytanii. Na co dzień jest mamą dwójki dzieci. Pewne jest, że kobieta przyciąga uwagę innych.
Nie jestem fanką dzisiejszych standardów piękna. Mam wrażenie, że ludzie są uznawani za pięknych przez społeczeństwo tylko wtedy, jeśli je spełniają, a ja się z tym nie zgadzam. Lubię wyrażać swoją opinię, a moje brwi robią to za mnie.
- mówiła w rozmowie z portalem dailystar.co.uk.
Brwi Sammi-Jo są duże i kruczo-czarne. Do ich stylizacji kobieta używa czarnego eyelinera. Jej wygląd wiele osób szokuje, niektórzy nawet twierdzą, że prawdopodobnie jest złą matką.
Ludzie mówią, że nie powinnam być mamą i że z powodu moich brwi zadzwonią po opiekę socjalną. Mogą to zrobić - nie mam nic do ukrycia. Moje brwi nie znaczą, że jestem złą matką.
Choć, brzmi to absurdalnie, kobieta wielokrotnie spotkała się z wyzwiskami czy kpinami kierowanymi w swoją stronę.
Choć niektórzy myślą, że Sammi-Jo przez swój wygląd nie może liczyć na zainteresowanie ze strony płci przeciwnej, to kobieta zapewnia, że nie ma z tym problemu. -"Ludzie mówią, że z powodu dużych brwi nie mogę znaleźć chłopaka, ale to nieprawda. W mojej skrzynce jest mnóstwo wiadomości od facetów, którzy mówią mi, że jestem piękna i że chętnie by się ze mną umówili. Zawsze wspominają o moich brwiach, więc może to jakiś fetysz" - wyjaśnia.
Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.