Znana blogerka radzi, jak rozpoznać fake newsa. Na czym polega "test Putina"?

Trwa 14 dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a do sieci przedostaje się coraz więcej fake newsów, siejących dezinformację. Po czym można rozpoznać, że wiadomość może nieść ze sobą nieprawdziwe treści? Znana blogerka Segritta podzieliła się prostym sposobem na selekcję informacji, który nazwała "testem Putina".

Więcej o aktualnej sytuacji w Ukrainie przeczytacie na Gazeta.pl

Wraz z rozpoczęciem się rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rozpoczęła sie także wojna informacyjna. Matylda Kozakiewicz, znana w sieci jako Segritta, podzieliła się w sieci metodą, która pomaga zweryfikować trafiające do nas informacje. Na czym polega "test Putina?"

Zobacz wideo

"Test Putina"

Jak podkreśliła Kozakiewicz, kluczowym krokiem jest zadanie sobie jednego zasadniczego pytania. "Zadaję sobie pytanie: czy rozejście się tego newsa jest na rękę interesom Rosji? (np. spowoduje panikę, wzbudzi strach, skłóci Polaków i Ukraińców, skłóci Europę, zmniejszy pomoc Ukrainie). Jeśli TAK, to profilaktycznie zakładam, że to fake news od putinowskich trolli i nigdzie go nie udostępniam" - radzi psycholożka.

 

- Mechanizm, jaki stoi za ich rekrutacją, opiera się o empatię. Ludzie udostępniają fake newsy ostrzegające o braku paliwa, gwałtach lub spiskach, bo w dobrej wierze chcą ostrzegać innych. Chcą walczyć ze złem. Nie zdają sobie jednak sprawy, że stają się pionkami w rękach rosyjskiej propagandy. Rosji politycznie zależy teraz na tym, żebyśmy nie byli solidarni z Ukrainą, żebyśmy się kłócili między sobą i nie przyjmowali uchodźców. Dlatego zawsze warto zastanowić się, jaki EFEKT będzie miała popularność jakiegoś fake newsa. Komu się to przyda - mówiła w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Kozakiewicz.

Więcej o: