Mężczyzna, który przynosi matce zakupy, to "wyjątkowy syn". Kobieta, która nie zaopiekuje się teściową, jest "złym człowiekiem"

Aga Kozak
W większości gospodarstw domowych akty miłości czy przywiązania - jak wizyta u starszej mamy, zakupy i sprzątanie dla niej - wykonują, w czasie wolnym od pracy zawodowej czy domowej, kobiety. Mężczyźni pomagają rzadziej, bo nie są socjalizowani do tego, że to ich obowiązek - przekonują socjolożki i antropolożki dr Anna Buchner i Maria Wierzbicka-Tarkowska.

Co łączy sprzątanie, gotowanie, opiekę nad dziećmi czy starszymi rodzicami? Wszystko to robisz Ty i robisz to za darmo. Dlatego mówimy: stop. Przelicz swój niewidzialny etat na pensję [URUCHOM KALKULATOR]

"Nieodpłatna i niedopłacana praca opiekuńcza, mimo że kładzie podwaliny pod dobrze prosperujące społeczeństwo, jest zasadniczo niewidzialna. Jest radykalnie niedoceniana i traktowana przez rządy i przedsiębiorstwa jako dana i oczywista. Często traktowana jest jako "niepraca", a wydatki na nią są traktowane jako koszt, a nie inwestycja" mówi raport organizacji Oxfam "Not all gaps are created equal" z 2020 roku na temat prawdziwej wartości pracy opiekuńczej. 

Kluczowe dane z tego raportu: 

  • Kobiety i dziewczęta wykonują ponad trzy czwarte nieodpłatnej pracy opiekuńczej na świecie i stanowią dwie trzecie płatnej opiekuńczej siły roboczej. 
  • Codziennie wykonują 12,5 miliarda godzin nieodpłatnej pracy opiekuńczej. Przy wycenie na poziomie płacy minimalnej oznaczałoby to wkład w światową gospodarkę w wysokości co najmniej 10,8 biliona dolarów rocznie, czyli ponad trzy razy większy niż wartość światowego przemysłu technologicznego. 
  • W krajach o niskich dochodach kobiety na obszarach wiejskich spędzają do 14 godzin dziennie na nieodpłatnej pracy opiekuńczej. 
  • Na całym świecie 42 procent kobiet nie może znaleźć pracy, ponieważ to one są odpowiedzialne za opiekę nad dzieckiem, w porównaniu do zaledwie sześciu procent mężczyzn. 
  • 80 procent z 67 milionów pracowników domowych na świecie to kobiety – 90 procent nie ma dostępu do zabezpieczenia społecznego, a ponad połowa nie ma ograniczeń w tygodniowym czasie pracy. 

"Różowa strefa". Legalna, ale nie praca? 

W Polsce trudno znaleźć specjalistę czy specjalistkę od owej niewidzialnej pracy kobiet, zwłaszcza jeśli chodzi o opiekę nad osobami starszymi i zależnymi. Mało jest tu też badań i dokumentacji. Wyjątkiem jest choćby raport dra Rafała Bakalarczyka, przygotowany na zlecenie Komitetu Dialogu Społecznego Krajowej Izby Gospodarczej ("Godzenie pracy zawodowej z opieką nad osobami zależnymi wyzwaniem dla dialogu społecznego i polityki publicznej różnych szczebli"). Bywa, że raporty mówią o opiece matek nad dziećmi, ale mało o opiece nad osobami starszymi. 

– Nie jesteśmy ekspertkami w tej dziedzinie – zastrzega w imieniu swoim i swojej współbadaczki, Marii Wierzbickiej-Tarkowskiej, dr Anna Buchner – socjolożka i antropolożka, badaczka z warszawskiego kolektywu badawczo-projektowego Ciekawość. – Jednak gdy w swojej pracy terenowej rozmawiamy z ludźmi, ten temat wypływa sam. Kobiety, opowiadając nam np. o tym, jak spędzają wolny czas, jaki jest ich styl życia, obowiązki, wspominały często właśnie o niewidzialnej pracy. 

Buchner wspomina badanie teatru w pandemii, gdzie okazało się, że opiekunowie osób starszych czy zależnych byli szczęśliwi, że nareszcie mogą mieć dostęp (online) do kultury. – Wcześniej załatwienie opieki dla swoich rodziców czy dzieci było dla nich zbyt dużym przedsięwzięciem – opowiada badaczka. – Ale niewidzialna praca kobiet pojawia się nawet w badaniach ubezpieczeń społecznych czy tematach związanych z przemysłem spożywczym – dodaje. 

Maria Wierzbicka-Tarkowska, również socjolożka i antropolożka z Ciekawości, wyjaśnia, że niewidzialną pracę kobiet często nazywa się też "różową strefą" gospodarki. Wierzbicka tłumaczy: 

W przeciwieństwie do "szarej strefy", która ukrywa dochody i pracę opłacaną "na czarno", praca kobiet jest w pewien sposób legalna. Ale nie zamierza się za nią płacić, bo nie jest uznana w ogóle za pracę.  

 Tymczasem ten różowy rynek jest ogromny. Wspomniany już raport Oxfamu: 

"Kobiety wykonują codziennie 12,5 miliarda godzin nieodpłatnej pracy opiekuńczej. Przy wycenie na poziomie płacy minimalnej oznaczałoby to wkład w światową gospodarkę w wysokości co najmniej 10,8 biliona dolarów rocznie, czyli ponad trzy razy więcej niż wartość światowego przemysłu technologicznego". 

To nie praca, to miłość 

– W tym wypadku ukrywa się nie dochody, a to, że kobiety tych dochodów nie mają wypłacanych, bo owa praca jest przezroczysta w naszej kulturze – podkreśla Wierzbicka-Tarkowska. Badaczka przywołuje też tezę włoskiej socjolożki Giovanny Franco Dalla Costy, że kobiety są uwikłane w taki rodzaj pracy, dlatego że stoi za tym tzw. ideologia miłości. – Czyli jest to praca, którą kobiety wykonują dlatego, że kochają, z potrzeby serca: są dobrymi matkami dla swoich dzieci (często z niepełnosprawnościami), dobrymi córkami czy synowymi starzejących się rodziców – wyjaśnia.  

Te kobiety nie będą walczyć o swoje prawa pracownicze, bo społeczeństwo szybko "przywoła je do porządku", znanego, patriarchalnego. Wmówi im, że powinny pracować z miłości, a jeśli odmówią – wpędzi w poczucie winy.  

Badaczki zwracają uwagę, że w większości gospodarstw domowych akty miłości czy przywiązania wykonują kobiety w czasie wolnym od pracy zawodowej czy też pracy w domu. Mężczyźni robią to rzadziej, bo w przeciwieństwie do kobiet nie są socjalizowani do tego, że jest to ich obowiązek. Z relacji, które wielokrotnie zbierały badaczki, wynika, że jeśli mężczyzna – umownie – przyniesie matce zakupy, uważany jest za "wyjątkowego syna". Jeśli zaś kobieta nie zaopiekuje się kompleksowo, dajmy na to, teściową – jest "złym człowiekiem". 

Wyniki researchu dotyczącego pracy pomocowej w Google wskazują przede wszystkim na poszukiwania do pracy kobiet z Ukrainy i Białorusi. To obrazuje, że praca opiekuńcza w Polsce to praca przede wszystkim "nie dla mężczyzn", po drugie niskopłatna i nieprestiżowa. – Zakładając, że to mężczyzna jest tym, który wedle patriarchalnego stereotypu miałby utrzymać dom – z pensji pielęgniarza trudniej to zrobić – komentuje dr Anna Buchner. 

Tymczasem opieka nad osobami zależnymi – w tym starszymi czy z niepełnosprawnościami – wymaga umiejętności pielęgniarskich, często też medycznych, psychologicznych, a na pewno siły fizycznej i psychicznej. Opiekunki kompetencje zdobywają często na własną rękę i płacąc za to z własnych pieniędzy. – Edukacja w tym kierunku to też praca, która mogłaby być opłacana przez państwo. Rozumiem, że są kursy oferowane przez ośrodki pomocowe, ale czy są wystarczające? – pyta retorycznie Wierzbicka-Tarkowska. 

Co ważne: zmienia się rzeczywistość – ludzie migrują ze wsi i małych miejscowości (gdzie w wielopokoleniowych rodzinach, często zamieszkujących jedno domostwo, opieka nad starszymi i zależnymi była normą) do miast. – Pojawia się problem, bo rodzice zostają sami w miejscowościach pochodzenia, dzieci albo są oddalone o wiele kilometrów, albo wyemigrowały do innego kraju – komentuje Wierzbicka-Tarkowska.  

Starszymi zajmują się coraz starsi 

Dodaje, że eksperci mówią o ogromnym wyzwaniu, które pojawi się na przestrzeni następnych 20 lat, właśnie w dziedzinie opieki nad osobami starszymi. – Dzieci być może nie będą już tak często jak niegdyś poświęcały swojego życia np. zawodowego, żeby powrócić do domu rodzinnego i opiekować się rodzicami – mówi Wierzbicka. Wtóruje jej Buchner, która zaznacza, że rodziców, a zwłaszcza babcie sprowadza się do miasta po to, by opiekowały się wnukami. Badaczka podkreśla: 

To kolejny wymiar niewidzialnej pracy. Znamy te kobiety z badań, wykonują właściwie pełen opiekuńczy etat, a czasem nawet trzy: opiekują się dziećmi, ale też np. gotują, sprzątają czy uczą, "bo już przecież mama jest na emeryturze". Zapytane o odpoczynek czy "wolne", nie potrafią odpowiedzieć, kiedy je mają. Tu również argumentem jest owa wspomniana przez Marię miłość. Takie osoby słyszą "będziesz blisko wnuków, chyba tego chcesz!". Trudno dyskutować z takim argumentem. 

Buchner zwraca również uwagę na to, że jeśli w rodzinie jest i siostra, i brat, to z dużą dozą prawdopodobieństwa rodzicami będzie opiekować się siostra. – Brat się może ewentualnie "dorzucić". Słyszałyśmy niejednokrotnie opowieści kobiet o tym, że "proszą brata, żeby został z mamą", aby mogły np. wyjechać do sanatorium. Takie jest niepisane prawo – opowiada badaczka.  

Zresztą osobami starszymi zajmują się… coraz starsze osoby. – Bywa, że 90-letnimi rodzicami zajmują się 70-latkowie, a raczej 70-latki – mówi Buchner. – Kobiety opowiadają, że kiedy pracowały zawodowo, miały więcej odpoczynku niż na emeryturze. I na pewno więcej pieniędzy – dodaje badaczka. 

Naukowczynie proponują zastanowić się, jaki będzie koszt niewidzialnej pracy kobiet, gdy – wedle raportu Oxfamu – na świecie przybędzie sto milionów starszych ludzi. – W Polsce za 45 lat procent osób po 80. roku życia ma wzrosnąć z 4,4 do 10 procent – powołuje się na wspomniane na początku badania dra Bakalarczyka Anna Buchner. 

Nasze państwo nie chce dostrzec, że społeczeństwo się starzeje, zrzucając odpowiedzialność na kobiety i załatwiając to "miłością".  

– komentuje z kolei Wierzbicka.  

To, że kobiety wykonują niewidzialną pracę, powoduje, że przestają być widzialne dla państwa: nie dostają świadczeń, ich dzieci nie idą do przedszkola, więc nie buduje się przedszkoli i żłobków – podkreśla badaczka. 

Chodzi o wybór 

Niewidzialna praca kobiet to oczywiście również opieka nad osobami z niepełnosprawnością albo częściowo ubezwłasnowolnionymi osobami dorosłymi. – Osoba opiekująca się osobą z niepełnosprawnościami może dostać 2119 zł, ale zastrzeżenie jest takie, że pieniądze można otrzymać tylko, gdy nie pracuje zawodowo. W Czechach podobny zasiłek jest przypisany do osoby, którą się opiekujemy. W Polsce do jednego opiekuna. Ustawodawcy zapomnieli m.in., że praca w dzisiejszych czasach nie służy tylko do zarabiania. Jest też ważnym elementem tożsamości, który daje możliwość spełniania się – komentuje Buchner. 

– Nie mamy odrobionej lekcji z tego, czym jest choroba, starość i problemy psychiczne. Często osoby opiekujące się, wykonujące niewidzialną pracę mają ogromne problemy z obniżonym nastrojem, depresją, wypaleniem czy po prostu ze zdrowiem fizycznym, ale nie przyznają się do tego, nie powiedzą: "mam doła, bo się opiekuję starszą mamą". Przecież taki jest obowiązek miłości  

– komentuje Buchner. Jak podkreśla, konieczne jest, by już teraz trwała debata o tym, jak poradzić sobie ze starzejącym się społeczeństwem, z problemami z wypaleniem opiekunek i opiekunów, z ich przepracowaniem. Zapotrzebowania naszego starzejącego się społeczeństwa na opiekę nie pokryją bowiem domy opieki, w których cena pobytu za miesiąc waha się od 2,5 do 6–8 tys. złotych. Nawet jeśli starczy miejsc, to kosztów nie pokryje niewielka emerytura czy pensja krewnych. Co oznacza, że wielu osobom już teraz "opłaca się" poświęcić zawodową pracę i czas wolny. Zazwyczaj kobiet, zwykle córek czy synowych.  

– Rolą państwa powinno być zaopiekowanie się swoimi obywatelami. A nie oczekiwanie, że to się zadzieje w imię miłości. Bez ograniczania przy okazji kobietom możliwości spełnienia zawodowego czy dostępu do odpoczynku. Nie chodzi o to, żeby wszystkich oddać do miejsc opieki, bo przecież czasem rodzina chce się opiekować babcią, dziadkiem, chorym dzieckiem czy siostrą lub bratem, jednak chodzi o to, by to był wybór. Prawdziwa miłość, a nie społeczny czy ekonomiczny przymus lub dyktat wyrzutów sumienia 

– podkreśla badaczka. Zwłaszcza że, jak głosi raport Oxfamu, "bez kogoś, kto inwestuje czas, wysiłek i zasoby w opiekę nad starszymi – społeczności, miejsca pracy i całe gospodarki staną w miejscu". 

Anna Buchner – doktor nauk społecznych, socjolożka i antropolożka z ponad 15-letnim doświadczeniem. Członkini Centrum Humanistyki Cyfrowej IBL PAN oraz Komitetu Dialogu Społecznego przy Krajowej Izbie Gospodarczej. Specjalizuje się w badaniach kultury, nowych mediów, kompetencji cyfrowych i stylów życia. W pracy wykorzystuje warsztat badań jakościowych, ilościowych i etnograficznych. 

  

Maria Wierzbicka-Tarkowska – socjolożka i antropolożka współczesności. Specjalizuje się w badaniach jakościowych kobiet, dzieci i młodzieży. Doświadczenie zdobywała, realizując badania dla instytucji kultury, organizacji pozarządowych oraz w agencji badawczej IQS, gdzie między innymi współtworzyła raporty syndykatowe Świat Kobiet i Family Power. Obecnie projektuje, koordynuje i realizuje procesy badawcze w firmie Ciekawość

Więcej o: