Mistrzyni cukiernictwa z Czernihowa: Marzę, by znów tworzyć domki z piernika. Ale teraz najważniejsze, abyśmy wszyscy przeżyli

- Przystosowałam nasze mieszkanie, aby było możliwie najbezpieczniejsze. Córka śpi w szafie, która stoi przy ścianie nośnej budynku, a ja w korytarzu, bo nie ma okien - mówi Olena Zybert, jedna z najlepszych cukierniczek świata, która wciąż jest w Czernihowie, mieście położonym 150 km od Kijowa.

Więcej ważnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl

Olena Zybert, matka trojga dzieci, jedna z najlepszych cukierniczek świata, została w Czernihowie. Miasto leży 150 km na północ od Kijowa. Stoi więc na drodze rosyjskich wojsk do stolicy. Jest ostrzeliwane i atakowane. Jakiekolwiek próby wydostania się z miasta są bardzo ryzykowne. Okupanci strzelają do cywilnych samochodów, a także do ludzi, którzy próbują wydostać się z miasta pieszo.

Przebywanie przez cały czas w schronie, to nie jest życie

- oświadcza Olena Zybert. - Moja 14-letnia córka, Marie Michel i ja, postanowiłyśmy zostać w domu, ponieważ schron przeciwbombowy jest za daleko, a pobliskie zaimprowizowane schronienie nie daje bezpieczeństwa. To po prostu piwnica z rurami z gorącą wodą. Aż strach pomyśleć, co może się stać, jeśli ulegną uszkodzeniu - opowiada Zybert.

Przystosowałam więc nasze mieszkanie, aby było możliwie najbezpieczniejsze. Córka śpi w szafie, która stoi przy ścianie nośnej budynku, a ja w korytarzu, bo nie ma okien. Najstarsza córka, 20-letnia Polina, nocuje w schronie przeciwbombowym dwie przecznice od naszego domu. Kiedy wybuchła wojna, zdjęłam ze ścian wszystkie lampy, lustra, a wielkie lustro na drzwiach szafy owinęłam taśmą klejącą, na wypadek, gdyby w wyniku ostrzału, czy bombardowania, popękało szkło, które mogłoby nas poranić.

Mąż Oleny już pierwszego dnia wojny poszedł bronić ojczyzny. Syna - Daniłę wojna zastała w Kijowie w akademiku. Razem z kolegami zgłosił się do pomocy jako wolontariusz. Wojna porozrzucała członków rodziny Oleny po różnych zakątkach kraju. Każdego ranka telefonują do siebie, aby przekazać, że żyją, że są zdrowi.

Na przekór wszystkiemu Olena i jej córki starają się zachować spokój. Nie zawsze się to udaje. Pewnego dnia Marie Michel mocno przeraziła się, widząc wybuch w pobliżu sąsiedniego budynku. Wydawało się, że cały dom stanął w płomieniach.

Olena jest lokalną patriotką, kocha swoje miasto, jedne z najstarszych w Ukrainie. Teraz jest z niego dumna, z postawy władz miasta i jego obywateli. Komunalne służby, mimo ostrzału, pracują na okrągło. Codziennie wywożone są śmieci, na bieżąco usuwane są uszkodzenia domów, ulic, infrastruktury. Miasto jednak bardzo ucierpiało w wyniku ostrzału i bombardowań. Zniszczono wiele budynków, zginęli ludzie.

- W czasie bombardowania zniszczono szpital położniczy - opowiada Olena. - Na szczęście kobiety, dzieci i personel medyczny przeżyły, gdyż zawczasu ukryli się w schronie.

Stał się też prawdziwy cud - w pierwszym tygodniu wojny w Czernihowie urodziły się dwa razy trojaczki. Ostatnio trojaczki urodziły się w mieście trzy lata temu. Jest w tym coś symbolicznego. Ale są też straszne historie, jak ta o rodzinie, w której jednego dnia urodziło się dziecko i zginął jego ojciec.

Olena mówi, że wiele razy zapraszano ją do Polski, Łotwy i Kanady, aby tam schroniła się przed wojną. Olena deklaruje, że pojedzie, ale po wojnie.

Wiecie, ostatnio, kiedy śledziłam wiadomości, czułam niepokój, miałam przeczucie, że stanie się coś strasznego. W styczniu mąż zaproponował wspólny wyjazd na narty do Gruzji, ewentualnie do Turcji, czy Egiptu. Ten niepokój, o którym wspominałam, nie pozwolił mi na wyjazd. Nie chciałam rozstawać się z dziećmi, martwiłam się. Postanowiliśmy odłożyć urlop do lata. Dzieci natomiast namawiały mnie na wyjazd za granicę. Nie chciałam. Spodziewając się zagrożenia, zaopatrzyliśmy się w żywność i inne produkty pierwszej potrzeby. Gdy wybuchła wojna, część zapasów rozdaliśmy tym, którzy ich nie mieli.

W rozmowie z Oleną nie mogłam pominąć tematu jej ukochanej pracy. Mistrzyni cukiernictwa zawiesiła swoją działalność. Jedynie zdjęcia domków z pierników przypominają o spokojnych czasach, kiedy powstały. Domki Oleny są umeblowane sprzętami z ciasta piernikowego, okna mają zrobione z marmolady cytrynowej i są przezroczyste jak prawdziwe szkło. Technologię ich wykonania opracowała sama Mistrzyni.

- W przededniu wojny zaczęłam budować ogromny dwupiętrowy domek z piernika, ale wciąż jest niedokończony - mówi Olena Zybert. - Marzę o czasach, kiedy powrócimy do spokojnego życia i będę tworzyć nowe domki z piernika. A teraz najważniejsze jest, abyśmy wszyscy przeżyli.

***

Olga Smietanska jest dziennikarką z Kijowa. Jej specjalnością są rozmowy ze sławnymi ludźmi z różnych stron świata: naukowcami, artystami, pisarzami. Jest też autorką projektu społecznego „Świat po pandemii", będącego również cyklem rozmów z ekspertami z różnych dziedzin

Olena Zybert jest jedną z najlepszych cukierniczek świata. Otrzymała najwyższą nagrodę na międzynarodowym konkursie cukierniczym. W ubiegłym roku Olena Zybert zdobyła złoty medal na międzynarodowym konkursie cukierników Cake International Virtual Edition Competition w Wielkiej Brytanii. Tę nagrodę określa się niekiedy mianem "cukierniczego Oskara". Olena tworzy najpiękniejsze w świecie piernikowe domy. Niedługo przed wybuchem wojny stworzyła mistrzowską klasę cukierniczą dla słuchaczy z 43 krajów.

Więcej o: