Więcej ciekawostek o gwiazdach znajdziecie na Gazeta.pl
Przemysław Saleta to utytułowany sportowiec. Choć swoją karierę zakończył dobrych kilka lat temu, później związany był z różnymi dyscyplinami jako komentator sportowy. Wiele osób kojarzy go ze sportowych aren, jednak chyba najbardziej poruszającą historią w jego karierze byłą ta, kiedy oddał nerkę swojej chorej córce. Wtedy we wszystkich mediach w Polsce był to temat numer jeden.
U Nicole Salety w 2006 roku zdiagnozowano niewydolność nerek. Wtedy Przemysław Saleta podjął prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych, ale jak sam stwierdził naturalnych decyzji, jaką był przeszczep jego nerki córce. Po operacji stan boksera się pogorszył. Lekarze musieli wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej. Wszystko jednak skończyło się dobrze.
Sportowiec w wielu wywiadach podkreślał, że jeden przeszczep nie rozwiąże problemu. Organ, który Przemysław Saleta dał swojej córce, spełniał swoją rolę przez 7 lat.
Nie ma reguły, ile nasz narząd będzie służył drugiej osobie. Nice moja nerka wystarczyła na ponad siedem lat. Naprawdę każdy dzień jej normalnego życia był tego wart. Nie żałuję i nie żałowałem tej decyzji nawet przez sekundę. Ten przeszczep zdjął ciężar nie tylko z mojej córki, ale też z całej rodziny, bo choroba dziecka dotyka naprawdę wszystkich.
- powiedział kilka lat temu w rozmowie z "Super Expressem".
W 2018 roku Nicole przeszła kolejną transplantację. Niestety, już po kilku miesiąc musiała wrócić do regularnych dializ. Od tego momentu 28-latka jest na liście osób, które czekają na kolejny przeszczep.
- "Nica w tym wszystkim jest mega dzielna. Borykamy się z tymi problemami od 2006 roku, czyli 15 lat i ani razu nie słyszałem z jej ust, ani jednego słowa skargi. Choroba nauczyła ją pokory, a częste pobyty w szpitalu zwróciły jej uwagę, że ludzie mają jeszcze gorzej" - dodał Saleta we wcześniej cytowanym wywiadzie.
Kilka lat temu Nicole Saleta wzięła udział w sesji zdjęciowej, a także udzieliła wywiadu magazynowi "Viva". Wtedy powiedziała, że jej relacje z ojcem się ochłodziły.
Rzadko się widywaliśmy, gdy tato mieszkał w Tajlandii. Czasem dzwonię do niego, proponuję spotkania, ale on jest zabieganym człowiekiem. Ciężko w sumie stwierdzić, dlaczego tak się stało. Z mamą rozmawiam codziennie.
- przyznała.
Przemysław Saleta skomentował słowa córki kilka lat temu na łamach "Super Expressu".
To, że nie spotykamy się za często, jest prawdą. Wynika to z tego, że Nicole ma 25 lat, ma swoje życie. Dochodzi do tego kwestia napiętego kalendarza, zarówno u mnie, jak i u córki. Jeśli chodzi o mnie, to doszły kwestie zdrowotne. Przez ostatnie miesiące byłem mniej mobilny, przeszedłem skomplikowaną operację kręgosłupa. Na początku marca wróciłem [z Tajlandii] i odwróciłem proporcje, bo do tego momentu 80 procent czasu przebywałem poza Polską. Jednym z powodów powrotu była właśnie chęć częstszych kontaktów z córkami. Nawet Nicole zdziwiła się, że jej wywiad został odebrany w taki sposób. Mówienie, że nie mamy kontaktu, jest bzdurą. Pewnie większość rodzin ze swoimi dziećmi widuje się raz na jakiś czas, a nie codziennie. Zwłaszcza gdy dzieci już dorosną.
Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj.