"Sekrety Playboya" to serial emitowany przez amerykańską stację A&E. Dokument bazuje na wyznaniach osób z otoczenia założyciela "Playboya" i ukazuje mroczne kulisy funkcjonowania jego rezydencji. Najnowszy odcinek serialu, który został wyemitowany 21 marca, twórcy dokumentu postanowili zatytułować jako "Predator Number One", czyli "Drapieżca numer jeden".
Wypowiada się w nim między innymi Susie Krabacher, znana wcześniej jako Susie Scott, która została Playmate Miesiąca w maju 1983 roku. Twierdzi, że gdy pozowała do zdjęć, miała zaledwie 17 lat, choć "Playboy" opublikował je dopiero, gdy skończyła 18. Jak podaje serwis magazynu "People", powołując się na inne kobiety związane z "Playboyem", była to podobno powszechna praktyka.
Krabacher opowiedziała swoją historię, począwszy od wyjazdu z rodzinnego domu w Alabamie, gdzie miała być molestowana przez dziadka. Chciała zarobić wystarczająco dużo pieniędzy, aby móc ściągnąć do Los Angeles również swojego brata. "Wierzyłam, że to, co robię, było złe. Ale pomyślałam, że Bóg mi wybaczy. Potrzebowałam tego, a wiedziałam, że nigdy nie zdołam zarobić takich pieniędzy" - mówiła, odnosząc się do pozowania dla "Playboya".
Dziewczyna wprowadziła się do rezydencji w 1983 roku. Była jednak rozdarta. Z jednej strony nadal przeżywała traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa, a z drugiej czuła, że powinna ubiegać się o tytuł Playmate Roku, ponieważ oznaczało to większe pieniądze, a co za tym idzie - większą stabilizację.
Krabacher twierdzi, że gdy Hugh Hefner zauważył, że trzyma się raczej na uboczu, powiedział jej, że "tu jest bezpiecznie" i że "może zrobić wszystko, co chce". "Jeśli chcesz z czymś poeksperymentować, daj nam znać, bo chcemy, żebyś była bezpieczna" - miał do niej powiedzieć.
Któregoś dnia jedna z dziewczyn, która mieszkała w rezydencji, namówiła ją, aby poszła do sypialni Hefnera, by przekonać go, że powinna zostać Playmate Roku. Krabacher twierdzi, że Hefner zaproponował jej wówczas "coś na uspokojenie". Kobieta zażyła tabletkę, nie wiedząc jednak, co to jest. "Po prostu to wzięłam, nie zastanawiając się. Nie dotarło do mnie na początku, że to narkotyk" - opowiadała. Susie Krabacher uważa, że było to quaalude (metakwalon), czyli lek hipnotyczny i sedatywny o działaniu zbliżonym do barbituranów.
Kobieta podkreśliła, że nie pamięta dokładnie, co stało się po zażyciu tabletki.
Nie pamiętam, żebym się położyła. Nie pamiętam, czy powiedziałam mu coś o Playmate Roku. Obudziłam się z nim na sobie, był nagi, a ja miałam zdjęte spodnie. Myślałam, że przyśnił mi się koszmar, bo wydawało się to niemożliwe
- wspominała w dokumencie. Susie Krabacher wyznała, że gdy zobaczyła Hefnera, wróciły bolesne wspomnienia o dziadku. "Wyglądał tak samo jak mój dziadek, kiedy to robił" - powiedziała. Następnego dnia czuła się tak zawstydzona, że "chciała umrzeć".
Krabacher mówi, że zwierzyła się redaktorce "Playboya" Marilyn Grabowski. Ta miała odpowiedzieć, że "to nic takiego" i że Hefner "nawet nie będzie tego pamiętał". Stacja A&E podkreśla jednak, że Grabowski stwierdziła, że nie jest prawdą, jakoby powiedziała coś takiego.
Hef był tak dobry w sprawianiu, że czułaś się, jakbyś była jedyna i najpiękniejsza na świecie. Dopóki nie pojawiła się następna Playmate, a jego nie obchodziło, że jesteś załamana, anorektyczna, uzależniona
- wyznała Krabacher.
Kobieta zdradza, że Hefner nigdy nie wracał do tego, co się stało. Jej zdaniem mógł w ten sposób chcieć sprawić, by o tym zapomniała. "Ale nie dało się zapomnieć" - powiedziała. Dodała, że była sobą rozczarowana, ponieważ pozwoliła, aby doszło do tej sytuacji.
Susie miała wiele razy spotykać się z pytaniem "Dlaczego wciąż do tego wracałaś?". Wyznała, że obawiała się, że Hefner "zrujnuje jej życie, pozbawiając pracy".
Inna była modelka "Playboya", Sondra Theodore (Playmate z lipca 1977 roku) twierdzi, że Hugh Hefner miał własny klucz do każdego pokoju i używał go, kiedy chciał. Pewnej nocy miał poprosić ją, by przyłączyła się do niego, gdy przechadzał się po rezydencji.
Otworzył drzwi do pokoju dziewczyny, która spała. Wszedł do środka i usiadł na jej łóżku. W tym momencie mnie zmroziło, nie wiedziałam, co robić
- wspominała. Sondra twierdzi, że kobieta odrzuciła zaloty Hefnera, ten jednak nie dawał za wygraną. Przyznaje, że wspomina tę sytuację ze łzami w oczach, bo czuje, że współuczestniczyła w opisywanej przez nią napaści. Kobieta wyznała, że później Hefner miał do niej powiedzieć: "Czy one myślały, że będą mieszkać w moim domu i nie będą ze mną sypiać?". Zdaniem Theodore Hefner brał to, co chciał, niezależnie od tego, czy kobiety wyraziły zgodę, czy nie.
Lokaj Hugh Hefnera, Stefan Tetenbaum, twierdzi, że w rezydencji obowiązywała pewna ustalona kolejność zdarzeń. "Najpierw spotykasz Hefnera, później uprawiasz z nim seks, a następnie on przekazuje cię swoim przyjaciołom. Tego porządku się nie naruszało" - powiedział.
Sondra Theodore dodaje, że twórca "Playboya" lubił młode dziewczyny. "Najbardziej te z rozbitych rodzin, które wychowywały się bez ojca, bo mógł im zaimponować i łatwiej je kontrolować. Były wtedy bardziej skłonne zadowolić jego lub jego przyjaciół" - uważa. Zdaniem Tetenbauma, Hefner lubił "brać te młode dziewczyny i łamać je".
Theodore przyznała, że opowiedzenie o tym, co się wydarzyło, było dla niej oczyszczające. "Bardzo trudno jest teraz myśleć o tych wszystkich trupach w szafie. Nikt nie chce ujawniać swoich sekretów. Ale chcę, żeby coś się zmieniło, to musi coś zmienić. Jestem zraniona. Nie mogę być sama w tym bólu i wiem, że nie jestem, jest nas zbyt wiele. I chcę to naprawić, chcę, żeby to minęło i w końcu może tak się stanie, jeśli wystarczająco dużo kobiet powie mi, że to pomogło, może to minie" - powiedziała.
Tuż przed premierą serialu obecne kierownictwo "Playboya" wydało oświadczenie, w którym odcięło się od magazynu prowadzonego przez Hugh Hefnera. "Dzisiejszy 'Playboy' nie jest 'Playboyem' Hugh Hefnera" - napisano.
Ufamy kobietom i ich historiom i w pełni wspieramy osoby, które zdecydowały się podzielić swoimi doświadczeniami
- czytamy w oświadczeniu.
Stacja A&E zamieściła również adnotację dla widzów: "Zdecydowana większość zarzutów nie była przedmiotem dochodzeń ani zarzutów karnych i nie stanowi dowodu winy".