34-letni lekarz pediatra molestował 14-latkę. "Sama chciała"

"Pochowajcie mnie w granatowej sukience" - napisała w liście pożegnalnym 14-letnia Julia, która trzykrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Kilka miesięcy wcześniej nastolatka nawiązała znajomość z 34-letnim lekarzem pediatrą, który "doprowadził ją do poddania się innej czynności seksualnej". "Choć udowodniono mu pedofilię, dalej leczy dzieci" - donosi "Newsweek".

Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

12 grudnia 2018 roku, 14-letnie wówczas Julia podjęła próbę samobójczą. "Mamo, przepraszam Cię bardzo, ale ja już nie wytrzymuję. Czuję się jak popaprana dziwka. Nie mam po co żyć! Masz Przemka, Mariusza i Mirka. Ja Ci nie jestem potrzebna, bo tylko samych problemów Ci przysparzam. Przepraszam. Jula. PS. Pochowajcie mnie w granatowej sukience" - napisała w pożegnalnym liście do matki, którego treść przytoczyli w reportażu poświęcanym sprawie dziennikarze "Newsweeka". Nastolatka, w lipcu tego samego roku, nawiązała znajomość z 34-letnim lekarzem pediatrą.

Zobacz wideo

Lekarz pediatra molestował 14-latkę

W lipcu 2018 r. 14-letnia wówczas Julia zarejestrowała się na portalu randkowym. To właśnie tam poznała Macieja T., 34-letniego lekarza pediatrę. Mimo że nastolatka przyznała się co do swojego wieku, mężczyzna kontynuował znajomość, prosząc ją o dyskrecję. Jak później ustalili funkcjonariusze, Maciej T. nagabywał dziewczynkę przez internet, składając jej propozycje seksualne, a następnie kilkukrotnie nakłonił do spotkań, podczas których "doprowadził ją do poddania się innej czynności seksualnej".

Świadkiem jednego ze spotkań mężczyzny z nastolatką był jej sąsiad, który zaalarmowany widokiem starszego od niej mężczyzny, zawiadomił jej matkę. Ta, mimo próśb Macieja T. zawiadomiła policję, a mężczyzna trafił do aresztu, który ten opuścił jednak już po 24 godzinach.

Wkrótce o sprawie dowiedzieli się mieszkańcy miasteczka, którzy oskarżyli nastolatkę o kłamstwo i chęć "usidlenia bogatego doktora". Tymczasem lekarz, stając w obronie swojego imienia, apelował w lokalnych mediach, by nie wyciągać pochopnych wniosków i uszanować zasadę domniemania niewinności.

- Czuła się zhańbiona. Mimo że ja oraz jej brat powtarzaliśmy, że to ona jest ofiarą, że już niedługo usłyszy to w sądzie. Unikała naszych spojrzeń, z oczu płynęły jej łzy - mówiła w rozmowie z „Newsweekiem" mama nastolatki. Julia aż trzykrotnie próbowała odebrać sobie życie.

Dopiero po dwóch latach, w 2020 roku sąd Rejonowy skazał Macieja T. na 2 lata pozbawienia wolności, 3 lata zakazu pracy z dziećmi i 5 lat zakazu zbliżania się do swojej ofiary, nastoletniej Julii. 

Mężczyzna nie okazał jednak skruchy i rozpoczął starania o kasację wyroku przed Sądem Najwyższym. - Chwilowa głupota. Żadna pedofilia. 14-latka się nawinęła. Sama chciała. A on skoczył w bok. Zdrada chyba jeszcze nie jest przestępstwem. Umówił się z jakąś małą dziwką, gdzieś w jakichś krzakach. I od razu afera, i smród na całe życie – mówił dziennikarzom "Newsweeka" szef przychodni, który zatrudnił skazanego Macieja T.

źródło: newsweek

***

Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.

Więcej o: