"Ludzie powariowali, a komunie chyba pomyliły im się z weselami. No i te prezenty..."

- Kiedyś po komunii odbywało się skromne przyjęcie w rodzinnym gronie. Nikt nawet nie myślał o wynajmowaniu lokalu, nie mówiąc już o innych "atrakcjach". Dziś rodzicom i dzieciom poprzewracało się w głowach. Dj, dmuchane zamki, limuzyny... I coraz częstszy problem: ile dać w kopercie, by nie było za mało? - pisze czytelniczka w liście nadesłanym do naszej redakcji.

Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl

Zobacz wideo 100 lat sukienek na komunię. Polskie gusta od 1915 roku

Pierwsza Komunia Święta to bardzo ważny dzień dla wielu osób i duże przeżycie zarówno dla dziecka, jak i dla całej rodziny. Nic więc dziwnego, że rodzice chcą w pewien sposób uczcić ten dzień. Jednak z biegiem lat przyjęcia komunijne organizowane są przez rodziców z coraz większym rozmachem. Kiedyś po komunii odbywało się skromne przyjęcie w rodzinnym gronie. Nikt nawet nie myślał o wynajmowaniu lokalu, nie mówiąc już o innych "atrakcjach". Dziś rodzicom i dzieciom poprzewracało się w głowach. Dj, dmuchane zamki, limuzyny... I coraz częstszy problem: ile dać w kopercie, by nie było za mało?

Ludzie powariowali, a komunie chyba pomyliły im się z weselami. No i te prezenty... Uważam, że nie ma absolutnie nic złego w świętowaniu pierwszej komunii w większym gronie rodzinnym i uroczystym obiedzie w restauracji. Naturalnie nie każdy ma ochotę organizować takie wydarzenia w domu. Jednak patrząc czasami na to, jak wyglądają niektóre przyjęcia komunijne, na usta ciśnie się pytanie: gdzie leży granica? Przypominają one bardziej wystawne bale, albo wesela. Dziewczynki są strojone w sukienki szyte na miarę, czesane są przez fryzjera, a czasem nawet malowane makijażystkę. 

Do tego dochodzi kwestia prezentów, które już dawno przestały mieć charakter symboliczny. Kiedyś dostawało się w prezencie długopis, zegarek, później rower, a dziś są to komputery, tablety, smartfony i przede wszystkim koperty. Ale ile włożyć do tej koperty przy tak wystawnych komuniach? Niektórzy uważają, że do koperty powinniśmy dać tyle, na ile stać nas w danym momencie. Z kolei inni twierdzą, że należy włożyć taką kwotę, dzięki której przynajmniej zwrócą się pieniądze za tzw. talerzyk. Ostatnio koleżanka powiedziała mi, że w zeszłym roku jej chrześniak miał komunię i w kopertę włożyła 500 zł. Wydawało jej się, że to całkiem sporo, ale ostatecznie okazało się, że była to jedna z mniejszych kopert, które dziecko otrzymało w prezencie komunijnym... Przecież to czyste szaleństwo! Dokąd to zmierza?! 

K.

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

***

Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.

Więcej o: