Więcej informacji o ciekawych owadach znajdziesz na głównej stronie Gazeta.pl.
Uaktywniają się, gdy robi się ciepło i zadziwiają zwinnością. Wspinają się na wysokie ściany bloków, niestraszne im też spędzenie całej zimy w małych szczelinach - Harmonia axyridis spotykane najczęściej pod nazwą "biedronka azjatycka" lub "biedronka ninja", właśnie budzą się ze snu.
Druga nazwa nie wzięła się zresztą znikąd - owad ten jest niezwykle agresywny, także dla przedstawicieli swojego gatunku. Entomologowie zwracają uwagę, że "azjatka" stanowi też zagrożenie dla gatunków rodzimych, czyli biedronek siedmiokropek, dwukropek czy oczatek. Ninja zabierają im pokarm, są też dużo bardziej płodne. Co ciekawe, bojowo nastawione są także larwy biedronek chińskich, które masowo atakują larwy biedronek polskich.
"Azjatki" przywieziono do Europy i Stanów Zjednoczonych celowo. W XIX w. pojawił się pomysł, by wspomóc w ten sposób kalifornijskich rolników w walce z mszycami. Poniekąd miało to sens, bo biedronka ninja jest dużo bardziej żarłoczna, niż jej europejskie odpowiedniki. W okresie około 10-dniowego rozwoju larwa zjada bowiem od 90 do 370 mszyc. Nieco mniejszy apetyt mają osobniki dorosłe, które pożerają od 15 do 56 mszyc dziennie. Gorzej, jeśli biedronka ninja jest głodna - zaczyna wtedy atakować owady i larwy innych biedronek - w tym słodkich siedmiokropek i dwukropek.
Niestety, w XX w. hodowla chińskich biedronek wymknęła się spod kontroli, a owad rozprzestrzenił się błyskawicznie, zagrażając tym samym lokalnym ekosystemom. Paradoksalnie, chińskie biedronki zaczęły być też zmorą człowieka. Są szczególnie uciążliwe dla sadowników i właścicieli winnic. "Azjatki" lubią nadgryzać winogrona, a nawet wchodzić do owoców.
Szybko okazało się też, że chińskie biedronki są niebezpieczne dla alergików. Wszystko ze względu na charakterystyczną, żółtą hemolimfę, którą wydzielają. W zetknięciu ze skórą, może ona wywołać reakcje alergiczne, takie jak astma, wysypka, katar czy zapalenie spojówek.
Zetknięcie z hemolimfą może przyczynić się także do powstania groźnego dla życia obrzęku Quinckego. Kilka takich przypadków po ugryzieniu chińskiej biedronki odnotowano już w Stanach Zjednoczonych.
Ze względu na potencjalne niebezpieczeństwo, warto więc zachować ostrożność przy usuwaniu skupisk owadów (możemy je znaleźć np. podczas wiosennych porządków w szparach okien). Jeśli chcemy wynieść je z mieszkania, najlepiej będzie założyć rękawiczki i dobrze zabezpieczyć skórę.
O tym, jak zwalczać chińskie biedronki, mówił na łamach portalu Halo Ursynów prof. Stanisław Ignatowicz z Zakładu Entomologii Stosowanej SGGW. Jego zdaniem, warto zastosować radykalne środki. Wśród nich wymienił: stosowanie zabiegów chemicznych na elewacje bloków, uszczelnienie szpar i ram okiennych i odkurzanie. Należy jednak pamiętać, że jeśli zdecydujemy się na tę ostatnią opcję, powinniśmy później wynieść worek odkurzacza poza dom. Biedronki są bowiem małe i z łatwością się stamtąd wydostaną.
Wykluczone jest natomiast zwalczanie biedronek w naturze. Ignatowicz tłumaczył, że w okresie wegetacji roślin każdy zabieg chemiczny będzie śmiertelny również dla innych owadów, w tym biedronek rodzimych.
Mimo że azjatyckie biedronki do złudzenia przypominają polskie, istnieje kilka szczegółów, które pomogą nam rozpoznać, że mamy do czynienia z budzącym postrach osobnikiem. Przede wszystkim, "azjatki" są większe. Najczęściej mierzą około 5 mm, ale największe osobniki osiągają nawet 8. Ponadto, ciało tego owada jest też nieco bardziej wypukłe, niż ciała rodzimych biedronek. Często też ma inne ubarwienie pokryw. Może być żółty, pomarańczowy, czerwony, a nawet czarny.
Biedronkę ninja zdradza też często duża liczba kropek. Jest opcja, że doliczymy się ich aż 23. Z kolei polskie biedronki mają ich dokładnie dwie lub siedem.