Uległa poparzeniu. "Syn był zbyt przerażony, by obok mnie usiąść"

April Charlesworth uległa wypadkowi, w którego wyniku doznała poważnych poparzeń ciała i twarzy. Kobieta dzieli się swoją historią w sieci, chcąc w ten sposób dać wsparcie innym osobom, przechodzącym przez podobne doświadczenie. - Syn był zbyt przerażony, by usiąść obok mnie - przyznaje Charlesworth, wspominając swoją walkę o powrót do normalności.

Więcej podobnych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

April Charlesworth w kwietniu ubiegłego roku została poważnie poparzona w wyniku eksplozji grzejnika, do jakiej doszło podczas przyjęcia urodzinowego jej kuzynki Ashleigh w jednym z pubów w Sudbury w Anglii. Wskutek wybuchu obie kobiety doznały poważnych poparzeń ciała i twarzy.

Zobacz wideo

Kuzynki walczyły o życie. "To wszystko wydawało się nierealne"

Jak wspominała April w rozmowie z "The Sun", ich twarze nagle stanęły w płomieniach. Asleigh, która z zawodu jest pielęgniarką, starała się zachować zimną krew i na własną rękę zgasić płomienie. April wpadła jednak w panikę. - Kiedy jesteś w takiej sytuacji, nie wiesz, jak masz się zachować. Nie myślisz rozsądnie - przyznała.

- To wszystko wydawało się nierealne. Ciągle powtarzałam, że wszystko ze mną w porządku i chcę wrócić do domu, by zobaczyć się z synem - relacjonuje.

W rzeczywistości jednak ich stan był na tyle poważny, że tuż po przewiezieniu do szpitala, lekarze zdecydowali się wprowadzić kobiety w stan śpiączki farmakologicznej. Poparzeniu uległy zarówno ich twarze, jak i szyje, klatki piersiowe i ręce. W rozmowie z BBC April wyznała, że ból, jaki odczuwała po wybudzeniu, był wręcz "nierealny". Obie kobiety wymagały także przeszczepów skóry.

Kate Piper 13 lat temu została oblana kwasem13 lat temu oblano ją kwasem. "Po setnej operacji przestałam już liczyć".

Jak przyznają, przez wiele dni po wypadku nie były w stanie spojrzeć w lustro. Dopiero gdy Ashleigh przez przypadek zauważyła swoje odbicie na ekranie tabletu, zrozumiała, że musi zaakceptować to jak wygląda. - Popłakałam się, ale przynajmniej wiedziałam już, jak wyglądam. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam je April. Chciałam, żeby wiedziała, że jesteśmy w tym razem - opowiada Ashleigh w rozmowie z BBC.

April nie chciała jednak oglądać zdjęcia wysłanego przez kuzynkę. Przez wiele tygodni nie zdecydowała się również zobaczyć swojego odbicia. Zrobiła to dopiero podczas spotkania z kuzynką,  gdy obie wyszły już ze szpitala. - Płakałyśmy i przytulałyśmy się nawzajem - wspomina April. Jak przyznaje, sytuacja była traumatyczna również dla jej syna, który przez kilka miesięcy bał się usiąść obok niej na kanapie.

W powrocie do normalności pomogła im Fundacja Katie Piper, która zajmuje się pomocą przy rehabilitacji oparzeń. To właśnie dzięki wsparciu jej pracowników, kobiety stopniowo zaczęły akceptować swój wygląd. Z czasem postanowiły też zacząć dzielić się swoją historią w mediach społecznościowych, co było dla nich kolejną formą terapii.

Teraz obie kobiety starają się wieść normalne życie, stając się inspiracją dla innych osób, które uległy podobnych wypadkom.

 

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

***

Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.

Więcej o: