Przeżywał zaginięcie córeczek i ciężarnej żony. Okazało się, że był potworem

Historia Chrisa Wattsa jest wstrząsająca. Mężczyzna w 2018 roku zamordował swoją ciężarną żonę, a także dwie małe córeczki. Zanim przyznał się do tego czynu, udawał zmartwionego i zatroskanego męża i ojca, błagając, by jego rodzina wróciła do domu.

Więcej podobnych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl 

Tą wstrząsającą historią żyły całe Stany Zjednoczone w 2018 roku. W mediach pojawiła się informacja o zniknięciu Shanann Cathryn Watts i jej dwóch córek: starszej Belli i młodszej Celeste. W telewizji występował mąż zaginionej Chris Watss, który zalany łzami błagał, by jego rodzina wróciła cała i zdrowa do domu. Wtedy wiele osób okazywało mu swoje wsparcie. Niestety, późniejszy rozwój wydarzeń zupełnie zmienił obraz "troskliwego" ojca. 

Zobacz wideo Kryminalne (i tragiczne) historie, które natchnęły reżyserów

Zniknięcie ciężarnej kobiety i dwóch córek 

Shanann Cathryn Watts pracowała w firmie Le-Vel. 13 sierpnia 2018 o godzinie 1:48 wróciła z weekendowej podróży służbowej do Scottsdale w Arizonie. Z lotniska do domu podwiozła ją przyjaciółka Nickole. Pod jej nieobecność to mąż zajmował się ich córkami. Na nagraniu z monitoringu widać, jak ciężarna Shanann wchodzi do domu. Następnego dnia miała mieć wizytę u ginekologa, podczas której po raz pierwszy miała usłyszeć bicie serca swojego syna. Wcześniej wspomniana koleżanka z pracy nazajutrz wielokrotnie do niej dzwoniła, by zapytać, jak się czuje i jak było u lekarza. Niestety telefon Shanann nie odpowiadał. Z informacji, które uzyskała od przychodni, w której miała pojawić się jej przyjaciółka, dowiedziała się, że kobieta nie dotarła na wizytę. To zaniepokoiło ją do tego stopnia, że postanowiła sprawdzić, czy nic się nie stało. 

Nickole znała kod do domu. Po jego wpisaniu okazało się, że drzwi zamknięte są od środka. W tym samym czasie mąż zaginionej Chris Watss otrzymał informację na swój telefon, że ktoś próbuje wejść do domu. Nickole rozejrzała się i dostrzegła, że samochód Shanann jest w garażu, a w domu są jej klapki, w których niemalże codziennie chodziła. 

W pewnym momencie do kobiety zadzwonił Chris. Ta opowiedziała mu o swoich podejrzeniach, wtedy mężczyzna powiedział, że wkrótce wróci do domu. Zaniepokojona przyjaciółka postanowiła wezwać policję, co nie spodobało się Chrisowi, który nakłaniał ją, by tego nie robiła. Kobieta jednak go nie posłuchała i zadzwoniła pod numer 911. Pierwszy z funkcjonariuszy pojawił się na miejscu około godziny 13:40, chwilę później pojawił się także Chris Watts. Mężczyzna zezwolił na przeszukanie domu, w którym nie było ani jego żony, ani jego córek. Za to znaleziono jej telefon, leki dzieci, torebkę i klucze. 

"Moja żona pojechała do znajomej" 

Kiedy funkcjonariusze pytali Chrisa Wattsa o to, gdzie może być jego żona, ten odpowiedział, że pojechała do koleżanki, jednak nie potrafił powiedzieć której. W samochodzie Shanann znajdowały się obydwa foteliki dla dzieci, co nie pasowało do teorii Chrisa. Mężczyzna twierdził, że ostatni raz widział Shanann, gdy wychodził do pracy o godz. 5:15 rano.

W tym samym dniu jeden z sąsiadów zaprosił policję i Chrisa do swojego domu, by pokazać nagrania z kamer. Widać na nich podjazd Wattsów. W noc zaginięcia Shanann samochód służbowy Chrisa zaparkowany był tyłem na podjeździe, co go zdziwiło, bo zwykle jego samochód stawał na ulicy przed domem. Na filmie widać także, że Chris pakował coś do samochodu, ale nie widać dokładnie, co to mogłoby być. Rzekomo zmartwiony zniknięciem rodziny Chris nie był zainteresowany obrazem na ekranie i nerwowo tłumaczył swoje zachowanie tego poranka. Po jego wyjściu sąsiad powiedział policjantowi, że ten nie zachowuje się normalnie. 

14 sierpnia Chris Watss udzielał wywiadu, w którym ze łzami w oczach błagał, by jego rodzina wróciła do domu. 

Badanie wariografem 

Następnego dnia funkcjonariusze zaprosili Chrisa na przesłuchanie. Warto podkreślić, że mężczyzna na żadnym etapie sprawy nie prosił o adwokata. Wyraził również zgodę na badanie wariografem. I to właśnie w tym miejscu pojawiły się pierwsze problemy. We wszystkich pytaniach o żonę i dzieci, jego odpowiedzi były kłamstwem. Poinformowany o tym, poprosił o rozmowę z ojcem, który czekał na korytarzu. 

Chris przyznał mu się do zamordowania Shanonn przez uduszenie. Jak tłumaczył, zrobił to dlatego, że kobieta wcześniej udusiła ich córki. Twierdził, że zamordowała dziewczynki, bo ten poprosił ją o separacje, a ta nie chciała się na to zgodzić. Podczas przesłuchania wyszło również na jaw, że Chris miał romans z koleżanką z pracy. W tym samym czasie śledczy udali się do pierwszego miejsca, do którego pojechał mężczyzna, czyli do miejsca jego pracy. Tam znaleźli prześcieradło, które pasowało do reszty pościeli z jego domu. Pracujący na miejscu dron dostrzegł również z góry inicjały zaginionych. Tak Chris Watts oznaczył miejsca ukrycia zwłok swojej rodziny. 

Udusił ciężarną żonę i córeczki 

Sekcja zwłok zaginionych wykazała, że każda z ofiar zmarła przez uduszenie. Shannon została uduszona przez zaciśnięcie rąk sprawcy na szyi, natomiast dziewczynki poprzez zatkanie ust i nosa.  Patolog w swym raporcie dodał, że 4-letnia Bella jako jedyna miała na sobie ślady walki (ugryziony język i rana szarpana na górnej linii dziąseł). Ciała dziewczynek zostały wepchnięte do zbiorników z ropą naftową. Otwory były niezwykle małe, co tylko świadczy o brutalności Chrisa Wattsa, który musiał połamać im kończyny, by zmieściły się do środka. 

Nigdy nie wyjdzie na wolność 

Mężczyzna w sądzie przyznał się do winy, co uchroniło go przed karą śmierci. 19 listopada 2018 Christopher Lee Watts został skazany na pięć wyroków dożywocia (trzy następujące po sobie i dwa biegnące równolegle) bez możliwości ubiegania się o zwolnienie warunkowe. Dodatkowo otrzymał 48 lat za bezprawne przerwanie ciąży Shanann i trzy wyroki 12 lat za naruszenie ciał zmarłych osób. 

Co było motywem tej tragicznej zbrodni? Jako najczęstszą z przyczyn podaje się jego narcystyczne i psychopatyczne zaburzenia osobowości, romans z koleżanką z pracy i chęć rozpoczęcia życia na nowo u jej boku, a także problemy finansowe. 

Na Netflixie możecie znaleźć film dokumentalny pt. "Morderstwo po amerykańsku: Zwyczajna rodzina", w którym przedstawione są relacje i nagrania z kamer policyjnych, a także zeznania świadków. 

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

***

Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina

Więcej o: