Małgorzata Halber znalazła się w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Nie ukrywa złości

Małgorzata Halber znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. Pisarka zdradziła, że zdecydowała się na prywatną placówkę. W swoim wpisie odniosła się także do tego, jakie warunki panują w szpitalach państwowych.

Więcej ciekawych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Jak zaoszczędzić czas i zadbać o środowisko przy częstym używaniu drukarki?

Małgorzata Halber jest pisarką, dziennikarką i rysowniczką. Przez 11 lat była prezenterką stacji "Viva Polska". Halber od lat mówi otwarcie o swoich problemach. Autorka książki "Najgorszy człowiek na świecie" podjęła leczenie w związku z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków, cierpi także z powodu depresji.

Małgorzata Halber znalazła się w szpitalu psychiatrycznym

Na swoim Facebooku Halber poinformowała, że po raz kolejny z powodu depresji znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. Zdecydowała się na prywatną placówkę, gdyż wiedziała, że będzie mieć w niej zapewnioną lepszą opiekę. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że znalazła się w gronie uprzywilejowanych. Jednak jak podkreśla, czuje w związku z tym ogromną niesprawiedliwość. Większość osób, które leczą się psychiatrycznie, jest zdana na państwową służbę zdrowia. 

"To jest niesprawiedliwe"

Pisarka do placówki trafiła po raz kolejny. - Po półtora miesiąca siłowania się z tym, czy jestem w stanie wstać, czy nie, leżeniu przy zasłoniętych zasłonach i absolutnym festiwalu nienawiści do samej siebie, położyłam się do szpitala psychiatrycznego. Prywatnego - zdradza Halber.

Szpital publiczny odradziła jej lekarka. - Popatrzyła wtedy na mnie i powiedziała: "Pani będzie miała w prywatnym lepszą opiekę. Naprawdę, jeśli to nie jest kwestia pieniędzy, tylko jakieś etyczne opory, to proszę się kłaść". ['...] Posłuchałam jej wtedy, chociaż czułam się z tym źle. Czułam, że ja nie chcę być lepsza. Nie tam, żeby jednoczyć się z ludem (znam takie osoby, które mają takie fantazje i w ogóle romantyzują inną klasę społeczną) tylko dlatego, że to jest NIESPRAWIEDLIWE - tłumaczy.

Za pobyt w placówce pisarka płaci ogromne pieniądze. W ramach opieki ma zapewnione m.in. regularne rozmowy z psychologiem i codzienne konsultacje z lekarzem. W swoim wpisie zwraca uwagę na to, jak ciężka w porównaniu z tym jest sytuacja osób, które leczą się w szpitalach publicznych. 

Moja znajoma z potworną nerwicą lękową czeka czwarty rok na konsultację terapeutyczną. Bo jest w tej większości, której nie stać na to, żeby iść prywatnie. Te spotkania z terapeutą sponsorowane przez NFZ odbywają się raz na dwa tygodnie, a czasem raz na trzy. Nie wiem, kto za to odpowiada w ministerstwie, ale dobrze by było, gdyby przeczytał cokolwiek o psychoterapii, bo tam jest napisane, że żeby proces był skuteczny, zalecane jest cotygodniowe podtrzymywanie i pogłębianie relacji terapeutycznej.

"Ile to jeszcze będzie trwać?"

Halber wyznała także, że w przeszłości przekonała się już, jak wygląda opieka w publicznej placówce zdrowia psychicznego.

Leżałam w państwowym szpitalu. Na materacu na korytarzu, w stołówce między gabinetem zabiegowym a palarnią. Lekarz pytał mnie w obecności dziesięciu stażystów: "Jak się pani dzisiaj czuje?", zapisywał i szedł dalej. O psychologu to może nawet nie będę wspominać

- opisuje. Dodaje także, że nie wierzy już w to, że politycy są w stanie cokolwiek w tej kwestii poprawić. 

Ile to jeszcze będzie trwać? Czy zawsze? Czy k*rwa naprawdę nie można by było budżetu państwa ustalać tak, że w jednym roku na edukację i służbę zdrowia, dwa sektory, które naprawdę powinny niwelować nierówności społeczne, że w jednym roku tyle, co na zbrojenia, poszłoby właśnie na służbę zdrowia?

- podsumowuje. 

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl lub edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

 

Więcej o: