Więcej podobnych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl
Z paragonu, który został opublikowany na facebookowym profilu restauracji "Remont Bar" we Wrocławiu dowiadujemy się, że klientki zamówiły: dwa burgery, chałkę z wieprzowiną, drinki Aperol spritz oraz butelkę wina. Ceny dań i napojów łącznie wyniosły 205 złotych. Kiedy jednak nadszedł czas zapłaty, dziewczyny włożyły do pojemnika prezerwatywę i wyszły w pośpiechu.
Zdezorientowane kierownictwo lokalu postanowiło podzielić się tą historią w social mediach. - "Bardzo chcieliśmy podziękować dwóm "klientkom", które w tych ciężkich czasach postanowiły w podskokach opuścić lokal, a w formie zapłaty zostawiły nam taki oto prezent. Wierzymy, że karma wróci. A wizerunek zostanie udostępniony. Jest nam przykro, że niektórzy ludzie wykorzystują nasze zaufanie i zaangażowanie" - czytamy.
Tak jak wrocławski "Remont" zapowiedział, tak też zrobił i w sieci pojawił się wizerunek dziewczyn, jednak już po krótkiej chwili zniknął. Dlaczego?
Szanowni goście w związku z tym, że parę osób jest tu oburzonych publikowaniem wizerunku z zasłoniętymi oczami sprawczyni całego zamieszania, która nie żałuje swego zachowania, usunęliśmy ten post. Przykro nam, że w dzisiejszych czasach pojawia się tyle osób broniących i usprawiedliwiających kradzież, ze względu na młody wiek (myślę, że to nie jest żadne wytłumaczenie, co więcej, dobrze dostać nauczkę za młodu, żeby w przyszłości do głowy nie przychodziły takie głupie pomysły). My nadal uznajemy, że na bezczelną kradzież nie ma usprawiedliwienia. Ale cóż RODO chroni sprawców. Mamy nadzieję, ze mimo wszystko policja trafi do Pani.
Jednak, jak podaje portal Ofeminin, publikacja wizerunku zadziałała, bo matka jednej z dziewczyn uregulowała należność za córkę. Na ten moment nie wiemy, czy sprawa trafiła na policję, ale jeśli tak to konsekwencje mogą być naprawdę poważne.
Zamówienie potrawy w restauracji jest zawarciem umowy ustnej w rozumieniu prawa cywilnego. Restaurator zobowiązuje się dostarczyć nam zamówiony posiłek, my uiścić za niego opłatę. W momencie, kiedy restaurator wywiązuje się z umowy, a my nie, popełniamy wykroczenie. Za ten czyn może grozić kara od 5 do 30 dni, grzywna do 5 tys. złotych oraz obowiązek zapłaty odszkodowania na rzecz restauratora.
Pod postem na facebookowym profilu knajpy pojawiło się prawie 300 komentarzy. Większość osób uważa, że to czego dopuściły się dziewczyny, jest zwykłym chamstwem.
Słoma z butów wyszła.
WSTYD, chętnie zobaczę te "DAMESSY"
Co za chamstwo...
- pisali.
Niektórzy jednak są zdania, że to kierownictwo knajpy przesadziło, opisując tę historię w internecie, bo "prowadząc tego typu biznes, powinni liczyć się ze stratami".
(...) a wy zachowujecie się, jakbyście stracili knajpę, a nie parę złotych. Wstyd!
- napisała jedna z użytkowniczek.
W odpowiedzi wielu internautów było zdania, że należy przestać normalizować kradzież i każda taka sytuacja powinna być odpowiednio karana.
Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.
***
Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina