Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Choć Grażyna Zielińska tuż po ukończeniu liceum zdawała do wrocławskiej filii PWST w Krakowie, której jest absolwentką, to swój debiut telewizyjny zaliczyła dopiero zbliżając się do 50-tki. Jak wspominała w wielu wywiadach:
Mój mąż przepowiedział mi kiedyś, że ja karierę zrobię po '50'. Mówiłam: 'A po co mi wtedy ta kariera?! Idź, daj spokój!'
Zanim Zielińska zdecydowała się na zdawanie do PWST, miała wątpliwości, czy uda jej się zrealizować swoje marzenie o aktorstwie. Obawiała się bowiem, że przeszkodą może okazać się jej wzrost:
Kwitło to we mnie od małego, intuicja głośno pikała, że to i tylko to. Ale jak się do tego zabrać? Myślałam sobie: 'Rany boskie, kto to widział taką aktorkę - 148 cm wzrostu?'. Pocieszałam się, że sporo aktorów jest niewysokich, może i mnie się uda.
I rzeczywiście się udało. Jak przyznaje, szkoła teatralna była dla niej cennym źródłem wiedzy:
Dziwi mnie trochę, jak absolwenci mówią: 'E tam, w szkole teatralnej to się nic nie nauczysz, dopiero w teatrze'. Zdumiewały mnie takie opinie. Mnie szkoła teatralna nauczyła zawodu, aktorstwa, myślenia i wyobraźni.
Tuż po studiach rozpoczęła pracę w teatrze. Tam poznała swojego przyszłego męża. Wzięli ślub, gdy aktorka miała 30 lat, a trzy miesiące później urodził się parze syn Kacper, który obecnie jest dziennikarzem sportowym. Zielińska otrzymała propozycję dołączenia do obsady Teatru Dramatycznego w Płocku, dlatego rodzina postanowiła wyprowadzić się z Wałbrzycha.
Pojawienie się w płockim teatrze w latach 90. Adama Hanuszkiewicza całkowicie odmieniło życie Zielińskiej. Miał on wyreżyserować sztukę "Dulska" na podstawie "Moralności Pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Po zakończeniu pracy nad spektaklem Hanuszkiewicz zadzwonił do Grażyny Zielińskiej z propozycją:
Adam Hanuszkiewicz, ojciec mojej kariery, zaprosił mnie do grania w Warszawie. Miałam grać piastunkę w spektaklu 'Romeo i Julia'. Zagrałam, a po premierze recenzja: 'Przedstawienie jest takie sobie, ale jedyną rolą godną zapamiętania jest rola pani Grażyny Zielińskiej'.
Wkrótce zaczęły urywać się telefony, ale już z propozycjami występu w telewizyjnych produkcjach. Początkowo były to role epizodyczne w "Ekstradycji" (1995), "13 posterunku" (2000), a następnie w "Miasteczku", gdzie przez rok wcielała się w postać gospodyni na plebanii.
Pierwszą rolą, która przyniosła jej sympatię milionów widzów była Maria Zbieć w "Na dobre i na złe". Jako mama Mareczka początkowo miała wystąpić w zaledwie jednym odcinku, ostatecznie do dziś możemy ją oglądać jako prowadzącą bufet w szpitalu w Leśnej Górze.
Grażyna Zielińska kadr z serialu 'Na dobre i na złe'/ vod.tvp.pl
Oczywiście nie należy zapominać o kultowym serialu "Ranczo" i roli babki zielarki. Znachorka, która mieszka w chacie na skraju wsi, leczy i pomaga miejscowym ludziom, była jedną z najbardziej tajemniczych postaci, ale przy tym niezwykle lubianą.
Grażyna Zielińska kadr z serialu Ranczo/vod.tvp.pl
Grażyna Zielińska prowadzi aktywnie swój profil w mediach społecznościowych. Z niego możemy dowiedzieć się o kolejnych zawodowych planach aktorki. Na deskach Teatru Capitol już od 2007 roku występuje jako Zosia w komediowym spektaklu "Klimakterium... i już". W październiku będzie również miała miejsce premiera filmu "Uwierz w Mikołaja" z udziałem Zielińskiej.
Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina