Ksiądz napisał list do hejtera. "To nieprawda, że nie płacimy podatków"

List "Jestem księdzem. Nic ci nie zrobiłem" wzbudził ogromne emocje. Anonimowy autor zwraca się w nim do swojego hejtera. - Dostanę jeszcze wiele ciosów. Może jeden z nich zmiecie mnie z planszy. Oby nie - pisze ksiądz.

Więcej ciekawych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Jak zaoszczędzić czas i zadbać o środowisko przy częstym używaniu drukarki?

Anonimowy list młodego kapłana, który żali się na hejt, stał się w ciągu kilku dni viralem. Na swoim profilu na Facebooku opublikowała go Weronika Kostrzewa - szefowa publicystyki Radia Plus. - Umówiliśmy się, że ksiądz-autor, zostanie anonimowy. Ręczę za jego istnienie - napisała pod postem. 

Autor listu wspomina na samym początku, że jest księdzem dopiero od kilku godzin.

Wieczorem, po dniu pełnym radości, że w końcu zostałem księdzem spojrzałem w telefon, żeby odpowiedzieć na życzenia i gratulacje. Przejrzałem też Facebooka. I trafiłem na twój wpis. Trafił we mnie piorun. Co ja ci zrobiłem?

- pisze.

Mężczyzna przeczytał w komentarzach m.in., że "wstąpił do mafii, w której tuszowano pedofilię". Jednak jak podkreśla, on z tymi zbrodniami nie ma nic wspólnego.

"To nieprawda, że nie płacimy podatków"

W dalszej części listu ksiądz odnosi się do kwestii dostatniego życia księży. 

Jeśli twierdzisz, że księża żyją dostatnio, a ty musisz ciężko pracować, to czemu sam nim nie zostałeś? Chętnie bym ci wytłumaczył, że to nieprawda, że nie płacimy podatków. Ale nie będziesz słuchał…

- pisze autor listu. 

Ksiądz nie ukrywa, że słowa internauty bardzo go zraniły.

Bo nie jestem inny niż ty. Serio, jestem normalnym człowiekiem. Może nawet nieco bardziej wrażliwym na świat - dlatego przyciągnęła mnie taka droga powołania. Ale nie będziesz słuchał...

- czytamy w liście.

"Dostanę jeszcze wiele ciosów"

Młody kapłan zdaje sobie sprawę z tego, że w swojej pracy często będzie musiał mierzyć się z krytyką i hejtem. 

Jezus, dla którego miałem odwagę wstąpić na tę drogę zapowiedział, że „skoro Mnie prześladowali, to i was prześladować będą". Więc w sumie na to się nastawiam. Dostanę jeszcze wiele ciosów. Może jeden z nich zmiecie mnie z planszy. Oby nie. Jesteś pewny, że znów chcesz uderzyć?

- pisze na koniec swojego listu. 

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl lub edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: