Więcej podobnych tematów znajdziesz na Gazeta.pl
Konstruktywna krytyka jest w porządku. Dzięki niej możemy się rozwijać. Ale krytyka w nadmiarze może być męcząca. A już stała krytyka, bez wskazywania pozytywów to prosta droga do rozpadu związku.
Pary często śmieją się z siebie, ironizują. Gdy jednak jest tego za dużo albo gdy robimy to przy postronnych osobach, druga strona może czuć się z tym źle. Nie mówimy tu o jednym czy dwóch uszczypliwych komentarzach. Chodzi o szydzenie, wyśmiewanie partnera przy innych osobach – przy rodzinie, przyjaciołach.
„A ty zrobiłeś to źle", „a jak jechaliśmy na wakacje to…". Wytykanie błędów jest niestety często naszym mechanizmem obronnym. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że bywa to męczące, irytujące. Druga połówka może szybko powiedzieć „dość".
Jeśli nie ufamy sobie bezgranicznie, nie mamy po co tkwić w relacji z drugim człowiekiem. Podejrzliwość, kontrolowanie, pilnowanie to niszczyciele związków. A sceny zazdrości tylko upewniają partnera w tym, że należy zakończy relację.
Miło jest być zaopiekowanym. Ktoś robi coś za nas, my nie musimy się martwić o szczegóły wyjazdu wakacyjnego czy kwestie dojazdu na wesele znajomych. Jednak gdy przechodzi to w obsesyjną kontrolę wszystko obszarów życia, bywa nieciekawie. To męczące na dłuższą metę i niszczy nawet dobrze funkcjonujący związek.