Więcej podobnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl
Książka o generale Konfederacji z Big Sur autorstwa Richarda Brautigana, została wypożyczona z Tooting Library w południowym Londynie na początku 1974 r. Od tego czasu słuch po niej zaginął, ale wszystko zmieniło się w miniony poniedziałek. Do biblioteki przyszła paczka z oddalonego o 7,5 tys. kilometrów miejscowości Port Moody niedaleko Vancouver w Kanadzie. Jak wyliczyli pracownicy biblioteki, książkę przetrzymywano aż przez 48 lat i 107 dni. Okazuje się, że nie było to wcale takie proste, bo w tamtejszym okresie nie prowadziło się żadnego oficjalnego rejestru.
Obecnie londyńska biblioteka nalicza kary za przetrzymywanie książek w wysokości 25 pensów za każdy dzień przetrzymania przez pierwszy miesiąc i 35 pensów za każdy kolejny dzień. Zatem czytelnik, który zapomniał zwrócić powieści, musiałby zapłacić 6170 funtów i 85 pensów, czyli ponad 33 tys. zł. Przedstawiciel biblioteki zapewnił jednak, że kara została umorzona.
Cieszymy się, że książka wróciła w stanie na tyle dobrym, że moglibyśmy ją [nadal wypożyczać], gdybyśmy chcieli. W tych okolicznościach odstępujemy od grzywny.
- powiedział BBC.
Ma on również nadzieję, że powieść przypadła do gustu czytelnikowi i że skontaktuje się osobiście z biblioteką, żeby można mu było podziękować osobiście.
Choć na początku nie było wiadomo, kim jest tajemniczy czytelnik, udało się to ustalić dziennikarzom BBC. Okazało się, że jest to niejaki Tony Spence. Mężczyzna jest emerytowanym sędzią. Dorastał w Wielkiej Brytanii, ale w międzyczasie przeniósł się do Kanady.
- Książkę znalazłem ostatnio w pudle z czasopismami, które woziliśmy i przechowywaliśmy bez zaglądania do środka. Nie wiem, jak tam trafiła, tak samo jak nie wiem, czemu miałbym ją trzymać - wyznał.
Postanowiłem ją zwrócić, bo wierzę w biblioteki i jestem ich wielkim zwolennikiem. Poza tym pomyślałem, że mogłoby to rozbawić jej pracowników. Wygląda na to, że tak właśnie było
- dodał.
Emeryt przyznał również, że nie dołączył żadnej notatki, bo po prostu o tym zapomniał. Przeprosił także za zwłokę i ma nadzieję, że osoby, które oczekiwały na wypożyczenie powieści, się na niego nie gniewają.
Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.