Więcej podobnych tematów znajdziesz na Gazeta.pl
Stringi pojawiły się już w latach 70. ubiegłego wieku. Spopularyzowały je Brazylijki, które chętnie wybierały ten typ majtek jako dół od kostiumu kąpielowego. Stringi ewoluowały. Zmieniło się też ich postrzeganie. Nie są już uważane za bieliznę wyłącznie erotyczną. Kobiety często noszą je na przykład na fitness czy pod sukienki, gdy nie chcą mieć widocznej bielizny.
Eksperci – lekarze ginekolodzy – uważają jednak, że często noszenie stringów może negatywnie wpłynąć na zdrowie kobiety. Dlaczego?
Zwykle stringi są uszyte z syntetycznych materiałów. To sztuczne tkaniny, które muszą przylegać do ciała. Skóra nie oddycha przez to. Po całym dniu na skórze mogą pojawiać się podrażnienia, otarcia, drobne ranki. Od tego krok do świądu czy bólu w miejscach intymnych.
Takie otarcia mogą doprowadzić do zakażenia. A to może wymagać włączenia w leczeniu nawet antybiotyków. Nie można zapominać o tym, że cienki materiał ociera się o odbyt i okolice pochwy. Łatwo przenoszą się więc bakterie z jednego do drugiego miejsca. Należy więc liczyć się też z grzybicą. Takiej bielizny nie wolno prać w wysokich temperaturach. A to też wpływa na to, że część bakterii czy wirusów może pozostać na tkaninie.
Przede wszystkim stringi nie są bielizną dla kobiet w ciąży. To wyjątkowy stan, w którym należy wystrzegać się możliwości zakażenia czy grzybicy.
Ginekolodzy ostrzegają przed noszeniem stringów także młode dziewczyny. Podczas dorastania, huśtawki hormonalnej, dodatkowe leczenie infekcji intymnych także nie jest wskazane. Podobnie powinny podejść do sprawy kobiety podczas miesiączek. Organizm jest wtedy osłabiony i łatwiej o zakażenie.