Paragony grozy nad morzem? "Są jeszcze miejsca, w których nie wydamy fortuny"

Wraz z początkiem sezonu letniego powraca temat paragonów grozy. Nasza czytelniczka przypomina jednak, że warto zachować dystans do tego typu doniesień. Bo ceny nad morzem są naprawdę bardzo zróżnicowane.

Więcej ciekawych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Naleśniki po meksykańsku krok po kroku

Nasza czytelniczka, która długi weekend spędziła w jednej z popularnych miejscowości turystycznych nad Bałtykiem, postanowiła przyjrzeć się cenom jedzenia w lokalach gastronomicznych. Jak podkreśla, była zaskoczona. Spodziewała się drożyzny. Okazało się jednak, że ceny w nadmorskich lokalach są bardzo zróżnicowane. 

- Jeśli widzę wysokie ceny, to po prostu niczego tam nie zamawiam i szukam innego miejsca - zdradza autorka listu. - Dlatego też irytuje mnie, gdy ludzie nie sprawdzają cen, a potem mają pretensje o to, że zapłacili tak dużo. 

"Są jeszcze miejsca, w których nie wydamy fortuny"

Jak podkreśla autorka listu, nad Bałtykiem nie wszędzie jest drogo. Na dowód przesyła swój paragon. - Znalazłam świetną restaurację, w której codziennie jadłam przepyszne obiady. Uważam, że cena jest bardzo rozsądna - zdradza.

Na zdjęciu widzimy, że za dwudaniowy obiad autorka listu zapłaciła 39 złotych. Posiłek składał się z dorsza, ziemniaczanego purée, zestawu surówek, a także kremu dyniowego. - Domyślam się, że są lokale, gdzie jest znacznie drożej. Są też pewnie i tańsze. Chciałam tylko uspokoić wszystkich, którzy planują wyjazd nad morze. Na pewno znajdą się tam jeszcze miejsca, w których nie wydamy fortuny na jedzenie - podsumowuje.

Paragony grozy nad morzemParagony grozy nad morzem Archiwum prywatne

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl lub edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: