Tomasz Lis oskarżony o mobbing. Szokujące relacje byłych podwładnych. "Płakałam, miałam atak paniki"

- "Wszystko zależy od tego, w jakim nastroju będzie szef. Jeśli w dobrym, to zacznie opowiadać świńskie, pełne seksualnych odniesień kawały i wszyscy odetchną z ulgą" - opisuje pracownica. Właśnie światło dzienne ujrzały przejmujące relacje byłych pracowników Tomasza Lisa, który miał dopuszczać się mobbingu.

Więcej podobnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl

Tomasz Lis był redaktorem naczelnym "Newsweeka" przez 10 lat. Nagle, z dnia na dzień został zwolniony. Niemalże natychmiast pojawiły się spekulacje, co mogło być powodem tego rozstania.  Serwis Press.pl pisał o postępowaniu dotyczącym mobbingu lub innych negatywnych zachowań wobec pracowników, jednak wydawnictwo, do którego należy "Newsweek" Ringier Axel Springer Polska nie chciało w żaden sposób potwierdzić tej informacji. Dziennikarze "Wp.pl" dotarli jednak do osób, których mobbing i molestowanie miało dotyczyć. Ich relacje są naprawdę przejmujące. 

Zobacz wideo Kołodziejczak: Kaczyński mobbinguje swoich posłów, on ich trolluje

"To jest człowiek mściwy" 

Wiele osób, które postanowiło porozmawiać z dziennikarzami "Wp.pl" nie chciało ujawniać swoich danych osobowych, z obawy o zemstę ze strony Tomasza Lisa, bo jak twierdzili, jest to "człowiek mściwy", "wciąż bardzo potężny", "zdolny zaszkodzić każdemu, kto mu podpadnie" - mówili. 

Jedna z sytuacji, którą opisuje "Wp.pl" jest ta z ostatniego kolegium, które odbyło się 23 maja. Na spotkanie wchodzi spóźniona dziennikarka. Tomasz Lis w tym czasie opowiadał o ostatnim spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z Wołodymyrem Zełenskim. W momencie, w którym chciał pokazać jak prezydenci Polski i Ukrainy się przywitali, przyciągnął dziennikarkę do siebie i zaczął ją obłapiać, tym samym naruszając jej strefę komfortu. Kobieta cała zesztywniała i nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Nikt jednak nie zareagował, choć miny współpracowników wskazywały na ich niesmak. 

Z kolei pierwsze skargi na zachowanie Tomasza Lisa miały pojawić się już w 2018 roku. \

Wydawnictwo wiedziało i nic z tym nie zrobiło 

Dziennikarze "Wp.pl" dotarli do informacji, z której wynika, że cztery lata temu dwóch pracowników "Newsweeka" skontaktowało się z działem HR, czyli częścią firmy odpowiedzialną m.in. za zajmowanie się sprawami pracowników i zgłosiło nieprawidłowości. W pierwszym przypadku był to mężczyzna, którego Tomasz Lis miał kilkukrotnie publicznie wyśmiewać za jego wygląd oraz ubiór, oraz czynić przy tym niestosowne porównania. Niestety spotkanie z działem HR, w ocenie dziennikarza nie przyniosło żadnych rezultatów. 

W drugim przypadku była to pracownica "Newsweeka", która zgłosiła się bezpośrednio do Moniki Remiszewskiej, szefowej działu HR z prośbą o znalezienie innego miejsca w firmie ze względu na negatywne zachowania Tomasza Lisa. Kobieta jednak nie zdecydowała się na złożenie oficjalnej skargi, tym samym po raz kolejny rozmowy nie przyniosły żadnych rezultatów.

Rabin twierdził, że 'oczyszcza z grzechów'. Wykorzystywał kobiety w dniu ich ślubów Rabin twierdził, że "oczyszcza z grzechów". Wykorzystywał kobiety w dniu ich ślubów

Dwa lata później ta sama pracownica zgłosiła się do przedstawicieli nowo powstałego związku zawodowego w RASP i po raz kolejny zgłosiła nieprawidłowości w związku z zachowaniem Tomasza Lisa. Sytuacja znowu nie została rozwiązana, choć wiedziało o niej coraz więcej osób, w tym również szef działu prawnego w RASP, a także szef komisji antymobbingowej w wydawnictwie. 

W 2021 roku w RASP powstał kolejny związek zawodowy: Inicjatywa Pracownicza. I on również otrzymał zgłoszenie od wspomnianej pracownicy "Newsweeka". 

- Mogę potwierdzić, że w ubiegłym roku otrzymaliśmy pismo z opisem negatywnych zachowań, których wobec podwładnych miał się dopuszczać redaktor naczelny "Newsweeka". Jego autorem był jeden z pracowników redakcji (...) - informuje Marcin Terlik, członek prezydium komisji zakładowej związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza w RASP.

Poniedziałkowe kolegia były najgorsze

Dziennikarze "Wp.pl" dotarli do wstrząsającej relacji pracowników "Newsweeka". - "Po pierwsze panicznie boję się konfrontacji, a po drugie jeszcze bardziej boję się zemsty szefa" - napisała jedna z byłych podwładnych Tomasza Lisa. 

Pamiętam, jak Ryszard Holzer (sekretarz redakcji 'Newsweeka' – red.) powiedział kiedyś w gronie redaktorów, że czuje się mobbingowany. Szef wyszedł, trzaskając drzwiami, przez trzy dni się do nikogo nie odzywał, a potem w rozmowach z nami nie ukrywał, że się na Rysiu zemści. Poczekał kilka lat i rzeczywiście pozbył się go: wprawdzie nie mógł go wyrzucić, bo Rysiek był w wieku przedemerytalnym, ale przeniósł go do Forbesa. I był z tego bardzo dumny. Powtarzał, że jest mściwy i ma długie ręce.

- dodaje. 

Ryszard Holzer potwierdził, że dochodziło do niepożądanych ze strony Tomasza Lisa zachowań.

Ksiądz wysyłał gimnazjalistom zdjęcia pornograficzne. Przywrócono go do posługi Ksiądz wysyłał gimnazjalistom zdjęcia pornograficzne z wulgarnymi komentarzami

Pracownica "Newsweeka" wyjaśniła również, dlaczego zdecydowała się spisać swoje relacje. Jak przyznała, chciała, by władze firmy widziały, co się dzieje bezpośrednio w redakcji i że z roku na rok jest coraz gorzej.

(...) a w ostatnich miesiącach napięcie jest tak wielkie, że lada chwila ktoś albo coś wybuchnie. Chciałabym się naradzić, co można zrobić, by sytuacja się poprawiła, żeby można było pracować bez strachu.

-wyznała. 

Okazuje się, że w całej tej sytuacji poniedziałkowe kolegia były najgorsze, co potwierdzają dziennikarzom "Wp.pl" rozmówcy. 

Te kolegia są w naszej pracy najgorsze. Wszystko zależy od tego, w jakim nastroju będzie szef. Jeśli w dobrym, to zacznie opowiadać świńskie, pełne seksualnych odniesień kawały i wszyscy odetchną z ulgą.

- mówi pracownica. 

Sytuacja z newsroomu. Naczelny zagląda w dekolt jednej z redaktorek i komentuje kolor jej stanika.

- przypomina sobie były redaktor.

Były też okropne kawały o gejach, koledzy geje z redakcji fatalnie to znosili.

- dodaje inny redaktor.

A co było w przypadku, gdy były redaktor naczelny Tomasz Lis miał zły nastrój? 

(...) będzie po kolei wyśmiewał każdy zgłaszany temat. (...) Będzie złośliwy i bezlitosny, a wszyscy spuszczą głowy i będą udawali, że nie słyszą i nie widzą, jak ich kolega jest upokarzany. Z obawy, że zostaną następną ofiarą. To straszny widok: kilkanaście dorosłych osób siedzi ze spuszczonymi głowami, czekając w napięciu, co się jeszcze wydarzy. Czy szef będzie krzyczał, bo ktoś nieopatrznie zgłosi temat, który go wkurzy? Na przykład wywiad z jakimś lewicowym socjologiem, co zostanie skwitowane zdaniem: "Niech, kur...a, spierdala komuch, w mojej gazecie dla takich debili miejsca nie ma". Każda propozycja artykułu, który w jakiś sposób dotyczy praw kobiet, jest wyszydzana i odrzucana z komentarzem w rodzaju: "w dupie wam się przewraca".

- tłumaczy zgaszająca nieprawidłowości pracownica. 

"Przestałam zabierać głos"

Jak te wszystkie sytuacje wpłynęły na pracowników?  "- (...) w końcu właściwie przestałam zabierać głos, oszczędzałam siły, zwłaszcza że i tak często po rozmowie z szefem z trudem powstrzymywałam łzy. Albo płakałam. Raz na szczególnie okropnym kolegium miałam atak paniki, ale bałam się prosić o pomoc, więc wyszłam z sali. Zajęła się mną koleżanka z sekretariatu" - wyznała pracownica. 

Dziennikarze "Wp.pl" wysłali pytania do Tomasza Lisa dotyczące wszystkich zarzutów, o których opowiadali jego byli podwładni, ten jednak wszystkiemu zaprzeczył i nie przyznał się do mobbingu i molestowania swoich byłych pracowników

Pokazali, jak to jest być nękaną i molestowaną kobietą Jak to jest być molestowaną kobietą? "Zrobiliśmy ten projekt dla mężczyzn"

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: