"Minęły dwa lata od ślubu, a ja żałuje, że posłuchałam mamy i zrobiłam "jej" wesele marzeń"

- Kocham moją mamę nad życie, ale bardzo żałuję, że zorganizowałam "jej" wesele marzeń, bo za nie płaciła. Po dwóch latach wiem, że wszystko zrobiłabym inaczej - napisała w liście do nas Małgosia, nasza czytelniczka.

Więcej podobnych artykułów znajdziecie na Gazeta.pl

Zobacz wideo Klaudia Halejcio zaręczyła się?!

Z moim narzeczonym znamy się od sześciu lat. Małżeństwem jesteśmy od dwóch. Ja pochodzę z dość zamożnej rodziny, dlatego kiedy moja mama dowiedziała się, że jesteśmy zaręczeni, od razu zaproponowała, że sfinansuje większą część ślubu i wesela. Nie ukrywam, że było nam to trochę na rękę, bo oszczędności, które posiadaliśmy, chcieliśmy przeznaczyć na wkład własny do mieszkania. Gdybym jednak wiedziała, jak to się skończy, nigdy bym się na to nie zgodziła.

Od samego początku moja mama była zaangażowana w wybór sali, usługodawców, sukni ślubnej, a nawet garnituru dla mojego przyszłego męża. Nasze wybory mocno krytykowała i szukała swoich rozwiązań. Wybraliśmy piękną salę w rustykalnym stylu nad jeziorem, która bardzo odbiegała od wyobrażenia sali ślubnej, która podobała się mojej mamie. Ona chciała, żeby było w stylu glamour, z przepychem. Kiedy wspólnie z narzeczonym powiedzieliśmy jej, że inaczej to sobie wszystko wyobrażaliśmy, ona się obraziła i przestała się do nas odzywać. Ostatecznie zgodziliśmy się na jej wybór. Nie chcieliśmy mieć też na weselu zespołu muzycznego, tylko dj'a. Jak możecie się domyślać, tutaj również pojawił się spór. Mama zaproponowała, że załatwi nam jeden z najlepszych zespołów w okolicy, który podobno świetnie potrafił nie tylko śpiewać, ale też zabawiać gości. Cóż, może i muzyka była naprawdę w porządku, ale członkowie zespołu zachowywali się po prostu okropnie. 

Nie wspomnę już o wyborze sukni ślubnej. Marzyła mi się piękna, biała, z długim trenerem, o kroju rybki. Moja mama jednak miała wizję mnie księżniczki i po wszystkich nieprzyjemnych słowach, które od niej usłyszałam, zdecydowałam się na jej wybór. Wiem, że źle zrobiłam, bo teraz jestem z tego powodu nieszczęśliwa, ale moja asertywność te kilka lat temu dopiero raczkowała. 

Kocham moją mamę nad życie, ale bardzo żałuję, że zorganizowałam "jej" wesele marzeń, bo za nie płaciła. Po dwóch latach wiem, że wszystko zrobiłabym inaczej. Nie wiem, czy tylko ja dałam się wplątać w taką sytuację, czy może są również inne panny młode, które pod wpływem rodziców zorganizowali "ich" wesele marzeń. 

Małgosia

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: