Jagoda jako dziecko czuła się akceptowana. Dziś lubi swoje ciało i wspiera inne kobiety plus size

- Nie pozwolę, by ktoś wszedł mi na głowę i swoim złym słowem zniszczył wszystko, na co pracuję i co buduję - mówi Jagoda Kuś, modelka plus size, mama dwojga dzieci. Wyjaśnia, co najbardziej wpłynęło na jej poczucie wartości w wieku szkolnym, pewność siebie i to, że dziś po prostu lubi swoje ciało.

Justyna Sokołowska: Jagodo, studiowałaś prawo, jesteś osobą aktywną zawodową - byłaś właścicielką internetowego sklepu z ubraniami, współpracowałaś z wieloma markami, ale tak naprawdę twoje serce skradł modeling plus size. Kiedy narodziła się w tobie ta pasja? 

Jagoda Kuś: To było około trzech lat temu, kiedy po pierwszym porodzie, pod wpływem chwili, opublikowałam swoje zdjęcie, które spotkało się z bardzo pozytywnym odbiorem. Kobiety pisały do mnie, że dziękują mi za to, że udowadniam, że można modnie się ubrać w każdym rozmiarze. Pisały, że już zmęczył je ten stereotyp, że w rozmiarze plus size nosi się tylko workowate ubrania i starodawne, babcine wzory. A ja to odczarowałam i pokazałam, że kobieta taka jak ja też może fajnie wyglądać i wpisywać się w trendy. Bo trendy nie są zależne od tego, w jakim jest się rozmiarze. To właśnie dało mi kopa do działania, a moje zwątpienia i wahania zupełnie wtedy minęły i zaczęłam działać.   

Zobacz wideo 10 rzeczy, o których warto pamiętać w ciąży

Aż prosi się, by zapytać, dlaczego nie wydarzyło się to wcześniej? Co spowodowało ten chwilowy brak wiary w siebie?  

Zanim zaszłam w pierwszą ciążę, schudłam bardzo dużo, bo aż 69 kg. Potem jednak nastąpił efekt jojo i kilogramy zaczęły wracać. Ogarnął mnie wtedy wewnętrzny niepokój, co ludzie powiedzą, że tyle schudłam i znowu te kilogramy wróciły. Dlatego też wcześniej na moim profilu na Instagramie nie można było zobaczyć moich zdjęć, prędzej fotki mojego synka. Nawet dziś jeszcze często słyszę: nie powiesz mi, że będąc lżejsza o 69 kg, nie czułaś się wtedy lepiej. Albo: dlaczego wtedy tyle schudłaś, skoro się akceptujesz. Nieustannie więc tłumaczę, że akceptacja swojego ciała nie wyklucza chęci zmiany swojego wyglądu. Bo to, że kochamy siebie i swoje ciało, nie znaczy, że nie chcemy schudnąć np. dla zdrowia. Czy czułam się w tamtym okresie lepiej? Ja uważam, że czułam się tak samo, ponieważ kilogramy tak naprawdę nie mają znaczenia, kiedy psychicznie czujesz się dobrze.  

 

A jaką byłaś dziewczynką, czy tak pewną siebie i znającą swoją wartość jak teraz? 

Lubiłam być w centrum uwagi, odważna, pełna energii, w szkole zawsze pojawiałam się na scenie. Przede wszystkim jednak na moje poczucie wartości wpłynęło głównie to, że kiedy byłam dzieckiem, nigdy od nikogo nie usłyszałam: ej, ty grubasie. Zawsze czułam się akceptowana i zapewne dlatego nigdy nie miałam problemu z tym, jak wyglądam. Nawet wtedy, kiedy na moim ciele był ogromny wysyp zmian skórnych spowodowanych łuszczycą, na którą choruję od ósmego roku życia. Owszem, nie było to dla mnie komfortowe, ale z drugiej strony nie wstydziłam się tego i nie chodziłam cała pozasłaniana. Nie chowałam się pod ubraniami, za długimi rękawami czy spodniami. Co prawda, kiedy ktoś pytał, co mi jest, to dla świętego spokoju odpowiadałam: uczulenie, ale tylko dlatego, że w tamtych czasach ludzie nie mieli wiedzy na temat łuszczycy i myśleli, że jest zaraźliwa. Dziś jest już inaczej i świadomość tego, jaką chorobą jest łuszczyca, jest zdecydowanie większa.

Kiedy ogląda się twoje fotki, łatwo zauważyć, że bawisz się modą, sprawia ci to dużo radości, a w tej pasji wspiera cię też mąż. 

To prawda. To on robi mi zdjęcia i co ciekawe, wcale nie profesjonalnym aparatem, a zwykłym smartfonem i chyba właśnie za to ludzie lubią mój profil. Zależy mi na tym, żeby pokazać, że jak coś jest zwyczajne i naturalne, to też może być fajne i nie trzeba robić wielkich rzeczy i wielkiej sesji za ogromne pieniądze. Moda jest zabawą, więc się bawmy!  Poza tym zawsze lubiłam robić zdjęcia, stać po obu stronach obiektywu i dziś mam z tego ogromną frajdę.  

Jednak wciąż zdarza się, że niektórym ludziom się to nie podoba i — jak wspominałaś — wysyłają do ciebie przykre wiadomości. Jak na nie reagujesz? 

Miałam jedną sytuację w życiu, kiedy tego typu wiadomość wywołała we mnie łzy. To było wtedy, gdy pochwaliliśmy się z mężem, że spodziewamy się drugiego dziecka. Wtedy spadł na mnie ogromny hejt. Przeczytałam, że jestem nieodpowiedzialna, że jak mogłam, tak wyglądając, zajść w ciążę. Pisano, że robię krzywdę nie tylko sobie, ale też dziecku. Było mnóstwo okropnych wiadomości, które sprawiły mi ogromną przykrość. Pod sercem miałam wymarzone dziecko, a tymczasem wylało się na mnie tyle niemiłych słów. Natomiast dziś nie pozwalam na to, by ktoś wszedł mi na głowę i swoim złym słowem zniszczył wszystko, na co pracuję i co buduję. Nawet nie wchodzę w żadne dyskusje, po prostu odcinam się od nich. 

 

Mało tego, swoją pewnością siebie, uśmiechem i naturalnością wspierasz inne kobiety w rozmiarze plus size. 

Wiesz, przykre jest, kiedy piszą do mnie, że właśnie obraźliwe słowa na temat wyglądu słyszą od rodziny, przyjaciół, a nawet od partnera. Serce się kraje. Jedna z nich opowiadała, że kiedyś wyszła z domu w czarnej, dopasowanej sukience i spotkała matkę swojej przyjaciółki. Wtedy usłyszała od niej, że dobrze wygląda, pewnie dlatego, że jej się przytyło, albo jest w ciąży. Dziewczyna ze łzami w oczach odpowiedziała, że nie jest w ciąży, ponieważ właśnie niedawno straciła drugie dziecko. To straszne, że nawet osoby z bliskiego otoczenia potrafią bez zastanowienia rzucać komentarze na temat czyjejś figury i sprawiać ból dziewczynom takim jak ja. Swoim dzieciom tłumaczę, że nie ma znaczenia, czy ktoś jest gruby, chudy, rudy, ma inny kolor skóry, orientację, zeza, czy nosi okulary. To wcale nie wpływa na to, że jest gorszym człowiekiem, bo to naprawdę jest bez znaczenia. Wszystkich trzeba szanować, bo każdy ma takie same prawa, a wartość człowieka tkwi w jego sercu i głowie. 

To piękna klamra dla naszej rozmowy. Dziękuję za nią. 

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl lub edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: