Bożena Stryjkówna od małego miała problem z nieśmiałością i uważała, że aktorstwo nie jest dla niej. Choć po zdaniu matury kobieta chciała studiować polonistykę, na jednym z uniwersytetów spotkała przystojnego kawalera, który odwrócił jej życiowe plany do góry nogami.
Bożena Stryjkówna po zdaniu matury na jednym z uniwersytetów spotkała Juliusza Machulskiego, czyli jej przyszłego męża. Młodzi byli w sobie tak zakochani, że nie chcieli się rozstawać. W związku z tym kobieta zdecydowała się na studia na tej samej uczelni co wybranek. Wybór padł na łódzką filmówkę. Ona dostała się na wydział aktorski, on zaś na wydział reżyserski.
Bożena Stryjkówna w 1978 roku ukończyła wydział aktorski, a już rok później zadebiutowała na deskach teatru w spektaklu pt. „Szalona Greta". Z kolei jej filmowym debiutem okazał się film pt. „Ware die Erde nicht rund?". Jednak produkcja, z jaką kojarzyć może ją każdy z nas to "Seksmisja". Grała ona tam jedną z najjaśniejszych postaci. Eteryczną blondynkę Lamia Reno. Film odniósł spektakularny sukces, bowiem w samej Polsce obejrzało go w kinach ponad milion widzów i stał się międzynarodowych hitem.
Mało kto wie, że reżyser tego filmu, czyli Juliusz Machulski, był w momencie tworzenia tego dzieła mężem Bożeny Stryjkówny. Podobno specjalnie napisał on rolę Lamii, aby wypromować swoją żonę. I choć produkcja odniosła niebywały sukces, jej kariera aktorki stanęła w miejscu. Wkrótce potem artystka popadła w filmowy niebyt i szybko o niej zapomniano. Do dziś jej filmowa biografia liczy raptem kilka filmów. Samo małżeństwo również nie przetrwało próby czasu i zakończyło się po 13 latach.
Choć Bożena Stryjkówna nie zrobiła ogromnej kariery na wielkim ekranie to, cały czas funkcjonuje w świecie filmowym. Wszystko za sprawą konsultacji, których udziela jako doświadczona artystka. Jako konsultantka ds. aktorstwa współpracowała m.in. przy filmach „Robal", „Chce się żyć" czy „Ikar. Legenda Mietka Kosza". Ponadto wciąż pracuje w teatrze.
Bożena Stryjkówna Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl